- F.R.I.D.A.Y. która godzina?
- Dokładnie 10:35.- Kompletnie straciłam poczucie czasu. Zaczęłam myśleć, że faktycznie czasami poświęcam temu za dużo czasu ale czuje, że niedługo skończę. Mimo to cały czas żyłam z paranoją, że Srucker może mi coś zrobić... mimo tego, że nie żyje. Już kolejny tydzień bez spania, zaczynam myśleć, że powinnam się stąd wyrwać, zostawić to wszystko i odpocząć gdzieś daleko...
- Trochę się zasiedziałam ale już trudno. Więc teraz zobaczmy czy jeżeli to połączymy wszystko będzie tak jak powinno.- zaczęłam głośno myśleć. Gdyby ktoś mnie widział to uznałby mnie za jakąś chorą psychicznie bo cały czas gadam do siebie.- F.R.I.D.A.Y. żeby nie było tak drętwo, włącz playlistę numer siedem.
- Naturalnie.- Z tymi słowami moje uszy dobiegł dźwięk piosenki ,,Black in black" nikogo by chyba nie zdziwiło, że to playlista mojego taty. Zawsze gdy pracował włączał muzykę tego typu na ful i też się od niej ,,uzależniłam".
- Od razu lepiej.- Gdy muzyka cały czas grała ja skupiałam się na odmierzeniu odpowiedniej ilości obydwu cieczy znajdujących się w dwóch probówkach przede mną. Musiałam to robić ostrożnie bo to była jedyna próba jaką miałam. Nabrałam substancję z jednej probówki do pipety i powoli przeniosłam ją nad drugą probówkę.- Jedna szansa, powtórek nie będzie.- powiedziałam znowu sama do siebie i powoli wlałam zawartość pipety do probówki, ciecz w niej po kontakcie z drugą substancją zmieniła kolor z żółtego na niebieski. Teraz pozostał test teoretyczny i praktyczny.
- Zalecam wykonanie analizy.- odezwała się F.R.I.D.A.Y. wyłączając muzykę.
- Dobry pomysł.- podeszłam z probówką do blatu i dałam próbkę do analizy.
- Modyfikacja formuły się przyjęła. Lek nie zawiera współczynnika a kości ciągle zrastają się jak należy.
- No to mamy rekord. Lek zrastający kości w mniej niż dobę.- Bardzo się cieszyłam i uśmiechałam jakbym coś wygrała. W sumie to wygrałam coś bardzo wartościowego. Moje rozmyślenia przerwało pukanie w ścianę przed pracownią.
- Mogę?- usłyszałam głos taty więc szybko schowałam probówkę w szufladzie jednego z biurek i wyłączyłam wyświetlane przez F.R.I.D.A.Y. informacje wcześniej jednak je zapisując.
- Teraz tak.- czułam, że uśmiech ciągle nie schodził mi z twarzy ale starałam się jakoś opanować swoją ekscytację. Tata wszedł do pracowni i był ubrany w jeden z tych swoich drogich garniturów.
- Słuchaj, nagła sytuacja. Fury zarządził, że ludzie już za długo czekają na wyjaśnienia w sprawie tego co stało się z tobą i czemu widzieli Howarda, wszyscy mamy jechać na konferencje. Ty też musisz chociaż tego nie pochwalam...
- Akurat teraz?- miałam zrobić test leku na sobie a nagle jakaś konferencja.- Jestem trochę zajęta.
- Właśnie widzę.- widziałam, że kąciki jego ust uniosły się ku górze.- Ten twój uśmieszek znaczy, że wychodzi?
- Mhm.- Powiedziałam starając się chociaż trochę ogarnąć chlew panujący na biurku.
- Kiedyś mi powiesz nad czym pracujesz?
- Gdy skończę. Mogę powiedzieć, że małymi kroczkami ale jestem coraz bliżej końca.- Nie skłamałam no bo w sumie zostało mi jeszcze sprawdzenie działania leku na zrastanie kości w praktyce, stworzenie leku na zatrzymywanie krwotoku wewnętrznego dodatkowo dodać tam coś co uśmierza ból i wcisnąć to jakoś w jedno przy tym żeby nadal działało jak powinno.-Zobaczysz, będziesz ze mnie dumny.