Kinn x Porsche ,,Zakochują się od nowa" - Kinnporsche The Series

94 10 0
                                    

- Porchay chce, żebym zrezygnował. W przeciwnym razie odetnie się ode mnie.

Delikatne jak skrzydła motyla pocałunki składane na jego szczęce.

- Rób, co musisz. Tylko mnie nie zostawiaj.

- Nigdy.

***

- Nigdy nie mów nigdy, czyż nie?

Wrócił do nudnego życia baristy. Bez niebezpieczeństw, ze swoim bratem, bez problemów z pieniędzmi, tylko drinki i życie. Życie bez Kinn'a. Podobno idealne.

- Och, pieprz się.

Zaciągając się dymem papierowym, uniósł głowę ku niebu i pozwolił, by szary gaz uciekł mu z ust. Tak delikatnie. Tak spokojnie.

- Porsche?

Zamknął oczy. Nie chciał tego.

***

Agonia. Bez jego dotyku na skórze. Ukryte uśmiechy nie wystarczały. Pragnął więcej. Więcej, więcej, więcej... Aż zapomni swojego imienia. Chciał krzyczeć. Chciał pocałować tego kreatyna.

Chciał jeszcze raz posmakować tych niebiańskich ust. Chciał oddać się w jego ramiona i zapomnieć.

Ale nie mógł. Głupi nie nieżywy były chłopak. Ich związek był skomplikowany już wcześniej, teraz będzie jeszcze bardziej.

Wkrótce pocałuje tego kreatyna.

***

- Tak?

Nie musiał podnosić powiek, by wiedzieć, że to jego młodszy braciszek. Ten ton pełen zmartwienia. Dlaczego? Nie zamierzał go opuścić.

Teraz dźwiga ten ciężar na sercu.

- Możesz na mnie spojrzeć?

Dym uleciał w ciemną noc, a papieros zaczął się wypalać. Do połowy rozpięta koszula, dziwnie było wrócić do takiego stanu rzeczy. Dziwnie było bez Kinn'a.
Ale tak będzie lepiej dla wszystkich.

***

- Uśmiechnij się.

Ten cichy śmiech. Ta tęsknota, ten głód. Ta miłość. Oczy nigdy nie kłamią, a oni uśmiechali się i patrzyli na siebie, jakby ich jutro miało nigdy nie nadejść.

- Mógłbym sprzedać go za tysiąc dolarów.

Uśmiech specjalnie dla niego. Żartobliwy ton wypowiedzi. Zachowuje się tak tylko dla niego. Tylko wtedy, gdy są sami, zakopani pod kołdrami. Patrzą sobie w oczy i wiedzą. Słowa nigdy im nie wystarczały. Zawsze wyrażały za mało.

- Mógłbym sprzedać twój za o wiele wyższą cenę, ale wolę zachować go dla siebie.

I właśnie tak to idzie. Zakochuje się od nowa.

***

Patrzy w oczy brata i uśmiech przygasa na jego twarzy. Szybko ukrywa to za kaszlem. Przecież mają być szczęśliwi.
Tylko że to nie jego oczy. Jego oczy nigdy już tak na niego nie spojrzą. Nie będą miały okazji.

- Tak?

Czuje ciężar tytoniowego wyrobu w dłoni. Miłe ciepło zbliża się do palców. Nie to ciepło, którego oczekiwał. Potrzebuje zapomnieć. Potrzebuje zapalić. Potrzebuje ognia.

To mu przypomina, iż Kinn nigdy nie oddał mu jego zapalniczki.

- Jesteś smutny.

On nie pytał. Nie musiał.

We are... humans? | One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz