34. Iron Percy i/x Wanda Maximoff, Iron Percy (ten z Marvela)

32 1 0
                                    

34. "I might never get another chance to say this."

- WANDA, PADNIJ! - krzyknął przerażony Tony, nie mając czasu jakkolwiek inaczej zareagować.

Tak jak zawsze w książkach i filmach, zanim zrobiła unik, Wanda obróciła się, by zobaczyć co się dzieje. Jej oczy szeroko się rozszerzyły, szok i przerażenie gościły w jej oczach. Nie miała szansy zrobić nic więcej, bo promień był już tak blisko...

Wanda zamarła z otwartymi ustami. Nie mogła oddychać. Nie zauważyła nawet, jak Thor znokautował Visiona swoim toporem. Przyłożyła rękę do brzucha. Krew. Spojrzała w dół i upadła na podłogę. Szkarłat obmywał jej rękę, ledwie czuła dotyk swojej rodziny na ramionach. Nawet nie wiedziała, kiedy zaczęła krzyczeć.

- Co tu się dzie... WANDA!

Percy - pomyślała.

Chłopak podbiegł do niej. Pomógł reszcie osób ułożyć ją na podłodze.

Muszę coś zrobić. Po prostu muszę.

- Odsuńcie się.

- Co ty wyprawiasz? - spytała słabym głosem. Wszyscy inni odsunęli się i obserwowali z daleka, dając tej dwójce chwilę prywatności. Thor wraz z Lokim zanieśli ciało Visiona do prywatnego pokoju obok. Clint oparł się o ścianę, obserwując, jak jego nieoficjalnie córka wykrwawia się na podłodze. Peter oraz Natasha przytulali się do Tony'ego z zaszklonymi oczami. Shuri trzymała się poręczy fotela i płakała. Widać było, że ledwo stoi na nogach.

Tymczasem Percy ukląkł na podłodze. Zaczął rzucać zaklęcie, które sprawiło, że rana Wandy powoli się zagoiła. Wiedział, że nie mógł pozwolić jej umrzeć. Nawet jeśli przez to straci swoją regenerację. Dla niej było warto. Gdzieś podczas całej wspólnej historii oglądania „Avengers", dziewczyna stała się dla niego zbyt ważna. I nawet jeśli nie mogli być razem, wiedział, że nie potrafiłby przeżyć tego, iż coś mogłoby jej się stać.

Wiedział, że nie mógłby bez niej żyć, więc i tak na jedno wychodziło.

- Już dobrze... Wszystko będzie dobrze Wando...

Chłopak upadł na podłogę. Nie mógł oddychać. Dlaczego taka naturalna rzecz nagle stała się taka trudna? Na swoich policzkach poczuł małe krople wody. Spojrzał w górę. Zrozpaczona Wanda klęczała nad ledwo żywym Percy'm. Dlaczego ten kretyn się dla niej poświęcił?

- Nie, nie, nie... Nie waż mi się żegnać ty draniu!

- Już, spokojnie... - chłopak skrzywił się lekko. W tym momencie mówienie było bardzo bolesne, ale to nie tak, że nie miał gorszych ran. Mógł to zrobić. Postarać się dla niej. Ten jeden, ostatni raz. - Mogę już nigdy więcej tego nie powiedzieć. Tak bardzo chcę... Muszę ci to wyznać.

Wanda chciała mu przerwać. Widziała to w sposobie w jaki mówił. Chłopak się żegnał. Delikatnie ujęła jego twarz w dłonie, nie przejmując się łzami spływającymi po policzkach. Nie mogła zostawić Percy'ego. Nie teraz.

- Po prostu chciałabym, byś był bezpieczny. Przepraszam. Tak strasznie mi przykro... - powiedziała dziewczyna płaczliwym głosem. Percy chwycił ją za rękę.

- We're okay.

Teraz każdy w pokoju powstrzymywał się od szlochu, nie chcąc zepsuć tej sceny. Powinni mu byli jakoś pomóc, ale jakie środki lecznicze mogli znaleźć na sali kinowej?

- It's just me and you - szepnął Percy z zaszklonymi oczami.

- Nie rób tego... Błagam cię, nie zostawiaj nas. Nie zostawiaj mnie.

We are... humans? | One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz