S02 E09

670 65 121
                                    

🍥🍥🍥
|Zmiana narratora|
Kurapika

Minęło trochę czasu od tej małej afery w bazie. Nie wiedziałem w jaki sposób się skończyła, bo Chrollo kazał Franklinowi zabrać mnie jak najdalej, w bezpieczne miejsce. Nie pozwolił mi zobaczyć ciągu dalszego. Martwiłem się, że coś złego stało się Gonowi. To dobry dzieciak, z wielkim sercem. Momentami był lekkomyślny, a to mogło zapędzić go do grobu. Nie chciałem go tracić. Dzięki niemu nie raz na moją twarz powrócił uśmiech, chociaż nie mogłem sobie przypomnieć co takiego mnie zasmucało. Pewnie były to niewarte uwagi drobnostki. Po tym jak mój narzeczony do mnie wrócił, opowiedział mi całą prawdę. Nic mu się nie stało, a Illumi wraz z Hisoka zaprowadzili ich bezpiecznie do miasta. Wierzyłem mu, ufałem i byłem przekonany, że mnie nie okłamał.

Nadeszły święta. Pająki spędzały je razem. Może nie mieliśmy choinki, wielkiego stołu z jedzeniem ani dekoracji, ale wystarczyło nam nasze towarzystwo. Illumi i Hisoka nie chcieli dołączyć, ale nikt nie miał im tego za złe. Cieszyłem się, bo atmosfera była naprawdę rodzinna i nawet Phinks uśmiechnął się do mnie, gdy dał mi fory w grze planszowej, którą przyniósł Shalnark. Miał ze sobą także wiele słodkości i innych gier. Dbał, aby zapewnić nam zabawę i mile spędzone święta. Ten chłopak miał wielkie, złote serce. Na dodatek zauważyłem, że Uvogin zaczynał się do niego coraz bardziej zbliżać. Droczył się z Trupim słoneczkiem przy każdej sprzyjającej okazji.
Kontynuowałem grę, powoli docierając do zwycięstwa. Chrollo siedział tuż obok, bawiąc się moimi włosami. W pewnym momencie szepnął mi coś do ucha. Posłusznie podniosłem się, oddając swojego pionka Shizuku. Ruszyłem za Chrollo przez korytarz. Złapał moją dłoń, po czym wprowadził do osobnego pokoju. Nigdy wcześniej w nim nie byłem, bo nie było do tego powodów. Nie byłem przekonany czego ode mnie chciał.

- Wszystko w porządku, Chrollo?

Dopytałem, gdy wpuścił mnie do pokoju pierwszego. Tylko jedno wybite okno, zdarte ściany i meble wątpliwej jakości. Odwróciłem się, nie chcąc czekać zbyt długo na jego odpowiedź. Drzwi zamknęły się z cichym trzaskiem, a ja zostałem niespodziewanie zaatakowany. Całował mnie z dłońmi ułożonymi na moich policzkach. Powoli przesunął je na moje ramiona, a później jedna zaplątała się w moje włosy, gdy ta druga objęła w pasie. Wczuł się tak bardzo, to była naprawdę miła niespodzianka. Nie rozumiałem jednak, skąd u niego taka nagła potrzeba odosobnienia i wiele czułości.

- Chrollo, co się dzieje? - zapytałem, odsuwając go od siebie. Wyglądał na zmartwionego. - Powiedz mi - kiwnąłem głową.

- Nie chcę cię stracić. Boję się, że pewnego dnia odejdziesz, znienawidzisz mnie i wrócę do punktu wyjścia. Tyle bym zrobił, aby trwało to wiecznie... - żalił się zmieszany.

Nie zaskoczył mnie. Zachowywał się w tak przybijający sposób, odkąd poprosiłem starszą kobietę na świątecznym targu o wróżbę. Dobrze pamiętałem jej słowa.

Uważaj na siebie dziecko drogie. Pierścionek niczym obroża uwięzi cię w sidłach miłości bez przyszłości.

Nie sądziłem, że Chrollo weźmie te słowa do siebie tak bardzo. Bał się, że jakaś bezsensowna przepowiednia zmieni cokolwiek w naszym życiu? Było nam razem dobrze. Nie musiał się niczego obawiać, bo ja nie zamierzałem nigdzie odchodzić. Jak pierścionek mógł być dla mnie obrożą przy mężczyźnie, który otoczył mnie miłością. Nigdy mnie nie okłamał, więc jego sumienie powinno być czyste, a serce spokojne.

- Nie bądź naiwny, to tylko przepowiednia jakiejś staruszki. Pewnie powiedziała pierwsze co jej do głowy przyszło - zacząłem mu tłumaczyć, dotykając jego policzka. - Kocham cię i żadna wróżba tego nie zmieni.

- Nic tego nie zmieni? - powtórzył, patrząc mi prosto w oczy. - Poza tobą i pająkami nie mam nic. Potrzebuję cię - wyznał, wtulając się w moje ramię. Pod powłoką silnego lidera, był delikatny i uczuciowy.

- Nie masz się czego bać - szepnąłem mu przy uchu, głaszcząc włosy wyższego.

Obejmował mnie mocno i czule. W jego objęciach czułem się dobrze. Tak jak we fortecy z miękkich, ciepłych poduszek. Opatulał swoją troską, miłością, bezpieczeństwem. Byłem przekonany, że przy jego boku byłem gotowy przeżyć resztę życia. Nawet jeżeli Killua, Gon i Leorio za nim nie przepadali, nie mogłem polegać na czyimś zdaniu i wybierać wbrew mojej woli. Miałem pełną kontrolę nad swoim życiem. Zdecydowałem, że pozostanie z Chrollo w tym pokoju chwilę dłużej nikomu nie zaszkodzi. Właściwie pająki mogłyby poradzić sobie bez nas, jednak ten wieczór powinniśmy spędzić wszyscy razem. Nareszcie mnie zaakceptowali i potraktowali jak członka rodziny. Wcześniej nawet bym nie pomyślał, że Phinks odważyłby się poczochrać mnie po włosach. Nobunaga z chęcią ze mną rozmawiał, a Feitan był gotowy ponabijać się ze mną z wrażliwości Phinksa w niektórych przypadkach. Dołączając do Trupy Fantomu zyskałem coś więcej niż drużynę. To była magia tej ekipy, byli dla siebie jak bracia i siostry, a ja byłem jednym z nich. Wraz z Chrollo stałem na ich czele. Czułem się za nich odpowiedzialny. Przyjąłem obowiązek opieki nad Trupą na swoją pierś. Byłem dumny z siebie jak wysoko się wspiąłem.

- Powinniśmy do nich wrócić, prawda? - zapytałem, nie przerywając zabawy jego kosmykami.

Kiedy odsunął się od mojego ramienia, zobaczyłem jego zaszklone oczy. Musiała go ta chwila wzruszyć, przejmował się mną jakby coś wielkiego go dręczyło. Nie rozumiałem tego. Otarłem delikatnie łzy swojego partnera, pocieszając go własnym uśmiechem. Stanąłem na palcach, żeby złożyć na jego ustach delikatny pocałunek. Moja dłoń przejechała po jego torsie, aby zjechać w kierunku dłoni. Poczekałem aż jego wyraz zdołał wrócić do normy i wyszliśmy z pokoju. Nie chciałem, aby był narażony na niewygodne pytania reszty. Lepiej, aby opanował emocje przed ponownym spotkaniem z nimi.

Chrollo usiadł na sporym odłamie sufitu. Po krótkim namyśle zdecydowałem zająć wolne miejsce na jego kolanach. Shizuku i tak przejęła mój pionek, więc nie mogłem kontynuować gry. W ten sposób mogłem znów przytulić do siebie głowę swojego partnera, głaszcząc go kojąco. Rozmawialiśmy ze sobą szeptem. Reszta wydawała się nas nie zauważać, więc to lepiej dla nas. Te święta różniły się od wszystkich poprzednich. W te święta miałem komu poświęcać swoją uwagę. W te święta byłem dla kogoś potrzebny. Czułem się z tym naprawdę dobrze. Pragnąłem oddać mu swoje ciepło, okazać tyle uczucia ile tylko potrzebował. Uszczęśliwianie innych było czymś magicznym. Żałowałem tylko, że nie mogłem zobaczyć szczęścia swoich przyjaciół.

🍥🍥🍥
Powiedzcie mi, że jest tu ktokolwiek, kto nie uważa Chrollo za złego 😒

.
.
.
Myśleliście, że tak szybko dowiecie się co tam u Hisoki i Illumiego? Nie, nie, nie xD

Kill my Soul || Hisoka x Illumi PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz