S04 E07

340 39 37
                                    

×××
Sojusznik
×××

Wszedłem zaraz za ojcem do jednego z pomieszczeń. Zatrzymałem się nagle, zastygając niczym posąg, kiedy rozpoznałem winnego. Wzrok ojca mówił tak wiele - był zawiedziony. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś taki mógł rozczarować Silve swoim nieposłuszeństwem. To wykraczało poza jego granice.

- Pozwolił, aby Killua opuścił tej nocy teren góry. Przyznał się bez zwłoki. Zostawiam to tobie.

Ojciec nie pieścił się z pożegnaniami ani niczym innym w tym stylu. Skoro musiał wyjść, wydawał ostatnie polecenia i znikał z posiadłości. Taki już był.
Drzwi lekko trzasnęły po wyjściu Silvy. Zostałem sam, a przede mną człowiek, którego musiałem zbiczować przynajmniej 50 razy. Zbliżyłem się o krok, krzyżując z nim spojrzenia.

- Okłamałeś ojca?

- Powinieneś już zacząć.

- Dlaczego okłamałeś ojca?

- Czas nagli...

- Odpowiedz mi!

Zacisnąłem dłonie w pięści. Patrzył na mnie i widział uwolnione emocje. Moja wściekłość, ciekawość i cała reszta były na widoku. Przed nim nie zamierzałem udawać zmanipulowanej lalki. Nie czułem potrzeby, ale poważna rozmowa była niezbędna. Ojciec musiał być ślepy lub przesadnie surowy, aby nie zauważyć tak oczywistej niezgodności. Zasady Zoldycków dla tego człowieka to ważna sprawa.

- Skoro się przyznałem, ty nie stoisz na moim miejscu.

- Ale dlaczego? I... Skąd wiesz, że to ja pozwoliłem, aby Killua uciekł?

- Widziałem jak przybiegł do twojej sypialni w nocy, wybacz mi wścibskość. Wszystko słyszałem. Twoje słowa mnie poruszyły. Nie sądziłem, że możesz być tak dobrym bratem. Nie mogłem pozwolić, byś został za to ukarany, gdyby prawda wyszła na jaw.

- To poświęcenie jest bezsensowne. Kryjesz dobro, ale za to cierpi niewinny człowiek. I co mam zrobić? Zbiczować kogoś kto mnie ratuje?

- Przykro mi...

- Wcale nie musiałeś tego robić. Kto by się dowiedział? Równie dobrze Killua mógł uciec bez niczyjej zgody.

- Milluki zobaczył Killue na korytarzu, kiedy wracał z kuchni, a on z twojej sypialni. Nie mogłem czekać na rozwój akcji.

- Powinieneś dbać o własny tyłek.

- Nie jestem bez winy. Skoro wszystko słyszałem, powinienem opowiedzieć o waszej rozmowie i powstrzymać Killue przed ucieczką. Mam rację?

- Gotoh...

Nie byłem mu wdzięczny za ten ratunek. Byłem na niego wściekły, bo niepotrzebnie mnie chronił i bez żadnej dyskusji poddawał się karze. Ściągnął marynarkę, poluzował krawat, ściągnął koszulę. Złożył ubrania, odstawił okulary. Był gotowy. Nie byłem pewny, czy byłem zdolny go zbiczować. Powinienem, bo ojciec po powrocie może sprawdzić surowość mojej kary. Z drugiej strony kto robi krzywdę swojemu sojusznikowi? To chory wybór.
Podszedł do mnie, złapał za nadgarstek, a do ręki wsadził rączkę bicza. Kiwnął głową, na znak że możemy zaczynać.

Kill my Soul || Hisoka x Illumi PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz