10. Peter Parker i Morgan Stark, Marvel

85 9 4
                                    

10. "Come here."

Drzwi do pokoju Petera cicho zaskrzypiały tym samym wyrywając go z krainy Morfeusza. Usłyszał cichy, lekko przestraszony głos:

- Peter boję się...

Chłopak przetarł zaspane oczy. To nie był pierwszy raz, kiedy Morgan do niego przychodziła. Młoda Stark nie do końca poradziła sobie ze śmiercią taty, cały czas za nim tęskniła. Często Tony nawiedzał ją w snach, które z czasem znaczyły się stawać koszmarami. To nie było tak, że działo się tam coś złego, chociaż takie też się trafiały, ale sam widok ojca, którego nie mogła dotknąć, a który czasem nie widział i jej bardzo ją bolał. Czasami też Tony po prostu mówił do niej jak bardzo za nią tęskni. Z pozoru to były dobre sny. Dopiero potem, kiedy sześciolatka nie mogła się od nich uwolnić i zaczęła płakać przez sen zdała sobie sprawę, że to są zwykłe, dobre wytwory wyobraźni.  Właśnie wtedy te sny zaczęły przemieniać się w koszmary.

Peter wiedział z czym dziewczynka się mierzyła. On też miewał podobne sny z Tonym Starkiem, swoim mentorem i mężczyzną, który był dla niego niczym ojciec. W snach chłopaka często widywał go, gdy mówił, że Parker zawiódł, że nic dla niego nie znaczy. Chłopak bał się tego. Ale zawsze właśnie w tym momencie docierała do niego świadomość, że chociaż pan Stark tyle razy na niego krzyczał to jednak się o niego martwił. Żona miliardera pokazała mu kiedyś jedne z wielu nagrań z warsztatu mężczyzny. Widział, jak robi jego pierwszy kostium, a potem kolejny i kolejny. Jak dodawał nowe ulepszenia mrucząc pod nosem ,,może to sprawi, że nic mu się nie stanie". Bolało go to, że nigdy nie zdołał powiedzieć mu w twarz ile dla niego znaczy. Przeklinał siebie za bycie takim wielkim tchórzem. Zawsze kiedy chłopak myślał o nim przed snem, on się w nich pojawiał. Wtedy Peter przewracał się na łóżku i płakał. Po prostu płakał z tęsknoty.

Oboje mieli sny z Tonym. Dla każdego z nich był ważny. Oboje bali się czegoś innego, a jednak tego samego. I mimo, że Peter lepiej radził sobie ze zwalczaniem koszmarów to świadomość śmierci Starka bolała go niemniej niż Morgan.

- Chodź tutaj, przytul się - odparł Peter i rozłożył ręce. Młodsza wdrapała się na łóżko ciągnąć za sobą swojego misia. Wtuliła się w ciało chłopaka i pozwoliła, aby powoli nią kołysał - Co ci się tym razem śniło?

- Patrzył się na mnie. Wolał moje imię, ale nie mógł mnie znaleźć. Byliśmy tutaj, w tym domu. Wszyscy. Ty, mama, ja i tata. Ale nie było tak normalnie - opowiadała Morgan - On biegał po domu, szukał nas. Wolał nasze imiona. Tym razem to my... - po twarzy dziewczynki zaczęły spływać łzy - to my nie żyliśmy... A on został sam, kompletnie sam. Chciałam do niego podejść, ale mnie nawet nie widział. Tata się bał, widziałam to po nim. Nie chciał nas stracić, a okazało się, że zginęliśmy. Widziałam ból i smutek w jego oczach. To było strasznie Pete - dziewczynka wtuliła się w jego koszulkę, przy okazji mocząc ją słonymi łzami.

- To był tylko sen, zły sen - powiedział Peter delikatnie gładząc ją po głowie - Pamiętaj, to nie działo się naprawdę kochanie. To tylko zły sen.

- Ale tata...

- Jego już z nami nie ma skarbie. Wiem, że za nim tęsknisz - chłopak za wszelką cenę starał się nie rozpłakać - Ja też tęsknię, i mama, i Happy. Wszyscy bardzo chcielibyśmy, żeby był... - Peter pociągnął nosem i starł z policzków pierwsze łzy, przy czym cały czas głaskał Morgan po włosach - Był tutaj z nami. I wiesz co? Ja czasami nadal czuję, jakby był ze mną. Wiem, że się nami opiekuje. Czuwa nad nami, gdzieś tam na górze - pod koniec wypowiedzi głos mu się załamał, chociaż na jego twarzy rozkwitł uśmiech. Chyba naprawdę zaczynał wierzyć we własne słowa.

- Tata nas kochał.

- Tak, to prawda.

Chłopak ułożył dziewczynkę na poduszkach, a jej misia za jej plecami. Sam położył się obok niej i odgarnął włosy wpadające jej do oczu.

- Będzie dobrze, zobaczysz. Tony jest szczęśliwy w miejscu, do którego trafił.

- Ale nie zapomniał o mnie?

- O tobie? O tobie nie da się zapomnieć. Jesteś najsłodszą istotą na tym świecie. To by było po prostu niemożliwe.

Morgan uchyliła oczy i spojrzała na Petera.

- Wiesz co Pete? Cieszę się, że jesteś moim bratem. I nie zaprzeczaj - powiedziała zaspana widząc jak tamtej próbuje jej przerwać - Tata traktował cię jak swojego syna, a ty jesteś najlepszym bratem pod słońcem.

Potem dziewczynka zasnęła, a na twarzy Parkera pojawił się ogromny uśmiech, którego nikt od dawna nie widział. Zasnął myśląc o tym co będzie i powoli przestając się zamartwiać tym co było.

A Tony patrzył na to wszystko z góry. Uśmiechał się, jego dzieci nareszcie zaznały chociaż odrobinę spokoju. Miał nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej.





771 słów

We are... humans? | One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz