Patrzę na horyzont
Słowa słyszę ponad szumem wiatru
Stworzyłeś siebie
Chcesz tego, prawda?
Zrób to, osiągnij cel
Jestem tylko czyimś snem
Wymyśloną kreacją jakiegoś człowieka
Chwała mi towarzyszy, bo tak o mnie pisali
Kłócę się ze słońcem
Ucieka, chowa się
Boi się mnie, niewinnej istoty
Bezbronnej w ludzkim tego słowa znaczeniu
Biegnę, noga za nogą
Oddech ucieka, wiatr się ze mnie śmieje
Dawno temu byliśmy przyjaciółmi
Słyszę głosy
Czy już mogę wołać o pomoc?
Diabeł? Bóg? Chcecie polatać?
Nie mogę, skrzydeł mi brak
Zabrali, zabrali, ukradli!
Stworzyli ze mnie coś
MIAŁEM BYĆ CZŁOWIEKIEM
Widzę, jak fale uderzają o ścianę klifu
Jestem tylko snem, marzeniem
Człowiekiem tylko w jakiejś części
Chcę wrócić do swego ciała
Dajcie mi śnić
Zbudowałem most, by móc dogonić
Słońce
A ono wciąż gna
Siedzę na klifie i słyszę głosy
Kiedy skoczysz, pochłoną cię wody
Nic nie będzie takie samo
Zimno cię ogrzeje
Uniesiesz się bez skrzydeł
Chodź do nas, chodź bliżej
Zbyt blisko, moi mili
Ja sam tworzę, ja sam idę
Klnę wiatr
Myślę o wysokości
Słucham wzburzonego morza
Już szaro się robi
Cóż począć? Gdzie iść?
Horyzont zatraca się w krwi
Co się dzieje? Gdzie moje skrzydła?
Kim jestem?
Swoim czy nie? Stwórco, odpowiedź!
Wiatr niesie w przestworza mój głos
Echo mi odpowiada
Umieram
Ratunku...
Nie, jeszcze nie
Jutro, gdy odeśpię dzisiejszy dzień
To jest rozwiązanie - poczekać!
Na co? Nie wiem, nie śnię, nie myślę
Kiedy przyjdzie, będę wiedział
Siedzę na klifie
Obok mnie Bóg i Szatan rozmawiają
Na dole Posejdon bawi się z syrenami
pozdrawia, lecz tamci go ignorują
Gdzieś na horyzoncie siedzi on
Patrzy na nas, tylko ja go dostrzegam
Widzę świat, widzę życie
Słyszę
Jesteś mój
Przepraszam
Kochaj, kochaj siebie
Ty się liczysz, nie twe ciało, zależy mi
Poczekaj jeszcze dzień
Siedzę więc na klifie
Otaczają mnie bogowie
Nieboskłon odbity w morzu
Zniekształcony słowami, wyśmiany
A jednak piękny
Świat śpi, a ja czekam
Tym razem to słońce mnie goni
Most nie istnieje
Kocham, miłuję, ufam
Wstaję, biegnę, uciekam
Skaczę
Nie mam skrzydeł
Zapomniałem
Łapię cię za dłoń
Ciało, czemuż mnie ratujesz?
Mówiłem, poczekaj
Gdzie się spieszysz?
Daj mi czas, bym mógł cię pokochać
Bym mógł pokazać cię światu
Z dotknięciem ręki mojego życia
Skrzydła powracają
- nie te same, inne, odnowione -
Tęsknię za byciem prawie człowiekiem
Poleć ze mną, ułożę cię do snu
Posłuchaj wody, ona kocha, ona jest miłością
Zawsze
Nie zabijaj mnie tak łatwo
W oddali słyszę śmiech diabła
Biorę oddech, swobodnie
Stoję w miejscu
Powoli wchodzę do krainy snów
Życie kładzie mnie na wodzie
Trzyma, bym nie spadł poza krawędź
Miłość mnie otula
Wydech
Jest ciepło
Kłamali, mój jedyny
Miłość jest wieczna
Miłość jest szermierzem
Choroba pokoleń
Umieram?
Czy w ogóle potrzebuję skrzydeł?
Daj mi kochać i być kochanym
Stworzyłem siebie
Daj mi odejść
Po co to wszystko,
Skoro na końcu i tak zrobię widowisko?
Słońce do mnie macha
Bóg patrzy z klifu, diabeł próbuje go zepchnąć
Posejdon nie chce mnie na tej ziemi
Czuję, jak zabiera mnie na ląd
Miłość przytula mnie po raz ostatni
Życie trzyma mnie za rękę
Wiatr tańczy między moimi piórami
Wreszcie
Mogę kochać, żyć i śnić
Płakać, skakać oraz gnić
Żegnam trójkę świata dzieci
Im też wkrótce czas odleci
Na koniec jeszcze tylko kilka słów
Śpij i śnij, bo tylko wtedy jutro nie nadejdzie
Słońce znów zachodzi
Dla mnie nowy dzień
Wiem, kim jestem i to doceniam
Miłością ochrzczony, życiem scalony
Skrzydłami obdarowany, ciałem skalany
To po prostu ja
W końcu się pokochałem
Jestem tu
To prawie jak słowa miłości
Nie skrzydła, czas, bogowie
Niewypowiedziane, lecz pokazane
Właśnie to trzyma mnie przy Życiu589 słów
[03.01.2024r. - 04.01.2024r.; 27.02.2024r.]
CZYTASZ
We are... humans? | One Shots
Kısa HikayeRóżne historie, których nie mam gdzie umieścić, a chcę, by ktoś je przeczytał oraz prompty (niecodziennie!) 37/50, 74% x - ship i - nie ship, tylko przyjaciele, relacja ojciec syn itd. W pierwszym prompcie powinno być ,,i" a nie ,,x" Miłego czytania...