S01 E16

801 82 30
                                    

🍥🍥🍥
|Zmiana narratora|
Killua

Wszedłem do pokoju wściekły za to, że Leorio kazał mi wyjść za mówienie prawdy. Nieistotne jak bardzo zależało mu na Kurapice - oszukał nas i wpadł w ramiona szefa Trupy Fantomu. Tego, który ponoć zabił jego klan, na którym pragnął zemsty i rozlewu krwi za swoich bliskich. Jak można tak podle kłamać kogoś kogo nazywało się przyjaciółmi? Sam byłem nowy w tematach przyjaźni lecz znałem najprostsze zasady, których Kurapika najwidoczniej nie był świadomy...lub zrobił to specjalnie, tylko z jakiego powodu? Byłem na niego zły, w końcu postąpił okrutnie wobec nas. Pożegnał się, odszedł i nie wrócił. Nie odbierał, nie dawał znaku życia, kazał nam myśleć, że nie żyje. Martwiliśmy się o oszusta, czy to nie upokarzające?...mimo wszystko brakowało mi jego matkowania.

Usłyszałem odgłos skrzypnięcia drzwi, to Gon wszedł do pokoju i usiadł tuż obok, patrząc na mnie tymi swoimi wielkimi, wyłupiastymi oczami. Pewnie chciał mnie uspokoić i przekonać, że Leorio miał rację, a Kurapika posiadał faktyczny powód, przez który zmuszony był postąpić tak a nie inaczej. Jak bardzo trzeba być zdeterminowanym, aby być ze swoim największym wrogiem w prawdopodobnie romantycznych relacjach i dziarać sobie znienawidzony znak na własnym ciele, którego nigdy się nie pozbędzie? Żałośnie głupie.

- Killua, Kurapika na pewno...

- Wiem co chcesz powiedzieć, ale to tylko twoje zdanie - przerwałem mu, nie mając ochoty na roztrząsanie sprawy.

- Wiem, że czujesz się oszukany - odezwał się znowu po chwili przerwy. - Ale nie sądzisz, że gdyby Kurapika był przeciwko nam, to nie chciałby nas uwolnić?

- Hm?

- Przecież reszta pająków była za tym, aby nas przetrzymać, a najlepiej ukarać za szpiegowanie. Kurapika wolał nas wypuścić, na pewno nie chciał abyśmy pakowali się w kłopoty - tłumaczył mi powoli, z miną taką jakby dochodził do tych faktów na bieżąco. - jednak w stosunku do większości był bezsilny, nawet jako zastępca Chrollo. To znaczy, że pająki mu nie ufają.

- Hmf...a ty byś zaufał komuś kto niedawno chciał cię zabić?

- Noo, gdyby przeprosił...

- Oh, Gon - jęknąłem cicho z zażenowaniem. Jego umysł był zaskakująco prosty. - Równie dobrze mógł chcieć się nas pozbyć, aby mógł sobie żyć w spokoju.

- Wtedy by nas zabił, racja?

- W życiu najgorsze jest to, że każdy myśli na swój sposób, Gon. Nie raz bohater okazuje się mordercą...

- To działa w obie strony, Killua. Ja wierzę, że Kurapika nadal jest naszym przyjacielem. Chce dla nas dobrze - powtarzał uparcie Gon.

Nie dało się go przegadać. Różnica naszych zdań była nie zmienna, przynajmniej do czasu. Gdybym miał ufać każdemu, kto wydawałby się być dobry, długo bym nie pożył.
Miałem sięgnąć po konsolę, aby się odstresować po tych nieprzyjemnych zdarzeniach, ale wtedy dłonie Gona wystartowały w moim kierunku. Wbiłem spojrzenie w jego promienny uśmiech. Poczułem ciepło na policzkach. C...co on wyprawiał? Nim się obejrzałem, oboje okładaliśmy się poduszkami, rozrzucając pierzę dookoła. Nikt nie potrafił poprawić mi humoru tak jak on. Żałowałem, że nie spotkałem go wcześniej.

🍥🍥🍥
|Zmiana narratora|
Hisoka

Poranek był naprawdę piękny. Wybrałem idealny dzień na wprowadzenie mojego małego planu w życie. Illumiemu przyda się pomoc w osiągnięciu swojego celu. Sam nigdy nie nauczyłby się poruszania bez pomocy oczu...no chyba że spędziłby nad tym miesiąc i sam dotarł do tego, co dałoby mu możliwość zobaczenia okolicy i przeszkód na swojej drodze. Wiedziałem, że jeśli mi ulegnie, nauka pójdzie szybko. Był bardzo zdolny, ćwiczył jako zabójca, a dzięki temu umiał się doskonale wyciszyć. Jego osobowość była jednym z kluczy do szybkiego opanowania techniki, którą poznałem...podczas gry z zawiązanymi oczami. Gdy byłem dzieckiem uwielbiałem chodzić po niebezpiecznych terenach z zawiązanymi oczami, aby móc się dobrze bawić, jednocześnie ćwicząc przetrwanie w mało sprzyjających warunkach. Musiałem go tego nauczyć. W ten sposób miałem szansę na przekonanie go do siebie. Posiadanie w nim wroga nie wydawało się tak ciekawe, jak możliwość obserwowania jego rozwoju i towarzyszenia mu.

Nim słońce wzeszło na niebie, zabrałem śpiącego Illumiego z łóżka, aby nie dręczyć się z jego sprzeciwami. Zabrałem go na dół, do lasu. Odnalazłem miejsce tuż przy stawie. Jeśli nie będzie się mnie słuchał, zimna kąpiel ostudzi jego nerwy i przekona do uwagi na moje słowa. Czy to źle, że chciałem pomóc? W końcu musiałem odwdzięczyć się za uwolnienie z kryjówki w fabryce...nawet jeżeli byłem dla niego wówczas nieistotny.

Przebudził się. Na początku był zdziwiony i dotykał trawy, najpewniej dziwiąc się w jaki sposób materac przemienił się w glebę. Może nawet wpadło mu do głowy, że dom na górze mu się przyśnił. Sam bym tak pomyślał, będąc w jego sytuacji.

- Dzień dobry, Illumi, czas na naszą pierwszą lekcję - odezwałem się, strasząc go tym. Pewnie myślał, że był sam.

- Hisoka? Co to znowu za głupie żarty? To że nic nie widzę, nie oznacza że możesz się mną bawić jak jakąś lalką. Nie przenoś mnie z miejsca na miejsce, kiedy ci się podoba - zaatakował mnie falą niezadowolenia, wbijając niewidome spojrzenie w zielsko.

- W takim razie zacznijmy od tego, że powinieneś się skupić i oczyścić umysł z niepotrzebnych, negatywnych emocji. W skrócie przestań zaprzątać sobie swoją śliczną główkę pierdołami i pozwól mi pomóc ci - wytłumaczyłem, podchodząc bliżej. Usiadłem przed nim.

- Pomóc mi? Niby jak i w czym?

- Zaufaj mi.

- Jak mam ufać jakiemuś psychopatycznemu klaunowi? Nie bądź śmieszny - mówił do mnie ze spokojem, choć czułem jego gniew.

- Zaufaj mi - powtórzyłem z uśmiechem i samodzielnie ustawiłem jego ciało, aby położył się na ziemi z głową zwróconą do nieba.

Patrzyłem na jego twarz, tłumacząc mu co powinien po kolei robić. Skupienie, oczyszczenie, oddychanie. Powinien wyrzucić z siebie to co złe i wszelkie obawy również, aby móc zwrócić całkowitą uwagę na energię życiową wypływającą z podłoża, kamieni, patyków, drzew, zwierząt, wszystkiego co znajdowało się wokół niego. Na pewno bez problemu wyczuwał moją aurę, moją obecność, ale czy potrafił poczuć tego królika, który tuż obok chował się do nory?
Chciałem go stworzyć silniejszego niż był. Dokończę dzieło jego ojca. Illumi podobał mi się. Jego charakter, niedostępność, odpowiedzialność, a w tym wszystkim ukryta na dnie obsesyjna miłość i nadopiekuńczość. Potrzebowałem jego obsesji. Chciałem poczuć ciężar jego serca na sobie. Jego kontrolę, hipnozę, strach przed skrywanymi przez niego uczuciami.

To moja ulubiona zabawka~

🍥🍥🍥

Kill my Soul || Hisoka x Illumi PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz