S03 E19

423 44 137
                                    

🍥🍥🍥

Kolejnego dnia wstałem na nogi, upierając się, że nie potrzebowałem bezczynnego leżenia w sypialni, aby się zregenerować. Nie byłem słaby. Mogłem robić to, na co miałem ochotę i nikt nie mógł mi tego zabronić. Nawet nalegający Illumi. Czyżby spodobało mu się życie bez mojego udziału w nim? Musiałem to natychmiast naprawić. Moja lilia czekała na właściciela. Musiałem wrócić do pieszczenia jej delikatnych płatków. Zaplanowałem sobie ten dzień. Wiedziałem co zrobić, aby się trochę rozerwać. Wczorajszego dnia postanowiłem, że pora na Lulu, jednak po dłuższym namyśle doszedłem do faktu, że 24 godziny to zbyt wiele czasu, aby marnować go na tylko jeden kwiat. Przecież przy takim braku profesjonalizmu, któreś z roślinek prędzej czy później uschnie. Kto się nimi zajmie, jeśli nie ja? Możliwe, że Illumi dobrze sobie radził, a Ichike w ogóle nie obchodziło moje pożadanie, mimo to nie mogłem odpuścić.

Zacząłem od Illumiego.
Zabrałem go na polankę tuż za domem. Pod drzewem mieliśmy dużo cienia, ciszy i spokoju. Wspólnie malowaliśmy wachlarze. Shizui przedstawił nam to za dobry plan na wspólne spędzanie czasu. Ponoć robił to często ze swoim bratem. Kierowałem dłonią Illumiego, siedząc tuż za nim. Obserwowałem jak skupiał się na zaprojektowanym przez siebie wzorze. Przygryzał lekko dolną wargę, starając się nie wyjechać za linię, w czym mu pomagałem, bo jego dłoń lekko drżała.

- Podoba ci się ten wzór? - zadałem losowe pytanie przy jego uchu.

Jedyną odpowiedzią było ciche mruknięcie i krótkie kiwnięcie głową. Wywołał tym uśmiech na mojej twarzy. Pozwoliłem sobie zbliżyć się do policzka młodszego i delikatnie musnąć go ustami. O dziwo nawet się nie ruszył. Czy to oznaczało zgodę na więcej? Zaryzykowałem. Zsunąłem się na poziom szyi, łaskocząc go dekikatnie. Nagle odłożył pędzel i odwrócił się do mnie, by móc przytulić do swojej piersi. Miło było posłuchać bicia jego serca. Młody Zoldyck naprawdę bardzo mnie fascynował, a skoro pozwalał mi przymilać się do jego piersi, to musiało wiele oznaczać. Przynajmniej zaufanie. Zaufanie, którego potrzebowałem, aby korzystać z nich obu.

- Mmm... - zamruczałem cicho. - Uwielbiam cię, Lulu~

- Nie próbuj szukać moich słabych punktów, głuptasie. To nie skończy się po twojej myśli.

- Nie próbuję cię oszukać. Skąd taki pomysł?

- Podlizujesz mi się - stwierdził, głaszcząc mnie po włosach.

- A masz na to jakieś dowody? - zapytałem z cwanym uśmieszkiem.

Illumi jedynie pokręcił głową zrezygnowany i jeszcze raz przeczesał moje włosy. Wstał nagle, mówiąc że nie wzięliśmy ze sobą czerwonej farby. Bez niej nie mogliśmy namalować kwiatów na drzewie, na które młodszy tak się wcześniej uparł. Biedaczek nie wiedział, że czekały go długie poszukiwania, bo schowałem farbę w miejscu, które nie wyglądało podejrzanie, ale trochę mu zajmie zanim na to wpadnie. Lulu popędził do środka, a ja miałem zamisr wymknąć się do Ichiki, który w tym momencie powinien pracować w ogrodzie. Pomyliłem się, bo ledwo wstałem, a młody Azjata pojawił się w tylnym wyjściu z domu. Szczęście mi sprzyjało. Nie musiałem nawet go szukać, aby się troszkę zabawić. Zaczynałem już myśleć nad tym co mógłbym robić, gdy tylko Luluś do mnie wróci. Takie życie zdecydowanie mi pasowało.

Zawołałem do siebie młodszego, a ten niechętnie do mnie podszedł. Zapytał czego od niego chcę. Troszeczkę niegrzecznie. Czy takie zachowanie nie zasługiwało na karę? Nie mógł być grzeczny jak Illumi? Prawdziwy charakter Ichiki mógł wydawać się wredny, nieprzyjemny, zimny. To wszystko przez tą powagę, która mu towarzyszyła. Dla mnie nie była minusem. Podobał mi się taki układ.
Złapałem niższego za nadgarstki, przyciskając jego do drzewa. Uwielbiałem zaskakiwać ludzi swoimi niespodziewanymi atakami. Nie miał nawet czasu na reakcję, za to ja mogłem go obserwować, gdy siłował się z moją ręką. Ten opór był bez sensu. Oboje wiedzieliśmy, że nic z tego, ale on nie chciał odpuszczać walki. Nie chciał być nie sprawiedliwy wobec Illumiego. To takie urocze...

- Muszę przyznać, że masz ostry charakterek, gdy się ciebie zdenerwuje - przyznałem, kładąc dłoń na jego policzku. To samo musiałem później odegrać z Illumim. Byłem ciekawy jak on by zareagował na taki zwrot akcji.

- Jeden raz do ciebie nie dociera? Puszczaj mnie, bo...

- Bo co? - zapytałem z zadowoleniem. - Nie radzę ci na mnie warczeć. W każdej chwili ktoś może cię zobaczyć i przekonać się jaki jesteś naprawdę. Chyba nie po to ukrywałeś się tyle czasu?

- Ty... ty bestio.

- Oh, tak mi mów~

- Jesteś okropny. Będziesz tego żałował. Mogłeś go mieć na własność, a ty wszystko psujesz. Niedopieszczony potworze.

- Mm? Niedopieszczony potwór? Przecież nadal go pożądam. Po prostu chciałem się z tobą podroczyć. To źle? - zachichotałem.

- Chcesz tego żałować? - zapytał z powagą.

- A co możesz zrobić? - zapytałem pewny siebie.

Nie odpowiedział mi. Zamknął oczy i spuścił głowę. Poddał się? Zrezygnował? Nie chciał ze mną walczyć? To nudne. Dlaczego tak nagle spuścił ze mnie wzrok? Właśnie stał przede mną zupełnie bezbronny. Jakim prawem mnie ignorował? Co takiego robił?
Niedługo się przekonałem. Zupełnie nagle się rozpłakał, a na polanę przyszli Shizui wraz z Illumim dokładnie w tej samej sekundzie. Przeklnąłem pod nosem, odsuwając się od roztrzęsionego chłopca. Nawet nie zauważyłem, kiedy jego brat podbiegł do mnie i zadał mocny cios prosto w twarz. Jakby tego było mało, trzy igły wylądowały we wcześniej zadanej przez drapieżnika ranie. Oboje byli na mnie wściekli. Illumi w pierwszej kolejności zajął się Ichiką. Chciałem do nich podejść, ale wkurzony Shizui to zapowiedź prawdziwego piekła. Nie sądziłem, że potrafił tak mocno bić.

- Jakim prawem dotykasz mojego brata?! Po tym wszystkim co dla ciebie zrobił?! - krótko po tym wybuchu, dostałem prosto w brzuch.

Oplułem się krwią. Nie oszczędzał mnie. Ta mała żmija mnie wrobiła. Nie wiedziałem e jaki sposób to uczynił, ale sprawił, że Illumi i Shizui zmienili swoje plany, aby przyjść na polanę. W końcu Illumi miał szukać farby, a Shizui sprzątać w ich rodzinnych skarbach. Nie było mowy o przypadku. Ichika narobił mi kłopotów. Ahh, moje kwiatuszki są takie zdolne~
Uśmiechnąłem się lekko, chcąc podejść do chłopców ponownie, a niestety nie udało mi się to. Jeden kopniak w pierś powalił mnie na trawę. Nie pozwolił mi się zbliżyć. Jego oczy płonęły żądzą mordu. Troskliwy braciszek. Zabrał Ichike do domu, a Illumi spojrzał ns mnie jedynie...ale o dziwo na jego twarzy nie dostrzegłem złości. To chyba...zawód?
Od tak odszedł bez słowa.

Co za pech...

🍥🍥🍥

Kill my Soul || Hisoka x Illumi PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz