S01 E09

906 85 37
                                    

×××
Przyjaciele
×××

|Zmiana narratora|
Kurapika

Stałem na podwyższeniu, na którym zazwyczaj spędzałem czas z Chrollo, czytając powieści. Wpatrywałem się w swojego partnera, ogłaszającego pająkom, że do jego powrotu powinni wykonywać moje rozkazy. Pojawiło się pare przeciwnych głosów, na które Lucilfer nie zwrócił szczególnej uwagi. Jego decyzje były niepodważalne. Phinks i Nobunaga marudzili jak nakręceni, podkreślając wszystkie moje wady. Nic im to jednak nie dało. Nieważne jak bardzo mi nie ufali, wystarczyło że Chrollo żywił do mnie pewne uczucie...lub do moich oczu.

Z rozmyślań wyrwał mnie głos lidera. Uniósł mój podbródek jednym palcem, abym skupił na nim całą swoją uwagę. Uśmiechnął się do mnie. Dłonie przeniósł na policzki, pochylił się nade mną powoli. Zapytał czy odprowadzę go do samochodu. Zgodziłem się, ruszając za nim. Trzymał moją dłoń, krocząc dumnie przez ponury korytarz. Wokół panowała grobowa cisza. Niewiele światła o tej porze wpadało przez wybite okna z jednej strony korytarza. Farba odłaziła od ścian, wokół leżały odłamki budynku i proch. Ewentualnie rozwalone, stare meble. Tak wyglądała cała ta dziura i nie przepadałem za przebywaniem w niej. Przeważnie byłem w mieszkaniu Chrollo, czując się jak u siebie...pomijając niepokojące, ludzkie eksponaty. Spanie w takim miejscu potrafiło przynieść masę dziwacznych snów.

- Stresujesz się dowodzeniem? - zapytał, patrząc z uśmiechem przed siebie.

- Nie, dam sobie radę - zapewniłem go, czując jak ścisnął moją rękę.

- Podejmujesz się każdego ryzyka. A może mnie też traktujesz jak ryzyko?

Westchnąłem cicho, słysząc jego podejrzenia, choć wiedziałem, że to tylko żart. Nie odezwałem się lecz zbliżyłem i wtuliłem w jego ramię. Przymknąłem oczy na moment. Czułem jego perfumy. Przez sekundę zerknąłem na twarz starszego o 6 lat mężczyzny, aby przekonać się z jego zadowolenia tym gestem. Usatysfakcjonowałem go, sądząc po wyrazie twarzy. Nim się obejrzałem byliśmy na zewnątrz i nadszedł czas pożegnania. Nie byłem pewny kiedy powróci do bazy i czy w ogóle wróci, bo nie chciał mi wyznać celu swojej małej, samotnej wycieczki. Jego czarne auto czekało na właściciela cierpliwie.

- Pozostawiam pająki w twoich dłoniach - powiedział Lucilfer, zamykając moje dłonie pomiędzy jego rękami. - Teraz to ty jesteś głową...

- Nie zawiedziesz się.

- Wiem o tym - przytaknął, przytulając mnie do swojego nagiego torsu. Nie nałożył nic pod płaszcz.

Gładził moje włosy jakiś czas, odsłaniając powoli tatuaż. Zwrócił na to moją uwagę, chcąc podkreślić przynależność do Trupy Fantomu. Nosiłem numer Chrollo. Byłem jego zastępcą. Świadomość bycia zastępcą szefa bandy, która wymordowała moich bliskich, powinna pogrążyć mnie w najgorszych uczuciach. Tak się nie działo.

- Uwielbiam, gdy patrzysz na mnie w tej barwie - westchnął cicho.

Na koniec złapał mnie za policzki i uniósł delikatnie twarz, pochylając się nade mną po raz kolejny. Tym razem złączył nasze usta w długim, łagodnym pocałunku. Moje ręce przesuwały się po miękkim korzuchu jego płaszcza. Czułem się lekko. Całowałem kogoś, komu powinienem wbić nóż w pierś za wszystkie winy. Kto by w to uwierzył?
Odsunął się powoli, łapiąc ze mną kontakt wzrokowy po raz ostatni. Odwrócił się i ruszył do samochodu. Kilka minut później odjechał, znikając za najbliższym zakrętem.

×××

Siedziałem w stałym miejscu Chrollo, czytając jego książkę. Nie obrazi się na pewno, jeżeli dokończę ją samodzielnie. Lucilfer miał dość ciekawy gust do powieści. Co jakiś czas zerkałem na to czym zajmowała się reszta Trupy. Machi, Shizuku i Pakunoda toczyły ze sobą małą dyskusje. Nobunaga i Phinks wymieniali złe opinie na mój temat między sobą. Shalnark grał w karty z Franklinem, któremu trzymanie ich sprawiało małą trudność. W końcu miał spore palce. Wydawałoby się, że nie spotka mnie nic ciekawego podczas dowodzenia. Zastanawiało mnie tylko gdzie podziewali się Feitan i Uvogin.
Zupełnie jak na zawołanie weszli do bazy, rzucając na podłogę dwójkę dzieciaków, którzy natychmiast złapali się za ręce. Byli poobijani i wyraźnie zestresowani sytuacją w jakiej się znaleźli.

- Gon? Killua? - odezwałem się, wstając natychmiast. Upuściłem książkę na kamienną podłogę.

- Kurapika! - krzyknął zielonowłosy dwunastolatek ucieszony na mój widok.

Zszedłem na dół, klękając przy nich. Od razu zacząłem oglądać ich buzie, aby przekonać się o obrażeniach. Na szczęście nie stało się nic poważnego. Uvogin wytłumaczył, że ta dwójka zaczęła ich śledzić, kiedy spokojnie wracali do kryjówki. Musieli pójść za nimi, zdając sobie sprawę z tego kim byli. Może zrobili to dla mnie? Może z innego powodu? Nie powinno ich tu być.

- Co tu robicie? Gdzie jest Leorio? Co wam wpadło do głowy, aby...

- Już się tak nie zamartwiaj, mamo - wtrącił się Killua. - A tak przy okazji, co ty tu robisz?

- Nie wasz interes. Nie powinno was tu w ogóle być. Mało wam kłopotów?

- Szukaliśmy cię, nie dawałeś żadnych znaków życia. Przyjaciele muszą trzymać się razem - powiedział Gon pewny swoich słów.

- Przyjaciele? - przerwał nam Phinks i prychnął pod nosem. - To szpiedzy. Dlaczego nie każesz im dać nauczki?

- Każesz? Kurapika, co to znaczy? - zapytał zdezorientowany wzmacniacz.

- A więc nie wiecie? Wasz przyjaciel sypia z szefem - zakpił ze mnie czepialski blondyn, szarpiąc za koszulę. W ten sposób odkrył mój tatuaż.

- Nie dotykaj mnie! - postawiłem się, trzepiąc go po łapach. - Z nikim nie sypiam, zajmij się sobą zanim sam się tego podejmę. Macie ich puścić wolno, w tym momencie i nie wpuszczać za wszelką cenę. Mają trzymać się zdala od bazy.

- Kurapika, o czym ty mówisz? To prawdziwy tatuaż? - dopytywał Gon.

- Nigdzie ich nie puścimy. Nie obchodzi mnie komu Chrollo przekazał władzę. Sami tu przyszli i nie odejdą dopóki Chrollo nie wróci. On zadecyduje, a nie twoje emocje do tych bachorów - zaprotestował Nobunaga.

Najgorsze było to, że nikt nie odważył się przeciwstawić słowu samuraja. Ostatecznie wygrała większość, a chłopcy musieli zostać z nami. Złapałem obu za ramiona, aby skryć ich na podwyższeniu. Nie mogłem pozwolić, aby otaczała ich gromada pająków. Jak miałem dowodzić kimś, kto nie szanował mnie w żadnym stopniu?

- Leorio nie może skupić się na nauce. Odchodzi od zmysłów, nie wiedząc co się z tobą dzieje, a ty dołączasz do Trupy Fantomu? - odezwał się zdenerwowany Killua. Nie dziwiłem mu się. - I co to za pierścionek?!

Nie potrafiłem im odpowiedzieć, bo co miałem tłumaczyć? Najlepszym wyjściem było milczenie i czekanie na powrót Chrollo. Wtedy ten ulegnie moim prośbom i puści chłopców. Tak czy siak wyszłoby na moje, bo nie byli przydatni Lucilferowi. Phinks i Nobunaga dobrze o tym wiedzieli, ale nie mogli przepuścić okazji do podłożenia mi nogi. Sięgnąłem po telefon, aby spróbować dodzwonić się do partnera, ale ten był poza zasięgiem.

×××
Notka od Autorki
×××

Nie żeby coś, ale ja czekam na komentarze anty fanów Chrollo xD
Gdzie jest teamzielony z clowna?

Kill my Soul || Hisoka x Illumi PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz