×××
Sygnał
×××Wyjechałem z miasta. Non stop dzwoniłem do Hisoki lecz odpowiadała mi poczta głosowa. Klaun psychopata i sławny zabójca zostali porwani. Robili sobie ze mnie jaja? Czy to nie jest podejrzane, że akurat ich capnęli? Jak silni musieli być przeciwnicy? A może sami pozwolili się schwytać dla zabawy? Po Hisoce bym się tego spodziewał, ale nie po Illumim. On nie przepadał za głupimi rozrywkami tego typu. Shalnark zdołał przechwycić lokalizację, z której dzwonili do nas porywacze. Miałem zamiar tam pojechać i sam sobie odpowiedzieć na wszystkie pytania.
Sygnał.
Czekałem na głos Hisoki po drugiej stronie. Telefon w końcu został włączony, miałem nadzieję, że sami sobie poradzili i mógł rozmawiać. Połączenie trwało dość długo, miałem się rozłączyć i rozpocząć nowe, ale wtedy ktoś odebrał.
- Hisoka? Gdzie jesteście? - zapytałem, nie zwracając uwagi na znaki. Ta droga była na tyle pusta, że nie obawiałem się o jakikolwiek wypadek.
- O nie, kochanie, chłopcy są na górze. Zostawili swoje telefony na dole - odpowiedział głos starszej, wesołej kobiety. No cóż...zdziwiłem się.
- Nie ze mną te numery, gdzie Hisoka i Illumi? - dopytywałem. Miałem jej uwierzyć na słowo? Który głupiec by tak postąpił?
- Rozmawiają ze sobą w pokoju. Wydajesz się miłym chłopcem. Może wpadniesz na ciasto i herbatkę? Mam świeżą cytrynkę.
Ta babcia nie wydawała się złowroga. W głosie można było wyczuć tyle ciepła i dobroci, że traciłem wszelkie obawy o chłopaków...zaraz, odwiedzili babcie któregoś z nich? To dlatego nagle zniknęli? A może to jakaś inna babcia? Ugh, będę musiał ich o to wypytać.
Rozmawiałem z kobietą jeszcze kilka minut, aby wyjaśnić czy wszystko z nimi w porządku, kiedy zamierzają wrócić. Uspokoiła mnie, obiecała że niedługo wrócą, a Hisoka oddzwoni do mnie kiedy tylko zejdzie na dół. Niby nic im się nie stało, chociaż przeczuwałem że nie mogło być tak kolorowo. Postanowiłem poczekać na telefon od starszego, w końcu nie wiedziałem, gdzie miałbym ich szukać. Zawróciłem, aby zająć się drugą częścią mojej wycieczki.×××
Zatrzymałem się pod bazą. Wtedy było już ciemno, trochę zajęło mi załatwienie tego i owego. Ciekawiło mnie to co stało się podczas mojej nieobecności. Na szczęście nie zniknąłem na zbyt długo. Wszedłem do środka, przemierzałem korytarze, ściskając w kieszeni swoją zdobycz. Gdy wparowałem do głównego pomieszczenia...
- Dzieci? - zapytałem, nie wiedząc skąd wzięła się w bazie dwójka maluchów. Choć przy bliższym przyjrzeniu się, dostrzegłem w białowłosym młodszego brata Illumiego. Oj niedobrze.
- Nareszcie jesteś - odezwał się Phinks, wstając, aby zrobić kilka kroków w moją stronę. - To szpiedzy. Kurapika kazał ich wypuścić, ale woleliśmy poczekać na twoje rozsądniejsze rozkazy.
- Powinniście od razu posłuchać jego rozkazów - odpowiedziałem surowym tonem, budząc zdziwienie w większość pająków. - To mój zastępca. Jeśli nie szanujecie jego, nie szanujecie także mnie. Przemyślcie to - poleciłem i podszedłem do Kurapiki. Patrzył na mnie ze spuszczoną głową. Te wielkie, czerwone oczy...
- To znaczy, że ich wypuścimy? - zapytał blondyn, kiwając głową na chłopców. Brat Illumiego wydawał się wściekły, natomiast ten drugi...zawiedziony? Czy byli jego przyjaciółmi?
- Tak, Franklin odprowadź chłopców do miasta i upewnij się, że nie próbują wrócić, a ty... - zwróciłem się do Kurapiki. - pójdziesz ze mną?
- Mh - przytaknął i odprowadził wzrokiem chłopców, umieszczonych na barkach naszego olbrzyma. Ja zaprowadziłem go na dach.
×××
Noc była piękna, ciepła, gwieździsta. Idealna na ten moment. Najwidoczniej wszystko wokół mi sprzyjało. Pozbyliśmy się dwójki, która wydawała się być przyjaciółmi blondyna, więc nie mogli nam przeszkodzić w razie takiej możliwości. Niższy stanął na krawędzi, aby spojrzeć na miasto. Świeciło tyle lamp, okien...piękny widok.
Stał spokojnie, jego włosy unosił lekki podmuch wiatru. Wyglądał zjawiskowo z każdej strony i pod każdym kątem. Chciałem go na własność. Nie chciałem, aby opuścił mnie wtedy, kiedy jego wspomnienia o klanie wezmą górę i mnie zdradzi. Było mi go żal, żałowałem że zabiłem jego rodzinę. Oddałbym ich dusze, gdybym mógł za to zatrzymać tą należącą do młodszego...nawet jeśli było mi żal, czasu nie mogłem cofnąć. Musiałem pozbyć się wszelkich przeszkód.- Piękna noc, prawda? - zapytałem, kładąc dłonie na biodrach niższego.
- Tak, jest niezwykła. Bardzo klimatyczna - przyznał, nie odrywając wzroku.
- Ty też jesteś niezwykły.
- Moje oczy?
- Ty cały - powiedziałem od razu, nie chcąc aby tak myślał. Czyżby wątpił w moje uczucia do jego osobowości?
-Naprawdę? - dopytał, zakładając kosmyki za ucho. Złapałem jego nadgarstek i odwróciłem go do siebie. Zamknąłem jego dłonie w swoich.
- Nigdy wcześniej nie czułem do nikogo tego samego co do ciebie, chciałbym aby było tak już zawsze. Razem byłoby nam dobrze - zapewniałem go, patrząc głęboko w szkarłatne tęczówki.
- Przecież jesteśmy razem i jest nam dobrze, prawda? O czym mówisz, Chrollo?
- Mówię... Ja chcę być pewny, że jestes tylko mój i nikogo innego.
- Chcesz mnie podpisać? - zaśmiał się cicho, odrobinę zakłopotany. - Dość mam tatuaży na jakiś czas.
- Nie, nie w ten sposób, Kurapika...
Po tych słowach klęknąłem przed blondynem i uniosłem wzrok na jego twarz. Patrzyłem na niego z dołu, uśmiechając się, kiedy on gapił się ze zdumieniem. Tego na pewno się nie spodziewał. Wyciągnąłem z kieszeni płaszcza małe pudełeczko, a po jego otworzeniu ukazał się pierścionek zaręczynowy ze szkarłatnym kamieniem szlachetnym. Dowód mojego oddania oraz troski o naszą wspólną przyszłość bez wtargnięć niepotrzebnych wspomnień. Wystarczyło, aby się zgodził. Tuż po wsunięciu pierścionka na palec, jego wspomnienia powinny ulec modyfikacji. Nie miałby do mnie żadnego żalu, nie wiedziałby czyje oczy stały na półce w naszym domu.
- Wyjdziesz za mnie, Pika?
- Oh, Chrollo... - czekałem na ostateczną odpowiedź. Pika podszedł bliżej, uklęknął na przeciw i wysunął dłoń. - Tak...
Moja radość była wielka. Zgodził się, chciał tego, uśmiechnął się do mnie. Wsunąłem pierścionek na palec chłopca, a wtedy zdrżał delikatnie. Złapał się z głowę i poskarżył się na niewielki ból. Szybko go zignorował, a wtedy znów skupił na mnie całą swoją uwagę. Byłem pewny, że to zadziałało, chociaż wokalem nie dopytywać go o klan...tak na wszelki wypadek.
Zbliżyłem się i pocałowałem usta blondyna. Złożyłem na nich szybki pocałunek, aby zaraz potem stanąć na nogach i wtulić go w swoją pierś. Trudno było mi uwierzyć, że od tej pory był tylko mój.
Mój.
×××
Notka od Autorki
×××
Rozdział poświęcony Chrollo i jego wspaniałomyślności.To jak? Powinien ściągnąć pierścionek?
CZYTASZ
Kill my Soul || Hisoka x Illumi PL
FanfictionShip: Hisoka x Illumi, Chrollo x Kurapika Seria: HxH Narrator: Wieloosobowy Mogą pojawić się shipy poboczne, przekleństwa, sceny 18+