S03 E09

471 55 86
                                    

🍥🍥🍥
|Zmiana narratora|
Hisoka

W nocy pozwoliłem młodszemu wrócić do swojego pokoju, nie zmuszając do tłumaczeń. Bardzo się stresował. Wiedziałem, że podsłuchiwał. Zastanawiało mnie tylko to, dlaczego? Nie należał do osób wścibskich, tolerował czyjeś sekrety. Jaki motyw nim kierował? Z każdą kolejną podejrzaną sytuacją coraz bardziej podejrzewałem go o podkochiwanie się we mnie. Może brzmi to zbyt dumnie, ale właśnie takie wrażenie odnosiłem. Nie mogłem niczego potwierdzić bez wystarczająco dobrych dowodów. Pozostało mi dalsze obserwowanie młodszego Azjaty. Był naprawdę śliczny, wachlarz w dłoni dodawał mu uroku tak jak malowidła na twarzy w czerwonej barwie. Ten makijaż nie przedstawiał niczego konkretnego i nosił go tylko Ichigo. Miał w sobie mnóstwo wdzięku i tajemnic. To młody chłopiec, bo liczył tylko 19 lat. Gdybym nie miał przy sobie Illumiego, bez wątpliwości zająłbym się nim w specjalny sposób. Nie chciałem zamieniać młodego Zoldycka na inny egzemplarz laleczki. Nie chciałem skrzywdzić Ichigo, więc co jeśli naprawdę chodziło mu o mnie?

Wybiła godzina 18:00. Ten dzień spędziłem z Shizuim. Byliśmy załatwić kilka spraw w mieście. Miałem okazję z nim porozmawiać na różne tematy. Byliśmy rówieśnikami. Kiedy wspomniałem o jego kobiecie, temat powoli zszedł na Illumiego. Zapytał mnie o to, jak nam się układało i czy miałem wobec niego jakiekolwiek większe plany. Owszem miałem i pracowałem nad nimi od roku. Dobrze pamiętałem część rozmowy, w której przedstawił mi sposób na ponowne wciągnięcie go w swoje ramiona. Gdyby nie stracił pamięci, mój cel byłby prawie spełniony.

- Ichigo stale za wami podąża. Zabiorę go jutro ze sobą do Yangli i zostawimy was samych.

- Yangli?

- To nasza dobra przyjaciółka. Ichigo potrafi być natrętny, wiem jak to jest, ale nie można go za to winić.

- To wina tej samotności? - zapytałem, chwytając za okazję do zrozumienia tego chłopca.

- Tak podejrzewam. Odkąd rodzice zmarli, jesteście jego pierwszymi i jedynymi przyjaciółmi. Boi się zostać sam.

- Rozumiem - mruknąłem.

To niczego nie wyjaśniało. Czy zwyczajna potrzeba posiadania kogoś bliskiego posuwałaby się do takich dziwacznych zachowań? Musiało chodzić o coś więcej. Chciałem się tylko dowiedzieć na jakiej podstawie działał. Nie mogłem zapytać bezpośrednio jego brata o podkochiwanie się. Zresztą na pewno nie miałby pojęcia.

- Więc zabiorę go i damy wam jeden dzień relaksu. Zgoda?

- Hm...masz może pomysł co mógłbym zrobić, aby odnowić utraconą relację? - mruknąłem, wpatrując się w niebo.

- Myślę, że moglibyście odwiedzić jaskinię bogini. To naprawdę magiczne miejsce. Łączy ze sobą zakochanych - wytłumaczył brunet, zakładając dłonie za głowę.

- Jaskinia bogini? Gdzie ona się znajduje? - zapytałem zaintrygowany.

- Nasi przodkowie zapoczątkowali własne wiary, jednym z nich jest bogini Akuma. Chociaż jej imię nie jest przyjazne, to niesamowicie dobra kobieta. Pamiętasz gdzie znalazłeś Illumiego? Za tym wodospadem jest grota.

- A więc to tak...

🍥🍥🍥

Tym sposobem zaplanowałem sobie kolejny dzień. Gdy wróciliśmy z miasta było dość późno. Położyłem się w łóżku i zacząłem rozmyślać nad jutrzejszym scenariuszem. Pokażę mu jaskinię, opowiem o tym przed czyim obliczem się znajdujemy i spędzimy miłe chwile tylko we dwoje. Nie zawracałem sobie już głowy Ichigo. Ten maluch po prostu był zagubiony, to na pewno musiało być to.
Nagle usłyszałem pukanie. Na wyświetlaczu telefonu godzina 23:30. Kto to mógł być o tej porze? Zezwoliłem na wejście.

Przed moimi oczami ukazał się Illumi, trąc zmęczone oczy. Po raz kolejny przypomniał mi pięcioletnie dziecko lecz tym razem przychodzące do pokoju rodziców, skarżąc się na koszmary. Podszedł do mnie i usiadł na łóżku, formując nogi w literę "W". Założył kosmyk za ucho, wbijając wzrok w pościel. Podniosłem się, zaciekawiony tym zachowaniem.

- Co się stało, kochanie? Nie możesz spać?

- Czuję się jakby ktoś chodził po pokoju - wytłumaczył przyciszonym tonem.

Moje serce o mało się nie roztopiło, kiedy zrozumiałem, że taki duży chłopiec, na dodatek zabójca, bał się duchów. Dziwnie skrzypiąca podłoga lub meble? Cienie na ścianach? To to przeraziło moją laleczkę? Uśmiechnąłem się lekko, patrząc na posmutniały wyraz twarzy czarnowłosego. Przybliżyłem się jeszcze troszkę, by móc dotknąć jego policzka.

- Duchy nie istnieją, Luluś...

- Zabiłem wiele ludzi - mruknął cichutko. Wcześniej nie miewał takich problenów z zasypianiem.

- Nie bój się, jestem blisko - stwierdziłem, łapiąc go w talii.

- Mogę dzisiaj spać z tobą? Tutaj czuję się lepiej - zapytał młodszy z ostrożnością. Pewnie było mu głupio o to prosić.

- Oczywiście. Możesz przychodzić do mnie codziennie. Tak jak w domku na szczycie, pamiętasz?

- Tak - przytaknął i samodzielnie wsunął się na moje kolana. - Dziękuję.

Nie musiał mi za nic dziękować. Cieszyłem się, mogąc go obejmować. Tęskniłem za dniami, w których dzieliłem z nim jedno łóżko. W tym miejscu nie było wystarczająco dużo swobody, by mogły spać ze sobą dwie osoby. Byliśmy zmuszeni się rozdzielić.
Położyłem się znowu, a głowa młodszego opadła na moją pierś. Chciał wziąć przykład z opowieści i posłuchać mojego serca? Swoją drogą, była to najwygodniejsza pozycja do spania w tych warunkach.

- Chciałbym cię zaprosić jutro w pewne miejsce. Może być?

- Jakie miejsce? - spytał cicho.

- Zobaczysz, to niespodzianka - odpowiedziałem, głaszcząc go po włosach.

- To randka?

Zaśmiałem się, kiedy chłopak zapytał o typ spotkania. Sądziłem, że zrozumiał od razu i nie musiał się upewniać. Zanim stracił pamięć, bywaliśmy co jakiś czas na mini randkach, organizowanych najczęściej w najbliższej okolicy wioski. Teren był przepełniony niesamowitymi miejscami, których widok zwalał z nóg. Żałowałem, że te wszystkie chwile wyleciały z jego głowy. Wiedziałem, że nawet wtedy nie czuł do mnie wielkiej sympatii. Po prostu był coraz bardziej mną zainteresowany, powoli budował w stosunku do mnie pewne nastawienie. To wszystko się wyzerowało. Etap, na którym stanęliśmy, spadł o połowę niżej. Jedno jednak się nie zmieniło. Nie zapomniał jak się uśmiechać, śmiać, lubić kogoś. Ta jedna rzecz nie wyleciała z jego głowy, a nauczycielem radości okazał się być Ichigo. Bardzo dobrze pamiętałem dzień, w którym poszedłem do chłopców na łąkę i ujrzałem roześmianego Illumiego, goniącego za uciekającym Ichigo z jego własnością w ręku. Truskaweczka był bardzo pomocny.

Spojrzałem na swoją laleczkę po paru minutach. Zasnął dość szybko, pewnie był bardzo zmęczony. Skoro spał, mogłem udać się za jego przykładem i odłożyć wszelkie zmartwienia na jutrzejszy dzień. Nie mogłem się doczekać, kiedy znów odważy się mnie pocałować. Tęskniłem za tymi ustami.

- Dobranoc, Lulu...

🍥🍥🍥
Tolebrone wyrzucił swoje Dango, żeby zaserwować wam Illumiego przybiegającego do Hisoki w nocy

Kolejna dangowa obietnica wypełniona!

Kill my Soul || Hisoka x Illumi PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz