Rozdział #21

235 9 0
                                    

Byłam przed wejściem do siedziby i zastanawiałam się czy to na pewno dobry pomysł. Co jeśli mama nie chce mnie widzieć? Gdy wczoraj ją spotkałam to uciekłam jak ostatni tchórz. Ale jak nie pójdę to się nie dowiem. Kierowałam się do gabinetu Fur'ego żeby zapytać się czy w ogóle mogę wejść. Stanęłam przed drzwiami i chwilę się zawahałam, ale zapukałam po chwili gdy odpowiedziało mi głośne ,,proszę'' weszłam do gabinetu.

- No proszę kto się zjawił. - Powiedział patrząc na mnie z pod stosu dokumentów  na jego biurku.

- Mogę wejść do mamy?- ominęłam jego powitanie i od razu przeszłam do sedna sprawy. On podniósł na mnie wzrok.

- Czeka na ciebie. Chodź za mną.- Ruszył w stronę drzwi więc ja bez słowa poszłam za nim. 

Szliśmy korytarzami a ja zastanawiałam się nad tym, że ja uciekłam a ona cały czas na mnie czeka, miałam wyrzuty sumienia, że uciekłam. Nawet nie zauważyłam jak znaleźliśmy się pod drzwiami do jej sali. Fury je otworzył a gdy weszłam zamknął je. Mama siedziała i patrzyła na mnie z uśmiechem. Ile w tej kobiecie pozytywnej energii ja uciekłam a ona nadal chce mnie widzieć.

- Cześć.- zaczęła gdy zobaczyła, że nie wiem co powiedzieć. 

-Cześć- powiedziałam i usiadłam na krześle obok jej łóżka.- Pepper. Przepraszam, że uciekłam i nie mówię tego od tak sobie naprawdę...

- Nie masz za co mnie przepraszać dziecko. Gdybym to ja była na twoim miejscu też bym nie wytrzymała i wyszła. A jeżeli tego potrzebujesz to wybaczam.- Nawet na moment uśmiech nie zniknął jej z twarzy co udzieliło się też mi.- Po co ci ta bluza zimno ci?- właśnie, spod kombinezonu na mojej ręce odznaczał się drut więc założyłam bluzę.

- Tak, ostatnio jakoś tak mam.- za to jak to powiedziałam powinnam co najmniej dostać Oscara. Bez żadnej emocji jakby to było normalne, chyba mam już w tym lekką wprawę.

- Może jesteś chora czy coś?

- Może. Ale to nie ważne. Jak się czujesz?

- Jest coraz lepiej. Możliwe, że jutro wrócę do domu.- w sumie to wyglądała już normalnie. Nie tak bardzo słabo jak ostatnio więc się ucieszyłam.

- To świetnie...- Moją wypowiedź przerwał mi telefon. Tata, w sumie nie dziwiło mnie to. Spojrzałam na Pepper ona tylko kiwnęła głową więc odebrałam.

- Co jest?- rzuciłam najbardziej oschle jak tylko mogłam.

- Co jest?! Gdzie ty znowu jesteś?!

- Czy naprawdę nie mogę odebrać od ciebie telefonu gdy nie będziesz wkurzony?

- Odpowiedz.- chyba już trochę się uspokoił.

-Jestem u mamy. Nic mi nie jest.

- Masz szczęście. Jak wrócisz musimy w końcu porozmawiać.- Wstałam z krzesła i wyszłam na chwilę z sali żeby Pepper nie słyszała jak się kłócimy. Miała wystarczająco zmartwień.

- Nie mam ochoty o tym rozmawiać.

- To bardzo mi przykro bo musimy. - Nawet nie słuchałam dalej tylko się rozłączyłam. I wróciłam do sali.

- Nie możecie się pogodzić?- Co ja sobie myślałam. Co jak co ale Pepper zawsze wszystko wie.

- To jest bardziej skomplikowane niż myślisz.- Taaak bardzo skomplikowane. 

- Oby dwie wiemy, że żadne z was nie przeprosi pierwszy.- Mówiąc to lekko się uśmiechnęła co udzieliło się też mi. Fakt ja i tata nigdy nie przyznamy się do błędu i nasze kłótnie można porównać do wojny.- Ale spróbujcie porozmawiać. 

- Tylko jest jeden problem.

- Jaki.

- Nie porozmawiamy.- powiedziałam na co Pepper westchnęła.

- Jak wolisz. Tylko musisz wiedzieć, że nie umiecie się na siebie długo gniewać, a Tony chociaż specjalnie tego nie wykazuje to nie chce się z tobą kłócić.

- Może. Wiesz co? Chyba ci się tutaj nudzi samej co?- spytałam zmieniając temat.

- Nawet nie wiesz jak.

- Wiem mam pomysł. Zagrajmy w chińczyka. - wyjęłam telefon i włączyłam na nim grę po czym przysunęłam go do Pepper i zaczęłyśmy grać przy tym się śmiejąc.

Była już 22. Czas zleciał nam na śmianiu się i graniu w różne gry. Opowiadałam Pepper co działo się przez te trzy lata. 

- Chyba powinnaś się już zbierać.- Powiedziała ze smutkiem w głosie.

- Wcale nie muszę.- powiedziałam a Pepper spojrzała na mnie pytająco.- Mogę zostać jak chcesz. I tak w domu nie będzie lepiej.

- Jeżeli możesz to zostań, będzie mi raźniej. Tylko zadzwoń i powiedz o tym tacie.- powiedziała więc ja wyciągnęłam telefon i już miałam dzwonić ale tylko napisałam: ,,Zostaje z mamą więc nic mi mi jest. Tak na wszelki gdybyś już wysyłał po mnie zbroje."

- Napisałam. 

- Dobrze. To... co opowiadaj masz tam kogo?- zapytała z chytrym uśmieszkiem.

- Nie nie mam.- powiedziałam kręcąc z dezaprobaty głową.- A z resztą jak niby mam kogokolwiek poznać skoro tata trzyma mnie w tower jak w więzieniu?

- Naprawdę? Myślałam, że chociaż trochę ci odpuści. 

- Jak widać nie odpuścił. Chociaż poznałam kogoś. Nawet spoko gość tylko trochę zbyt gadatliwy.- powiedziałam mając na myśli Parkera.

- Gościa? - Zapytała jednoznacznie ruszając brwiami.

- Tak gościa. 

- Jaki jest?

- Jak już mówiłam bardzo gadatliwy.- zrobiłam chwilę przerwy na namysł.- Ale całkiem miły. Ma brązowe włosy, oczy też.- podczas mojej wypowiedzi Pepper się uśmiechała, po prostu cały czas wiedziałam o co jej chodzi.- I zaznaczam to spoko KOLEGA.

- Jeszcze zobaczymy. Wiesz co jestem padnięta. Położę się dobra?

- Pewnie. Ja tez postaram się zasnąć.- po tym Pepper położyła się i zamknęła oczy, a ja rozsiadłam się w fotelu pod ściana i zrobiłam to samo. Może po 10 minutach zasnęłam. 



Jedna z nas || Maya StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz