They said...

39 2 0
                                    

Ojciec powiedział: będziesz żołnierzem.

Nigdy nie pozwolił, by włosy były dłuższe niż dwa centymetry. Mówił, że będzie łatwiej o nie dbać. Szkolił go, dzięki temu był w stanie posługiwać się każdym rodzajem broni. Miecze? Musiał potem czyścić krew zabitych z ostrza. Broń palna? Trudno było się pozbyć huku i krzyków agonii z głowy. Sztylety? Zawsze trafiał w punkt. Łuki? Grot strzały zawsze zatapiał się w ciele ofiary, zostawiając ją na śmierć. Dziecko zabójca. Idealny według swojego ojca. Uległy tylko jemu.

Jednak nie chciał tego. Nie chciał zabijać, być mordercą. Nie potrafił pozbyć się zapachu krwi. Koszmary dręczyły go po nocach, a w dzień wizje nie pozwalały się skupić. Śpiew ptaków był tylko wspomnieniem z dzieciństwa, kiedy to jeszcze nie musiał nikomu nic udowadniać.

A jednak chłopak był żołnierzem, ponieważ tak postanowił jego ojciec.

Matka powiedziała: będziesz poetą.

Siedział w bibliotece po kilka godzin dziennie, czytając książki. Potrafił powiedzieć wiele wierszy z pamięci, opowiedzieć ze szczegółami, o czym jest dany utwór. Lekcje muzyki brane u pani w centrum miasta, nauczyły go bezbłędnej gry na fortepianie, gitarze i wielu innych instrumentach. Perfekcyjnie wyćwiczone palce umiały zagrać każdą melodię. Potrafiły narysować każdą żywą lub martwą rzecz.

Jednak nie chciał tego. Nie potrafił znieść tych wszystkich myśli, każdego z wierszy, który każdej nocy rozbrzmiewał mu w czaszce. Nienawidził instrumentów, a muzyka powoli stawała się jego wrogiem. Miał ochotę podrzeć portrety wiedzące na ścianach. A to wszystko wyszło przecież spod jego ręki. Nienawidził tych wszystkich garniturów, które musiał nosić na koncertach, tych wszystkich otwarć w galeriach sztuki, tych wszystkich pochwał za jego prace literackie. Nie chciał stać się artystą z zarozumiałym spojrzeniem.

A jednak chłopak był poetą, ponieważ tak postanowiła jego matka.

Bracia powiedzieli: będziesz królem.

Od jego najmłodszych lat pokazywali ciężar władzy. Uczyli, jak władać ludźmi, jak dbać o ziemię. Jak sprawić, by ludzie się ciebie bali i mieli względem swojego władcy szacunek. Mówili, co robić ze zdrajcami oraz jak wskrzesić ogień. Jak niepostrzeżenie pozbywać się tych, którzy zagrażali władzy i władcy. Nauczyli, jak prowadzić wojska, obmyślać strategię. Jak prowadzić krwawą rzeź. Ustalać podatki, chronić się w zamku, gdy to konieczne. Tworzyć prawa i granice. Jak stąpać twardo po ziemi z głową uniesioną do góry.

Jednak nie chciał tego. Tak bardzo nie chciał, aby się go bali. To nie było ludzkie. Pragnął przeciąć więzy, zburzyć mury. Zlikwidować wojaka, wyjść na świeże powietrze. Posłuchać śpiewu ptaków na wiosnę i przytulić się do wiatru na jesieni. Nie chciał musieć nosić ciężaru korony na głowie. Nie chciał patrzeć na ich strach, na krew żołnierzy i smutek rodzin.

A jednak chłopak był królem, ponieważ tak postanowili jego bracia.

Wszechświat powiedział: będziecie płakać.

Po raz pierwszy od dawna poczuli ulgę...

...i może płakaliby nawet, gdyby Wszechświat im nie kazał.


450 słów

We are... humans? | One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz