S03 E02

565 55 98
                                    

🍥🍥🍥

Obudziłem się dość wcześnie, bo do mojego pokoju ktoś zapukał i wszedł nim zdążyłem na to zezwolić. Okazało się, że był to Hisoka. Zamknął za sobą po cichu drzwi, po czym usiadł tuż przy mnie, czekając aż się podniosę. Zrobiłem to, starając się przy okazji porządnie rozbudzić. Słońce ledwo zdążyło wyjść zza gór.

- Mam do ciebie kolejną ważną sprawę, truskaweczko - powiedział z szerokim uśmiechem.

- Hm? Prosiłem, abyś mnie tak nie nazywał - szepnąłem zakłopotany.

- Kiedy właśnie tak się nazywasz - odparł z chichotem.

- Ale nie w tym języku - przetarłem oczy. - O co chodzi?

Hisoka zawstydzał mnie każdego dnia na miliony sposobów. Czy to klepanie po głowie, czasami nazywanie mnie w różny sposób, nawet komplementy słał do mnie wiele razy. Podobnie postępował z Illumim lecz jego traktował z większym uczuciem. Obserwowałem rozwijającą się między nimi relację każdego dnia i gdybym miał być szczery, trochę mi się to nie podobało. Tak troszkę...

- Chciałbym abyś zajął dziś Illumiego do wieczora. Wystarczy jeśli pójdziecie gdzieś koło południa i wrócicie po zmroku. Dobrze?

- Uhm, dobrze, ale dlaczego znów? - dopytałem, chcąc znać powody, dla których muszę się wysilać.

Hisoka kiwnął do mnie palcem, abym się zbliżył. Uczyniłem to, a wtedy szepnął mi kilka słów na ucho. Pokiwałem głową, uśmiechając się. Była to bardzo ważna sytuacja, bardzo istotna. Nie mogłem się nie zgodzić, gdy mężczyzna posiadał taki cel. Uśmiechnąłem do niego i pokiwałem głową jeszcze raz.

- Zgoda, zajmę go czymś ciekawym.

- Dziękuję, jesteś aniołem - przyznał po czym sprzedał mi buziaka w policzek.

Po tym jak mnie pocałował, wyszedł z pomieszczenia. Było to stresujące, zawstydzające lecz on robił to często. Nieistotne czy mi czy Illumiemu. Chyba lubił okazywać wdzięczność w tak przesady sposób, co dla nas obu było mocno zawstydzające. Jego hobby musiało być peszenie otaczających go ludzi.

🍥🍥🍥

Tak jak obiecałem przyszedłem do pokoju Illumiego koło południa, aby zabrać go w pewne nieprzemyślane do końca miejsce. Nie miałem zbyt wiele czasu, aby tak dokładnie wszystko zaplanować. Zgodził się z chęcią, mówiąc że wykorzysta wycieczkę do naszych pierwszych nauk wykorzystywania nenu. Przez to zamieszanie zupełnie zapomniałem o swojej lekcji. Cieszyłem się, że Illumi będzie mnie uczył czegoś tak magicznego. Byłbym jedynym poza nimi w wiosce, który potrafiłby takie niesamowite rzeczy. Najpierw jednak zrobiliśmy test, który miał ukazać, którym typem byłem. Bardzo się stresowałem.

Postawił przede mną kielich i wypełnił go wodą po brzegi. Potem na wodzie położył listek. Rozkazał się skupić, więc wykonywałem wszystkie jego polecenia, obawiając się że mi się nie uda. Nagle zaczęło dziać się coś dziwnego - coś zaczęło się materializować. Na liściu pojawił się niespodziewanie drugi listek, bardzo podobny do tego prawdziwego. Spojrzałem zszokowany na swoje dłonie. Udało mi się! Hisoka wcześniej uczył mnie podstaw, dzięki którym mogłem wykonać ten test. Byłem mu bardzo, bardzo wdzięczny. Opłacało się spędzać z nim czas pod nieobecność Illumiego, który w tamtym czasie nieprzytomny odpoczywał w swoim łóżku tuż po wypadku.

- Gratuluję, jesteś Iluzjonistą. Możesz materializować przedmioty. Zastanów się na tym, na czym chciałbyś się skupić w swojej mocy.

🍥🍥🍥

Zabraliśmy z wioski konie i pojechaliśmy na nich na pola. Było tam mnóstwo miejsca i świeżego powietrza. Płynęła tamtędy wąska rzeczka. Idealne miejsce na wspólnie spędzony czas i pierwszy trening używania nenu. Znałem Ten, znałem Zetsu i Ren. Znałem bardzo dużo dzięki Hiosce. Oboje byli moimi nauczycielami.

- Zaczynamy, Illumi sensei? - zapytałem, przywiązując konie do pnia drzewa.

- Tak, oczywiście - odpowiedział ze śmiechem. Pewnie rozbawił go ten tytuł.

🍥🍥🍥
|Zmiana narratora|
Illumi

Było mi miło, że Ichigo tak bardzo nie mógł się doczekać lekcji ze mną. To bardzo słodkie, że tak mnie podziwiał. Wypytywał o moje umiejętności wiele razy podczas drogi. Przeważnie się zachwycał, chociaż przeraziły go takie drobiazgi jak panowanie nad praktycznie martwymi po moim ataku ludźmi. Metamorfoza własnego ciała była dla młodszego fascynująca, jednak zgrymasił się, gdy się dowiedział, że wówczas wbijałem igły w samego siebie. Poprosił, abym robił to tak rzadko jak to tylko możliwe, bylebym nie sprawiał sobie bólu. I jak tu go nie lubić? Sama słodycz.

Złapałem go za ramiona i zacząłem tłumaczyć wszystko co powinno być istotne dla Iluzjonisty. Chciałem, aby jak najszybciej załapał. Szybko się uczył nowych rzeczy lecz nen nie był taką drobnostką. Spędziliśmy trzy godziny na próbach wytworzenia czegokolwiek. Powoli zaczynało się ściemniać, a on się biedak załamywał nad brakiem swoich zdolności. Nie mogłem dać mu się poddać tak prosto. Podszedłem i złapałem dłonie młodszego.

- Nie martw się, wiem że jeszcze dziś uda ci się wytworzyć obiekt, którym chcesz dysponować. Nie bój się popełniać błędów...

- Naprawdę? Naprawdę myślisz, że mi się uda?

- Oczywiście. Gdyby było inaczej, pewnie bym nawet nie próbował - poczochrałem jego grzywkę. - Jesteś bardzo zdolnym maluchem.

- Nie jestem maluchem - zaprzeczył, chociaż był jeszcze niższy ode mnie. Odrobinkę mnie tym rozśmieszył, jednak nie chciałem odbierać mu pewności siebie.

- Dobrze, w takim razie pokaż mi co potrafisz, zgoda?

Przez dłuższy czas na niego patrzyłem, czekając na potwierdzenie. Znowu patrzył na mnie maślanym wzrokiem. Właściwie to była chyba jedna z jego stałych cech. Taki się urodził? Farciarz. Wyglądał jakby moje wsparcie było dla niego bardzo wzmacniające, a ja cieszyłem się, że mogłem dodać mu odwagi. Musieliśmy się streszczać, bo niedługo miało zajść słońce.
Odsunąłem się, aby mógł spróbować ponownie. Pochwaliłem go z zachwytem, widząc pojawiające się dwa wachlarze. W sumie spodziewałem się, że wybierze właśnie to. Wykonał nimi kilka ruchów. Rzucił jednym, który przyciął trawę równiutko i wrócił do właściciela. Doskonale się nimi posługiwał. Byłem dumny ze swojego ucznia oraz z samego siebie. Kto był najlepszym nauczycielem na świecie? No kto?

- Udało się! Widziałeś?! Mam je! One naprawdę tu są! To ja je zrobiłem!

Cieszył się i krzyczał jak dziecko. Był bardzo podniecony tym co udało mu się wytworzyć. Nic dziwnego. Mówiłem, że mu się uda, a ja się nigdy nie myliłem. Nagle młodszy podbiegł do mnie i mocno przytulił. Odwzajemniłem uścisk, chwaląc go za dobrze wykonaną robotę. Po raz pierwszy był tak radosny, że o mało mnie nie udusił. Zaczynałem szczerze uwielbiać tego dzieciaka.

🍥🍥🍥
Z tym Ichigo będą dość długo, więc...

Zaakceptujcie to już teraz

😏

Kill my Soul || Hisoka x Illumi PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz