Dzień jak co dzień wstałam czując na swojej twarzy promienie słoneczne padające na moją twarz. Obudziłam się i odruchowo wzięłam swój telefon w celu sprawdzenia powiadomień i tym samym godziny. Była 9:00. Długo się nie zastanawiając wstałam z łóżka.
- Witam panienko Stark - od razu się uśmiechnęłam słysząc głos sztucznej inteligencji stworzonej przez mojego ojca.
- Cześć J.A.R.V.I.S. Byłbyś tak miły i powiedziałbyś mi jaka jest pogoda na dworze?
- 26° Celsjusza, Lekkie podmuchy wiatru możliwość opadów 15%. Wspaniała pogoda na spacer po parku. - pomyślałam czemu by tego nie wykorzystać? Stwierdziłam, że przebiorę w sportowe ciuchy i wyjdę pobiegać.
- Dziękuje J.A.R.V.I.S. Co ja bym bez Ciebie zrobiła? - To była prawda każdy w tym domu wspomagał się naszym ,,wirtualnym lokajem" i nie wyobrażam sobie wstać i nie usłyszeć tego ochoczego powitania.
- Panno Stark pani ojciec i reszta domowników wołają panienkę na śniadanie.
Zdziwiłam się. Jedyne co umie zrobić tata to płatki z mlekiem. Bynajmniej przy tym nie podpali kuchni. -Przekaz im żeby dali mi 5 minut.
- Oczywiście.
Po tym poszłam się przebrać wybrałam biały top do tego jensowe spodenki w niebieskim kolorze. Uczesałam swoje brązowe średniej długości włosy sięgające mi do połowy pleców jednak zostawiłam je rozpuszczone ponieważ uważam że wyglądam wtedy lepiej. Przemyłam moją zaspaną twarz, jeszcze przez chwile przyglądałam się moim brązowym tęczówką, które tak jak i włosy odziedziczyłam po ojcu. Każda osoba mogła by śmiało stwierdzić, że wyglądam jak młoda żeńska wersja Tonego. Jedyne co miałam po swojej biologicznej matce to ból i cierpienie. Czemu mówię ,,biologicznej" ? Ponieważ nie czułam obowiązku nazywania jej moja mamą. Wychodząc z pokoju spojrzałam za zdjęcia zawieszone nad moim łóżkiem zobaczyłam tam zdjęcia moje i dziewczyny mojego taty. Gdy ojciec przywiózł mnie do siebie miałam 5 lat i wtedy poznałam jego dziewczynę, Pepper. Była dla mnie bardzo miła, z początku jej nie ufałam. W ogóle byłam mało ufna. Przez pierwsze tygodnie kurczowo starałam trzymać się ojca gdy majsterkował w garażu szłam tam z nim, gdy już w końcu szedł na jakieś spotkania, na które nie mogłam z nim iść zostawałam z Pepper. Jednak po jakimś czasie jej zaufałam, spędzałyśmy czas jak taty nie było robiła mi fryzury przebierała w sukienki. Uwielbiałam to.
Ale los jak zwykle dał mi kopa. Gdy miałam 12 lat Pepper zginęła. Byli wtedy z ojcem w jego willi w Malibu, a tata wtedy rozwiązywał pewną sprawę związana z jakimś szurniętym gościem. Tata nie mógł dłużej wytrzymać tego, że gość ciągle jest nie uchwytny więc podał w mediach adres willi. Potem paparazzi i dziennikarze próbowali za wszelką cenę wejść do domu gdzie przebywali tata i Pepper. Jednak ten szurnięty gość nie zostawił tak po prostu okazji na zabranie tacie tego co cenne i wysadził jego dom. Podczas tego ,,wypadku" Pepper zginęła. Była dla mnie jak mama, nawet się tak do niej zwracałam. Tata był szczęśliwy, że wy końcu jej zaufałam. A gdy zamiast po imieniu powiedziałam do niej mamo tata była szczęśliwy jak nigdy dotąd.
Odwiedzam Mamę na cmentarzu czasami sama a czasami z tatą. Było nam z tym ciężko, ale jakoś ruszyliśmy na przód.