S01 E17

869 82 66
                                    

🍥🍥🍥
|Zmiana narratora|
Illumi

Zabrał mnie do lasu, wtedy kiedy spałem. Po raz drugi wykorzystał mój sen w celu przenoszenia mnie z miejsca na miejsce niczym zabawka. Nie mógł robić ze mną tego, czego chciał. Zasypianie w ciepłym łóżku i budzenie się na wilgotnej trawie nie należało do moich ulubionych pobudek. Przynajmniej nie budził mnie przedwcześnie i dał mi się wyspać. Oczywiście na początku strasznie mnie zdenerwował. Nawet jeżeli tego nie okazywałem, miałem ochotę wstać i zostawić go samego. Tak bym zrobił, gdybym tylko miał pewność, że nie wygłupię się, trafiając w przypadkowe drzewo. Cały efekt poszedłby do śmieci.

Nie chciałem słuchać jego rozkazów, z drugiej strony zainteresował mnie swoją upartością i tym jak bardzo chciał mnie czegoś nauczyć. Czy dodatkowa wiedza mogła być zła? Istniała szansa, że wyszłoby mi to na plus i właśnie dlatego zgodziłem się na chwilowe zaufanie mu. Nawet jeśli sama myśl o ufaniu mu była odstraszająca.

- Nie stresuj się niczym, oddychaj - szeptał Hisoka. Nie byłem pewny co robił, chyba rwał trawę z podłoża. Nic dziwnego, sam bym się nudził na jego miejscu.

- Właściwie... Po co się teraz wyciszam? Do czego to zmierza, Hisoka? - zapytałem, a jego palec wylądował na moich ustach. Walczyłem sam ze sobą, żeby go za to nie ugryźć. Mnie uciszać? Mnie?

- Nie myśl teraz o tym co chcę ci pokazać, myśl o swoim ciele. Czujesz trawę pod sobą? Czujesz wiatr? Czujesz minimalne drgania?

- Minimalne drgania? - dopytałem, odczuwając coś niewielkiego lecz w odczuciu zbliżonego do jego opisu. - Tak, czuję coś takiego, co to?

- To sprawka tego co cię otacza. To ja, zwierzęta, rośliny...skup się na tym, poczuj drgania, poczuj rozprzestrzeniającą się aurę każdego z nich.

To co mi tłumaczył wydawało się wyjęte z durnej bajki dla dzieci lub filmu fantastycznego, a jednak coś odczuwałem. To takie delikatne, takie ledwo zauważalne, wymagające nieprawdopodobnej ilości skupienia i tak proste do utracenia. Trudno było mi utrzymać przy sobie to uczucie. Im bardziej starałem się to przy sobie zatrzymać, tym mocniej się spinałem i tym lżejsze wibracje do mnie docierały. Zupełnie nagle zerwałem się do siadu i spojrzałem w kierunku pewnego zwierzęcia. To musiało być zwierzę. Poza najbliższym roślinami, poczułem jak się porusza. Przeskakuje z miejsca na miejsce. To bez wątpienia królik. Czy ja właśnie...zobaczyłem dotykiem?

- Hisoka, królik...

- Racja, Lulu, to królik - przytaknął, a w jego głosie dostrzegłem cień zdumienia.

- Coś nie tak?

- To dość trudna technika, niesamowite, że zobaczyłeś go tak szybko. Widziałeś coś jeszcze?

- Uh, nie. Tylko niewielkie rośliny dookoła mnie i właśnie jego - przyznałem. - nie byłem w stanie sięgnąć dalej.

- Cieszę się, że udało ci się tyle osiągnąć w tak szybkim czasie. Jednak bycie zabójcom i typowe dla was techniki sprzyjają takim ćwiczeniom. W ciągu tygodnia znów będziesz mógł chodzić bez pomocy innych.

Na początku poczułem ulgę. Byłem w stanie opanować tą niesamowitą i pomocną technikę. Szybko się uczyłem, miałem szansę poruszać się prawie tak jak zwykle, pod warunkiem że nie oszukam siebie samego o tym co mnie otaczało. Niestety ta ulga ode mnie uciekła, gdy tylko dotarły do mnie ostatnie słowa błazna. Tydzień? Tydzień bez wzroku? Czy on w ogóle chciał, aby moje oczy wróciły? Czy ta kobieta była w stanie mi pomóc? Jak trudne musiało to być, że potrzebowała tyle czasu? Co jeśli tylko mnie okłamywali? Albo leczenie moich oczu przeciągęłoby się do miesiąca lyb nawet kilku? To byłoby okropne.

- Aż tydzień? Ale ja muszę wracać do domu, do bazy, do miasta, gdziekolwiek. Nie chcę tu zostawać na tak długo. Chcę znów widzieć - mówiłem zaniepokojny, odwracając się w stronę, z której dobiegał głos Hisoki.

- Przykro mi, Lulu, nie wiem kiedy odzyskasz wzrok, ale nie przejmuj się. To może być nawet jutro. Uczę cię tej techniki tylko Na wszelki wypadek - tłumaczył mi, łapiąc moją dłoń. - Jestem z tobą, nie?

- Ze mną?

Powtórzyłem po nim, skupiając się na jego dłoni. Miałem wrażenie jakby jego energia przenosiła się na mnie. Przepływała przez moje żyły, mięśnie, rozluźniała wszelkie nerwy, niepewności i obawy o własne dobro. Po raz pierwszy ktoś okazał się wobec mnie taki troskliwy i miły. Oczywiście istniała możliwość, że kłamał, grał aby się zabawić moim kosztem. Tak właśnie powtarzał ojciec. Tak właśnie mówił o innych ludziach, którzy próbwali się do mnie zbliżyć emocjonalnie. Chcieli mnie oszukać, wykorzystać...tylko dlaczego energia Hisoki działała na mnie kojąco w nadmiarze? Czy jego intencje pomocy mi były szczere? ...właściwie to mogły takie być, o ile on mógł czerpać z tego korzyści lub upragnioną rozrywkę...tylko co mogło siedzieć mu w głowie?
Opamiętałem się i wyrwałem dłoń z jego uścisku. Nie pozwolę sobie na dotykanie bez mojej wyraźnej zgody. Już wystarczająco pozwolił sobie na samowolkę. Takich jak on trzeba było trzymać krótko na smyczy, bo w przeciwnym razie łatwo stracić nad takimi kontrolę.

- Nie dotykaj mnie, to obrzydliwe - skomentowałem, wycierając rękę o trawę.

- Naprawdę? A zdawało mi się, że teoja mina wydawała się wyglądać jak rozczulony szczeniaczek - odpowiedział cwanie, chichocząc pod nosem.

- Ugh, przestań gadać bzdury i...naucz mnie więcej. Chcę zobaczyć wszystko wokół mnie, rozumiemy się? - rozkazałem, chcąc odpędzić go od wcześnieszego tematu.

- Czyżby wiecznie niezadowolony Zoldyck się speszył? Co za niespodzianka - wymruczał i podniósł się z ziemi, tyle wywnioskowałem ze słuchu.

- A ty gdzie się wybierasz?

- Nie chciałem dziś ćwiczyć. Chciałem ci tylko pokazać czego niedługo się nauczysz. Sophie się obrazi jeśli nie zdążymy na jedzenie.

- Nie jestem głodny, będę ćwiczyć sam - zdecydowałem.

Miałem zamiar się położyć, ale nic z tego. Poczułem chwyt w okolicach talii, a zaraz potem jego silne dłonie podniosły mnie i przerzuciły przez ramię. Próbowałem zejść, ale bez skutku. Biłem go po plecach, ale to również na nic. Zdawało się, że śmieszyły go moje próby uwolnienia. Nienawidziłem go całym sercem.

- Głodny nie jesteś sobą - powiedział, wspinając się pod górkę. Rzecz jasna nie mogłem być tego pewny i chyba nikt nie potrzebował wytłumaczenia.

- Mówiłem już, nie jestem głodny - zaprzeczyłem, uspokajając się. Walka była na nic. Przynajmniej zaniesie mnie na górę, to on się zmęczy.

- Jednak się uspokoiłeś, widzisz? Pewnie chcesz coś zjeść - dodał, wykorzystując moje decyzje.

- Nie prawda, przestań się ze mną droczyć - warknąłem, a wtedy poczułem jak jego dłoń klepnęła mnie w tyłek. - HISOKA!

🍥🍥🍥

Kill my Soul || Hisoka x Illumi PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz