S04 E11

296 38 43
                                    

×××
|Zmiana narratora|
Hisoka

Byłem z siebie dumny, do momentu w którym nie zostałem uderzony w tył głowy z całej siły. Opadłem na podłogę, unosząc się na dłoniach. Nie byłem w stanie zrozumieć co się stało. Jakim cudem zostałem tak mocno pchnięty, gdy był tak osłabiony?
Przy mojej dłoni stuknął czarny obcas. Spojrzałem na niego, a potem uniosłem wzrok i spojrzałem z dołu na Illumiego, i jego zdegustowaną moim widokiem twarz. Byłem zszokowany. Podstępnie zniżył mnie na wysokość swoich butów,

Jego wzrok mówił mi tak wiele. Był na mnie wściekły, obrzydzałem go. Ten wzrok był...naprawdę niesamowity. W końcu uwolniłem to na co tak długo czekałem. Nareszcie... Ale czy to znaczy, że udawał osłabienie? Rozgryzał mnie w swoim tempie?

Nagłe kopnięcie.

Kopnął mnie w ramię, przez co wylądowałem na plecach, a jego but na mojej szyi. Podduszał mnie lekko, a ja cieszyłem się najbardziej podniecającym, zniewalającym widokiem.

×××
|Zmiana narratora|
Illumi

Obserwowałem go z obrzydzenie wypisanym na twarzy. Deptałem po jego szyi, nie dbając o to czy posiadał jakiekolwiek dojście tlenu do płuc. Jak dla mnie mógł zginąć nawet w tym momencie.
Po przebudzeniu tak naprawdę nie czułem osłabienia, zmęczenia czy zamroczenia - nic z tych rzeczy. Jak inaczej jednak miałem go powalić, jeśli nie najmniej spodziewanym podstępem? Wycierał sobą brudną podłogę w jakiejś marnej, opuszczonej chacie - tylko tyle był warty. Nie obchodził mnie ani trochę.

Nie zamierzałem go jednak zabijać, a tym bardziej zostawiać za sobą, aby stracić okazję. Chciałem zrobić z niego swój podnóżek. Klaun do całowania moich butów, na co także musiał najpierw zasłużyć. Jego rozmarzony wzrok był obrzydliwy. O czym myślał? Podziwiał? Cholerny kundel.

- Od dziś to ja będę bawić się tobą. Będziesz lizał ziemię pod moimi stopami i poniżał się przede mną na miliony sposobów. Kiedyś cię zabiję - stwierdziłem, wpatrując się w złote tęczówki, które jeszcze kilka miesięcy temu czarowały mnie swoim lśnieniem...ugh.

- Lulu...

- Nigdy więcej mnie tak nie nazywaj. Nawet na to nie zasługujesz. Jesteś tylko bezwartościowym śmieciem bez szansy na prawdziwe relacje - odpowiadałem twardo.

-... braciszku.

Odwróciłem się, słysząc roztrzęsiony głosik. W rogu pomieszczenia stała Alluka, wpatrując się we mnie wielkimi oczami. Zrozumiałem, to ona mnie uratowała, prawda? Moje życie to jej zasługa, a nie tego paskudnego ściemniacza. Nie byłem mu za nic wdzięczny. Mało mnie dzieliło od oddzielenia jego wnętrzności od ciała.

- Już dobrze, dziękuję ci - powiedziałem do niej, gdy wyciągałem telefon. - Zadzwonię do   naszego ulubionego lokaja i wrócisz do domu - dodałem, po czym wykonałem telefon z obcasem na przełyku Hisoki.

×××

Nie zostaliśmy tam na tyle długo, aby spotkać lokaja. Zostawiłem Alluke w chacie, będąc pewnym, że wróci do domu. Kochałem swoje rodzeństwo, to nie uległo zmianie. Natomiast idącego tuż za mną błazna nienawidziłem z całego serca. Nie minęło zbyt wiele czasu, gdy znów spróbował mnie zdominować ze swoim mdlącym uśmieszkiem na ustach. Odpychający, okropny, niereformowalny. Nic do niego nie docierało, a wszelkie zadawane przeze mnie rany wydawały się budzić w nim podniecenie i jakiekolwiek jego ukryte, chore fantazje. Musiałem go ukrucić, trzymać na smyczy.

Złapał mnie za biodra i docisnął do sporego pnia drzewa. Gładził mnie delikatnie po bokach, gdy bez jakiekolwiek reakcji gapiłem się w jego oczy. Nie miałem ochoty na głupie zabawy. Miałem zamiar znaleźć nowe miejsce zamieszkania i zacząć życie od nowa. Niewykluczone, że z czasem powrócę do Japonii lecz wtedy jego już ze mną nie będzie. Zostawię go daleko za sobą, nie był mi potrzebny, abym mógł się wznieść. Znałem swoją wartość.

- Spójrz mi w oczy, Lulu... Tęskniłem za moim diamentem~

- Diament nie wpada w dłonie żebraka - odparłem.

- Zmieniłeś się na lepsze, teraz jesteś tym kim od zawsze miałeś być. Uwolniłeś się spod kontroli i...

- I już ciebie nie potrzebuję.

-...Hm?

- Dam sobie radę bez takiego bezwstydnego natręta jak ty. Jestem o wiele silniejszy niż wcześniej. Jeśli wejdziesz mi po nogi - złapałem go za koszulę i przyciągnąłem do siebie bliżej. - Zdepczę cię jak zwykłego robaka, którym jesteś.

Odepchnąłem go od siebie i zostawiłem z tyłu, aby móc dotrzeć do miasta szybciej, niż będąc przez niego spowolniony. Niedoczekanie...

Będąc z przodu nie miałem zamiaru się odwracać, więc nie mogłem dostrzec jego szoku, szeroko otworzonych oczu i zagubienia.

×××

"Ktoś powiedział, że mnie nie potrzebuje"

"On powiedział, że mnie nie potrzebuje"

"Lulu mnie nie potrzebuje...?"

×××
Notka od Autorki
×××
To wcale nie tak, ze ostatnia aktualizacja byla 24 maja...wcale.

Kill my Soul || Hisoka x Illumi PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz