Krótka historia trójki nastolatków

40 4 0
                                    

!!! Ostrzeżenia: samobójstwa !!!

Gruby, gruby, gruby...

To nie ma sensu, nie widzisz?

Milcz! Nie masz prawa się chwalić!

Nie powinieneś istnieć!

Nie masz żadnych zdolności.

Sprawiasz tylko problemy.

Głupi, tak bardzo głupi.

Dla nikogo nic nie znaczysz.

Masz czelność wkładać to jedzenie do ust?

Bezużyteczny człowiek.

Ludzie brzydzą się tobą.

Mądrzysz się! Zamilknij!

Wszyscy byliby bez ciebie szczęśliwsi.

Nikt nie chce cię znać.

Beznadziejny!

Jesteś zerem, grubym bezwartościowym zerem.

Głupi.

Zakończ to.

Zabij się.

Zabij się.

Zabij się.

Zabij się.

ZABIJ SIĘ.

ZABIJ SIĘ.

ZABIJ...

- DOŚĆ!!! - głośny język, szybki oddech. Cisza w umyśle i śmiechy klasy, które powoli wbijały się w jego ciało niczym tysiące lodowych szpilek. To się znów stało, po raz kolejny pozwolił, by te szepty przejęły nad nim kontrolę. Jakby chciały mu jeszcze bardziej zrujnować życie.

Udało im się.

- Chłopcze, co to za zachowanie!? Karygodne! Do dyrektora, natychmiast!

Szuranie krzesła, marsz do łazienki. Spojrzenia przypadkowo spotkanych uczniów na korytarzu. Czy już wiedzą? Domyślają się. To nie byłoby takie trudne. Otwiera drzwi, czeka. Nikogo nie słyszy. Podchodzi do umywalki, odkręca wodę. To podobno uspokaja. Żyletka wyjęta ze spodni, żałosno-smutne spojrzenie w lustro. Śnieżna skóra odbija się w szklanej tafli, odbicie wyśmiewa się z jego nieszczęścia. Woda powoli wylewa się z umywalki.

- Może naprawdę powinienem to zrobić?

I gdyby na następnej przerwie w łazience znaleziono ciało pewnego chłopaka, to dla ludzi byłby tylko jednym z wielu. Dokładnie tak jak za życia.

***

Bluzy z długim rękawem, bransoletki na nadgarstkach. Zakryty brzuch, całoroczne zwolnienie z wychowania fizycznego. Podrobione? Możliwe. Uśmiech na twarzy, ale nie w oczach. Szepty ludzi ,,Jest obrzydliwa" coraz bardziej mówią prawdę. W głowie wszystko jest takie małe, przezroczyste. Puste i ciche. Myśli nie przestają szeptać. Szykują na kolejny ból. I chociaż to wszystko dzieje się tam w środku, powoli zaczyna w to wierzyć. Ludzie i szepty w kółko powtarzają to samo.

A ona po prostu patrzy w niebo, uśmiecha się i obserwuje chmury. Siniaki z jej skóry nie znikną, trawa lekko zmoczy koszulkę. Jest biała, ciężko będzie ją uprać. Ale to teraz nieistotne. Krew wypływa z głowy i brudzi ziemię. Krzepnie szybko, a ludzie znów będą zmuszeni skosić trawę. Bez żalu im na to pozwoli. W końcu to oni sami chcieli być idealni.

Powoli wkłada kolejne pastylki do ust. Może znajdzie spokój. Może nareszcie będzie szczęśliwa.

***

Dlaczego mam tłumić emocje? Powinienem się powstrzymać? Dlaczego? To moje zdanie. Nie robię nic złego. Ojoj, ale ci ludzie są głupi. Nazywają mnie dziwadłem. Dobry żart. Gdyby tylko wiedzieli, że to wszystko ich wina. Ha! Pożałują te dziwaki. Chociaż nikt nie będzie tęsknić. Traktują mnie jak powietrze, a przez nie można przechodzić. Nie możesz fizyczne uderzyć, ale to wciąż boli. Nazywają mnie dziwką, kiedy myślą, że nie słyszę. Może mają rację. Wiem, że tak, ale chyba po prostu nie chcę dopuścić do siebie tej myśli. Nie obchodzą mnie te dziwaki i to, co mi robią lub chcą zrobić. Tylko wolałbym nie patrzeć na moją krew. Jedno niespełnione marzenie. Ale co z tego? W końcu ja też ich nie obchodzę. Nie przejmowaliby się, gdyby pewnego dnia mnie zabrakło. Cieszyliby się. Ludzie, te dziwaki, nie lubią mojego charakteru. Nie rozumieją, że tak mnie wychowali. Przez dotyk. Na każdym skrawku ciągle czuję ich ręce. A ludzie są na to po prostu ślepi.

Nazywają mnie dziwakiem, dziwką, frajerem. Nie spodziewają się konsekwencji, lecz one nadejdą. Tak jak przeszłość. W końcu ich dogoni i będzie prześladować, na każdym kroku wzbudzając wyrzuty sumienia.

Nareszcie spełnią się ich marzenia. Dopilnuję tego. Opiszę to wszystko i zadbam, nawet z piekła, by ujrzało światło dzienne. A wtedy też i moje pragnienie zostanie zaspokojone. Już widzę, jak diabły uśmiechają się do mnie. Ludzie nigdy tego nie robili. Dla nich byłem tylko nic nie znaczącą dziwką. Kolejnym człowiekiem, z którego można się naśmiewać. To przecież było takie zabawne.

Dzisiaj jestem już tylko wspomnieniem. Prześladuję ludzi w koszmarach, tak jak oni niegdyś mnie. Długi sen nigdy nie był mi dany. Nauczyłem się tego po wielu nocach budzenia się z krzykiem. Strach przed ich twarzami i dotykiem rąk był zbyt wielki, bym mógł na dłuższy czas udać się do krainy Morfeusza.

Ale teraz, wisząc na linie z krwawiącymi nadgarstkami, zdaję sobie sprawę, że nigdy nie myślałem, iż zasypianie może być przyjemne.

***

Na samym końcu ludzie zobaczą krew i wiedząc, że to ich wina po prostu...

...zapłaczą.







709 słów

We are... humans? | One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz