🍥🍥🍥
|Zmiana narratora|
IllumiTrzymałem brata mocno, zakrywając jego oczy i wtulając go w swoją pierś tuż przed tym tragicznym momentem. Chociaż nic nie widział, dobrze wiedział co się stało. Wykrzyczał rozpaczliwie imię swojego przyjaciela, próbując wyrwać się z moich objęć. Gdybym go puścił, rzuciłby się na kogokolwiek z Trupy, a wtedy on również by oberwał. Nie mogłem pozwolić na krzywdę Killa. Głaskałem go po włosach delikatnie, przeczesywałem białe kosmyki, starałem się go uspokoić w miarę moich możliwości, które w tym przypadku były naprawdę niewielkie. Odsunął się ode mnie siłą i spojrzał w moje oczy z nienawiścią. Może to mi się coś przywidziało, ale mógłbym przysiądz, że dostrzegłem ślady łez w oczach brata. Gon musiał być dla niego kimś bardzo istotnym.
- Dlaczego mu nie pomogłeś?! - nakrzyczał na mnie. - Jesteś szybki, silny, mogłeś go zatrzymać!
- Chroniłem ciebie - odpowiedziałem, kiedy młodszy zaatakował mnie słownie.
- W ogóle nie obchodzi cię czego potrzebuję! Pewnie chciałeś aby coś mu się stało! - oskarżał mnie nadal.
- Dlaczego tak mówisz? Kill...- mówiłem przestraszony jego naskokiem. On nigdy nie podnosił na mnie tonu.
Wyciągnąłem dłoń w stronę brata. Obawiałem się jego stanu. Był zrozpaczony. Starałem się zrozumieć źródło jego gniewu. Czy on czuł to, co ja czułbym przy jego odejściu? Na to wyglądało. Nie mogłem pozwolić mu odejść. Nie chciałem, aby pobiegł za Chrollo. Nie był tam w tej chwili potrzebny. Chciałem go zatrzymać, ale moje dłonie zatrzymał Hisoka, który do tej pory obserwował wszystko i nie kiwnął najmniejszym palcem, aby zmienić przebieg wydarzeń. Uniemożliwił mi złapanie brata, który po chwili pobiegł do wyjścia z prędkością błyskawicy. Przez to w jaki sposób Killua się do mnie zwrócił, czułem się winny. Nieprzyjemne, przygniatające uczucie. Oczywiście nie czułem się winny za krzywdę Gona, tylko za złe samopoczucie mojego braciszka. Odkąd się urodził nie odstępowałem go na krok. Non stop nosiłem go na rękach, nie oddawałem nikomu, broniłem go przed każdym niebezpieczeństwem i uczyłem radzić sobie w życiu i rodzinnym biznesie. To bolało, kiedy krzyczał na mnie i odchodził z imieniem kogoś innego na ustach. Poszedłem w odstawkę już dawno temu...zgadza się?
- Illumi, powinniśmy stąd zniknąć...Illumi? - mruknął zdziwiony Hisoka, kiedy oparłem swoją głowę o jego klatkę piersiową.
- Masz rację, nie chcę tu być - przytaknąłem mu.
Nie chciałem spędzać w bazie ani chwili dłużej. Nie po tym co mnie spotkało. Wolałem się ulotnić i dojść do siebie. Oskarżenia kogokolwiek nie wpływały na mnie tak bardzo, jak te którymi obrzucił mnie Killua. Odsunąłem się od torsu starszego, ruszając do wyjścia. Po części cieszyłem się, że Hisoka pomyślał o zajściu do bazy. Gdyby nie to, Killua mógłby skończyć w podobnym stanie do jego towarzysza. Jedynym plusem było to, że mogłem go ochronić. Resztę pozostawiłem w jego rękach. Skoro się martwił, nie mogłem zabronić mu gnania za przyjacielem. Dawniej zabroniłbym mu tego bez cienia wątpliwości, natomiast po trzech miesiącach spędzonych w domu staruszki Sophie, nie umiałem tego zrobić. Czy to możliwe, że zmiękłem?
Wróciliśmy do samochodu. Czerwonowłosy spojrzał na mnie, po czym zapiął mój pas. Dotknął policzka, pogładził go lekko z uśmiechem. Próbował mnie pocieszyć. Odsunąłem od siebie dłoń klauna, nie przepadając za dotykiem w takich sytuacjach jak ta. Potrzebowałem chwili na poukładanie wszystkich elementów w całość, aby znaleźć rozwiązanie i odetchnąć z ulgą.
- Nie martw się, Lulu - odezwał się cicho. - Zabiorę cię w miejsce, o którym mówiłem.
- Hisoka, co zrobiłem źle? - zapytałem go, chcąc zrozumieć swój błąd. - powiedział, że go nie uratowałem...
- Nie bierz jego słów aż tak do siebie, Lulu - odpowiedział starszy, kładąc swoją dłoń na moim kolanie, delikatnie je gładząc. - Był w wielkich nerwach. W takich sytuacjach oskarżenia padają na prawo i lewo. Nie zrobiłeś niczego złego. Chroniłeś brata, a to jest dobre, tak?
- Chyba masz rację - kiwnąłem głową. - A myślisz, że on z tego wyjdzie? Tam było tak wiele krwi.
- negatywnymi myślami zachęcasz los do ich spełnienia. Nie myśl tak i pozwól mi rozweselić twoją buzię, zgodzisz się?
- Poczuję się dobrze wszędzie, byle nie na krowiej farmie - przyznałem szczerze w odniesieniu do poprzedniego wieczora.
Wywołałem tym zakłopotany chichot u mojego towarzysza, który zaraz odpalił silnik i zabrał mnie poza miasto. Ledwo się do niego dostaliśmy, a on już opuszczał tereny wieżowców. Obserwowałem świat za oknem, a z radia płynęła spokojna, relaksująca melodia. Potrzebowałem jej dość mocno w takiej chwili. Pomogła mi się wyciszyć i zrozumieć, że nie było powodu do dalszego przejmowania się przemijającą sprawą. Gonem powinien zająć się specjalista, który wróci młodego do życia, a Killua odzyska swój spokój. Tamte miesiące, gdy zabrakło mi wzroku, wczorajsza katastrofa w kuchni i dzisiejsza tragedia w bazie - o tym wszystkim chciałem prędko zapomnieć, aby zająć się zgadywaniem co Hisoka dla mnie szykował. Co takiego chciał mi pokazać?
Wjechaliśmy pod górę, a potem zatrzymaliśmy się na trawie. Po opuszczeniu samochodu, podeszliśmy razem do krawędzi klifu, który był celem naszej podróży. Na początku zawiodłem się tym, wcześniej oczekując czegoś bardziej zaskakującego, zapisującego się na dłużej w pamięci.
- Podobają ci się widoki? Często tu przebywałem, gdy byłem młodszy. Najpierw chciałem zabrać cię gdzieś indziej, ale pomyślałem, że w tej chwili potrzebujesz tego miejsca - wytłumaczył, siadając na trawę.
A więc nie było to to miejsce, o którym mówił. Opadłem tuż obok klauna, po chwili namysłu opierając głowę o ramię starszego. Nie robiłem tym nic złego, a Hisoka wydawał się cieszyć małymi bliskościami, na które się decydowałem. Widziałem jego zmieszanie, które tkwiło w nim od czasu afery z mlekiem. Chciałem go uspokoić, pokazać że zapomniałem już o tym wybryku. Przecież nie poślizgnął się specjalnie, a to co stało się potem... To chyba jego natura, na którą nic nie poradzimy. Musiałem go zaakceptować takim jakim był, skoro mieliśmy razem mieszkać. Poczułem ciepłą, dużą dłoń na mojej ręce. Przed nami piękne widoki, za nami z radia wciąż docierała miła dla ucha muzyka, niebo z chwili na chwilę ukazywało coraz więcej gwiazd, a obserwowanie tego wszystkiego odciągnęło mnie od negatywnych myśli. Ten mężczyzna wiedział jak zaradzić na mój niepokój. Byłem mu wdzięczny za to , że myślał o tym co czułem, mimo że moja twarz nie okazywała zmartwienia. Zastanawiało mnie w jaki sposób dostrzegał to co dla innych ludzi było ciężkie do wykrycia. Magik? Właściwie z tymi kartami w ręce wyglądał jak prawdziwy klaun-czarodziej.
Ugh, chyba nadszedł czas na pozbycie się pesymistycznych myśli.
🍥🍥🍥
Taki rozdział dodatkowy na szybko
Dobranoc
CZYTASZ
Kill my Soul || Hisoka x Illumi PL
FanfictionShip: Hisoka x Illumi, Chrollo x Kurapika Seria: HxH Narrator: Wieloosobowy Mogą pojawić się shipy poboczne, przekleństwa, sceny 18+