S04 E16

324 23 11
                                    

|Zmiana narratora|
Kurapika

To był cudowny dzień, nasza rocznica. Cieszyłem się, że mogłem spędzać ten czas nie tylko z Chrollo, ale też z całą resztą. Zamiast udać się do miasta na jakąś romantyczną kolację tylko we dwoje, zostaliśmy w bazie z resztą pajęczej rodzinki. Oboje zdecydowaliśmy, że taki wieczór był najlepszą opcją. 

Oczywiście zanim rozpoczęliśmy ten wieczór, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy prosto do mojego dawnego domu, do mojej wioski. Odwiedziliśmy grób moich bliskich. Może nie było to romantyczne spędzanie czasu lecz Chrollo strasznie się uparł. Twierdził, że powinniśmy się tam udać jeszcze dziś. Ufałem jego intuicji, dlatego zgodziłem się zapalić dla nich świeczkę jeszcze tego dnia.

Obserwowałem go, gdy klęczał na jednym kolanie tuż przy zapalonej na ziemi świeczce.  Widziałem jego żal. Powinna zasmucać mnie jego mina i fakt zmarłej rodziny, ale szczęście z tego co otrzymałem było o wiele silniejsze. Jego żal był moim zapewnieniem, że jego uczucia były szczere. Położyłem dłoń na jego ramieniu.

- Pewnie ci nie wybaczą, ktokolwiek by ci wybaczył? Dlatego wstań i zostaw przeszłość. Cieszę się, że o nich dbasz - powiedziałem, patrząc mu w oczy.

- To najmniej pocieszające słowa, jakie kiedykolwiek do mnie powiedziałeś - zauważył, po czym uśmiechnął się delikatnie.

- Powinniśmy już wracać. Czekają na nas. Shalnark skombinował nowe planszówki, a Uvo znalazł super film w paru częściach. To będzie świetna noc!

Objął mnie swoim ramieniem. Spojrzałem ostatni raz na białą świeczkę rozświetlającą ten kawałek grobu i wbite drewno z informacją o zmarłych. Posłałem lekki uśmiech swojej rodzinie, po czym pozwoliłem zaprowadzić się do samochodu.
Gdy jechaliśmy przez pustą drogę z naprawdę pięknym widokiem, obserwowałem gwiazdy przez otwarte okno. Czułem coś dziwnego, niepokojącego w tym widoku. Zupełnie tak, jakbym miał go widzieć ostatni raz. Nie znałem przyczyny podejrzanego uczucia i nie chciałem tym martwić Chrollo. Już marzyłem o wspólnym śmiechu podczas oglądania filmów i obserwowaniu walki między Nobunagą a Phinksem podczas gry w jedną z planszówek. Przekąskami zajmowała się Shizuku, a Franklin wraz z Feitanem mieli skombinować karaoke. Wyobrażacie to sobie? Phinks z mikrofonem w ręce śpiewający jakieś stare kawałki? Bez wątpienia Shalnark nagra to ukradkiem.
Tak, to zdecydowanie będzie świetny wieczór. Jeden z moich ulubionych.

Dojechaliśny na miejsce godzinę później. Zaparkowaliśmy pod fabryką, wysiedliśmy i ruszyliśmy wolnym krokiem do głównych drzwi. Śmialiśmy się i zastanawialiśmy od czego powinniśmy zacząć naszą wielką noc. Może najpierw w coś zagramy, aby się rozkręcić? A może na początek jeden film? No cóż, wszystko było przekonywujące...Dopóki nie zauważyliśmy czarnego samochodu pomiędzy drzewami, a zaraz obok kolejnego i następnego, i jeszcze jednego. Było ich kilka, wszystkie takie same, tej samej marki. Nigdy nikt tutaj nie przyjeżdżał, a nawet gdyby, to po co? W naszych głowach powstał przerażający scenariusz z nadzieją, że się mylimy.

Przygotowałem łańcuchy, Chrollo wyciągnął pistolet. Weszliśmy do środka gotowi do ewentualnej walki. Od razu usłyszeliśmy odgłosy bijatyki z głównego pomieszczenia. Gdy tam dotarliśmy...moje marzenie o cudownej rocznicy prysło tak nagle. Sprzęt do karaoke leżał rozwalony na ziemi, planszówki rozrzucone wszędzie, upaćkane krwią. Mężczyźni którzy na nas napadli należeli do oddziału policji. W końcu znaleźli naszą kryjówkę, chcieli się nas pozbyć. Zabijanie ludzi nie było policyjnym obowiązkiem...po prostu pozbywali się problemu na łatwiznę, przecież kto się dowie? Jak może wybuchnąć skandal, którego nikt nie wyjawi? Niemożliwe, że policja nas pokonywała. Mieli na sobie jakieś maski, a w powietrzu unosił się obrzydliwie słodki zapach, który natychmiast utrudnił nasze ruchy. Czułem się zbyt leniwy, aby poruszyć dłonią.
Dlaczego nam to robili? Przecież od dłuższego czasu żyliśmy bez przestępstw...czyżby powodem były winy trupy z przeszłości? To one o nas zadecydowały? Dlaczego dziś? Dlaczego nie mogli poczekać?

Chrollo zaczął strzelać, silił się na proste strzały. Trafił nawet jednego z nich, ale nasze straty były o wiele...o wiele większe. Widziałem jak ręka Nobunagi, w której trzymał katane, zostaje odstrzelona, a po chwili cierpienia w jego głowę...i wtedy... Nie docierało jeszcze do mnie to, że znowu traciłem rodzinę. Krzyki słyszałem niczym przez mgłę...

To jest moja cudowna noc?

×××
Finał kurokury cz. I

Kill my Soul || Hisoka x Illumi PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz