19. Loki Laufeyson x Valkyrie, Marvel

63 5 3
                                    

19. "I've missed this."

Loki był znudzony. Był bardzo, bardzo znudzony. W sumie nie powinno to nikogo dziwić, odkąd osiedlili się na Ziemi nie miał zbyt wiele do roboty. Przy budowaniu Nowego Asgardu pomagały ziemskie maszyny. Teraz po ukończeniu prac budowlanych siedział głównie w swojej chatce na piętrze i czytał książki, od czasu do czasu tworząc też małe piłki, którymi rzucał o ścianę. Wszystko było dobrze póki niechcący nie trafił nią w sufit. Bo widzicie tak się jakoś złożyło, że Brunnhilde miała pokój nad nim. Po prostu pod koniec budowy okazało się, że zapomniano o jednym domku. W skutek tego Loki i Valkyrie musieli podzielić się piętrami.

Wracając. Kiedy Laufeyson trafił piłką w sufit dziewczyna w ciągu minuty zbiegała na dół i zaczynała się drzeć na niego. Możliwe, że czasami robił to specjalnie, tylko po to, aby ktoś go odwiedził. Mimo tego co zrobił w Asgardzie, wtedy kiedy walczył z wszystkimi innymi ramię w ramię przeciwko armii Heli to większość i tak nie uznawała go za tego dobrego. Trudno się dziwić, przecież miał na koncie tak wiele niepoprawnych czynów, że ciężko byłoby zliczyć. Ale czasami nawet Bóg kłamstw potrzebował towarzystwa. Nawet jeśli to towarzystwo go nienawidziło, krzyczało i obrażało przy każdej okazji. Taka właśnie była wobec niego Brunnhilda, a Lokiemu to nie przeszkadzało. I dlatego po raz kolejny walnął piłką w sufit.

Potem czekał. Minęła minuta, a dziewczyny nadal tam nie było. Mimowolnie się zmartwił, chociaż to nie było w jego stylu. Walnął piłką jeszcze raz. Znowu nic się nie stało.

- Co jest... - Loki podniósł się z łóżka. Najciszej jak potrafił wszedł na schody. Powoli otworzył drzwi, które prowadziły do pokoju kobiety - Brun? Jesteś tu? - nie usłyszał odpowiedzi. A przynajmniej nie takiej jakiej on oczekiwał.

- Wynoś się stąd!!! - dziewczyna siedziała na podłodze. Jej oczy były zaczerwienione, a głos łamał się przy każdym słowie - Idź stąd!

- Co się stało? - Loki podszedł do dziewczyny. Przykucnął obok niej i delikatnie położył rękę na ramieniu.

- To nic ważnego, po prostu koszmar. Tylko taki bardziej na jawie.

- Rozumiem - odparł - Nie jestem dobry w pocieszaniu, prędzej umiałabym cię dobić - kąciki ust dziewczyny lekko drgnęły - ale pamiętaj, że to był tylko koszmar. Tym razem to nie było prawdziwe. To tylko twoje wspomnienia.

- Ja wiem... Ja wiem, że to moje wyobrażenia. Ale za każdym razem to wydaje się zbyt prawdziwe.

- Nie wiem co ci powiedzieć.

- To nic nie mów! Nie oczekuję tego od ciebie! Możesz sobie nawet iść, nie obchodzisz mnie!!! - Val wrzasnęła i odsunęła się od Lokiego jak najdalej. Syn Laufey'a starał się powstrzymać śmiech.

Tak słodko się denerwuje... Znaczy, nie pomyślałeś tego Loki. Nie i koniec.

- Brakowało mi tego.

- Czego?

- Tego jak na mnie krzyczysz.

Brunnhilda spojrzała się na niego jak na wariata. Po chwili uśmiechnęła się lekko. Zdawało się jakby chociaż chwilowo zapomniała o wcześniejszym problemie.

- Zwariowałeś.

- Możliwe - mruknął - Pójdę już, jakby coś jeszcze się stało to wiesz co robić. Jestem i siebie.

- Wiem. I nie wkurzaj mnie więcej. Możesz po prostu przyjść.

- Lubię jak się wkurzasz - uśmiechnął się i wstał. Wyciągnął w jej stronę dłoń - Wstajesz? Skoro już nie płaczesz to moglibyśmy się przejść. Podobno jest ładna okolica.

- Chętnie.

Właśnie wtedy się wszystko zaczęło. Chociaż może i ten moment nadszedł znacznie wcześniej, tylko żadne z nich nie zdawało sobie z tego sprawy.



534 słowa

Jakieś takie gówienko wyszło

We are... humans? | One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz