🍥🍥🍥
|Zmiana narratora|
LeorioSiedziałem na murku obok Kurapiki. Tak długo czekałem na nasze spotkanie. Starałem się o nie przez pół roku, bojąc się o jego życie. W końcu mogłem go zobaczyć, usłyszeć całą historię oraz głos blondyna, za którym tak bardzo tęskniłem. Kiedy w końcu dostałem to czego chciałem, jednocześnie wszystko straciłem. Wolał Chrollo. Wolał kogoś kto zrobił mu więcej krzywdy niż dobra. Uważałem jego decyzję za głupią, bo powinien wrócić ze mną do mojego mieszkania. Myśl, że bliżej mu było do trzymania ręki pająka niż mojej, odrażała mnie. Nie chciałem się z tym pogodzić. Wolałem wykrzyczeć Kurapice prosto w twarz jego błędy, aby przemyślał je ponownie i zdecydował właściwie. Hamowała mnie jedna istotna rzecz - jego szczęście. Nie mogłem decydować o tym co dostarczało młodszemu radości. Nie chcąc go ranić, byłem zmuszony zaakceptować niepasujący mi wybór. Czułem się wyprany, tak jakby rzucił kamieniem w moją twarz. Kamieniem z wyrytym napisem "Przyjaciel". Nie zauważał mnie tak czy siak, więc ostatecznie niczego nie traciłem. Nie byłem dla niego warty tyle ile on dla mnie i musiałem się pogodzić z okrutnym losem. Lubiłem go, dlatego nigdy bym go nie zostawił. Wciąż chodziłbym po jego śladach, pilnując bezpieczeństwa. Dać mu odejść, opiekować się nim pod tytułem najlepszego przyjaciela na świecie. Więc tak smakuje ból odrzucenia.
-... na pewno jest ktoś, kto pokochałby cię bardziej niż ten morderca - powiedziałem, rezygnując z wyznawania swoich uczuć. To mogłoby namieszać w jego życiu, nie chciałem sprawiać mu sobą kłopotów.
- Rozumiem - odparł, podnosząc się z murka.
- Powiedziałem coś nie tak? - zapytałem zaniepokojny.
- Nie, po prostu zaczyna robić się zimno. Chciałem się rozruszać - wytłumaczył niższy, splatając dłonie za plecami z promiennym uśmiechem. - A może to ja powiedziałem coś nie tak?
- Hm?
- Nie jesteś zbyt szczęśliwy...
- To nic, po prostu wiele się wydarzyło. Nie mogę uwierzyć, że znowu cię widzę - rzuciłem prędko losową wymówką.
- Też się cieszę, że cię widzę. Tęskniłem za twoimi wygłupami - odpowiedział, uśmiechając się do mnie słodko. Był nieświadomy mocy swojego uroku.
Musiałem przemyśleć kilka spraw, jednak nie mogłem zaniedbać Kurapiki na naszym spotkaniu. Właśnie dlatego zaproponowałem mu wypad na gorącą czekoladę. Nie mógł odmówić, skoro zamarzał, a dla mnie to radość ogrzać młodszego w jakikolwiek sposób. Byłem zazdrosny, że na ogół ta rola miała należeć do kogoś innego. Do kogoś tak nieodpowiedniego. Nie wiedziałem co takiego w nim widział. Nigdy bym się nie spodziewał, że sprawa skomplikuje się do tego stopnia. Życie po raz kolejny udowodniło mi, że tamtego dnia nie powinienem wypuszczać go z mieszkania.
Zatrzymaliśmy się w kawiarni, tam kupiłem napoje, po czym wyszliśmy na spacer po mieście. Dopóki zajęty był parującym kubkiem, miałem czas zdecydować właściwie. Co sprawiłoby mu radość? Jak zapewnić mu szczęście, będąc w roli na uboczu? Czyżby najlepiej miało zadziałać poświęcenie?- Kurapika, chciałbym zabrać chłopaków na plażę. Ostatnio ciągle są w stresie. Może chciałbyś do nas dołączyć?
- Oh...um, no wiesz...
- Razem z Chrollo - dodałem, nim zdążył o nim wspomnieć. Czułem, że go nie zostawi. - Skoro ci na nim tak zależy, zaprzyjaźnijmy się.
- Ah, serio? Zaprzyjaźniłbyś się z nim? - dopytał niedowierzając. Nic dziwnego.
- Jeżeli sprawi ci to radość, dlaczego miałbym się nie zgodzić? Skoro mu ufasz, na pewno nie bez powodu.
- Leorio... - szepnął moje imię i zaśmiał się cicho, czym po raz kolejny skradł moje serce. - Jesteś niesamowitym mężczyzną.
Uśmiechnąłem się lekko, słysząc te słowa. Ten komplement poprawił mi trochę humor. Nie czułem się już tak tragicznie. Wciąż żałowałem straty, ale musiałem iść stale do przodu. Ta pozycja wcale nie była zła. Musiałem się hamować, ale za to wywoływać uśmiech tego zbyt poważnego dzieciaka. Zdecydowanie zbyt wcześnie dorósł, a na dodatek upatrzył sobie takiego starucha. Może nie było tragedii wiekowej, ale cóż - ja byłem młodszy i bardziej energiczny, nie zapominając o wzroście. Nie daleko mi do dwóch metrów. To wielka zaleta, prawda? Mogłem ściągać dla niego wszystko co leżało na najwyższych półkach, poza zasięgiem tych małych, uroczych raczek...które potrafią rozszarpać na kawałki nawet wielkiego mięśniaka. Za to go tak uwielbiałem. Jego urok osobisty, słodycz, a zarazem BUM! BĘC! SIŁA CZERWONEGO OKA! Nic tylko kochać.
🍥🍥🍥
|Zmiana narratora|
ChrolloPodjechałem po Kurapike, gdy zbliżał się wieczór. Czekałem na parkingu w umówionym przez telefon miejscu. W końcu go dostrzegłem. Pożegnał się ze swoim przyjacielem i wsiadł do samochodu. O mało serce nie wyskoczyło mi gardłem, kiedy zobaczyłem różę w jego ręku. Jaki przyjaciel daje innemu przyjacielowi różę na zwyczajne spotkanie bez okazji? Specjalnie próbował mnie rozdrażnić czy celował w uczucia Kurapiki? Czułem, że puszczenie go na to spotkanie będzie mnie kosztowało mnóstwo nerwów.
- Dostałeś kwiatka? Jak było?
- Bardzo miło. Zaprosił nas jutro na plażę. Nie będzie zbyt ciepło, ale pogoda ma się znacznie poprawić. Prawda, że super?
- Nas? Zaprosił nas?
- Tak, chyba postanowił cię zaakceptować. Jedziemy do bazy czy do domu? - zapytał, zapinając pas
- Oh, jesteś o wiele radośniejszy niż wczoraj - zauważyłem, co bardzo mnie uszczęśliwiło.
- No tak, przemyślałem sobie to i owo. Nie przejmuj się, jedźmy już.
Jak powiedział, tak zrobiłem. Ruszyłem między samochody prosto do domu. Jechaliśmy w ciszy, bo młodszy usnął na fotelu. Otaczające go ciepło musiało być świetną kołyską. Nie chciałem go budzić, dlatego zaniosłem go na rękach do mieszkania. Ułożyłem młodszego w łóżku, ściągnąłem buty oraz płaszcz. Nie chciałem go zostawiać w ubraniach, ale nie mogłem go również przebrać. Powinien zdążyć się dam przebudzić, więc zostawiłem go w tym stanie. Gdyby plan nie wypalił, musiałbym go sam budzić.
Udałem się do kuchni, gdzie oparłem się o parapet. Westchnąłem cicho, łapiąc za swój telefon. Przez Kurapike zaczynałem zaniedbywać Trupę. O wiele rzadziej dopuszczałem się kradzieży eksponatów, nie ciągnęło mnie do dążenia po trupach do celu. Mój świat zmienił się odkąd on do niego dołączył. Chciałem zapewnić mu bezpieczeństwo i sobie jego towarzystwo. Zacząłem go potrzebować, uzależniłem się. Byłem gotowy na zmiany. Czyżby moja zła kariera miała niedługo dobiec końca? Co na to reszta Trupy Fantomu? Jak potoczy się moja relacja z Kurapiką? Czy Leorio coś knuje? W końcu tak nagle zdecydował się mnie zaakceptować. Zbyt wiele pytań, a we mnie zbyt mało siły. Zaczynałem się powoli starzeć.🍥🍥🍥
CZYTASZ
Kill my Soul || Hisoka x Illumi PL
FanfictionShip: Hisoka x Illumi, Chrollo x Kurapika Seria: HxH Narrator: Wieloosobowy Mogą pojawić się shipy poboczne, przekleństwa, sceny 18+