Rozdział #2

220 6 0
                                    

Ja i ten gość pracowaliśmy tak na oko licząc może pięć godzin ewentualnie sześć. Dużo mi o sobie powiedział oprócz tego jak ma na imię ale ja też nie powiedziałam tego. Mówił, że żył tutaj wcześniej ale podczas gdy jechał z żoną na lotnisko Barnes na zlecenie Hydry go porwał a jego żonę zabił po czym przywiózł tutaj. Mówił też, że wcześniej był starszy ale Hydra chciała zrobić z niego zimowego żołnierza a do tego nie nadawał się jakiś dziadek więc go tak jakby odmłodzili i zamrozili tak jak Steve'a i Bucky'ego. Obudził się jakieś dwa miesiące temu, pamięć wracała do niego z czasem. Mówił też, że ma syna ale teraz pewnie ma ze czterdzieści lat. Ja powiedziałam mu o tym jak usunęłam trening Hydry z mózgu Barnesa, mówiłam też o moim tacie ale ominęłam kwestie matki bo nie chciałam opowiadać o tym obcemu człowiekowi. Miałam zacząć opowiadać mu co się zmieniło podczas jego nieobecności ale  naszą rozmowę przerwał strażnik, który odprowadził mnie do mojego pokoju. Położyłam się do łózka ale wiedziałam, że czeka na mnie kolejne przesłuchanie, czyli tym samym bycie połamaną ale nie mogę nic im powiedzieć. Tak jak myślałam tak się stało i po ,,przesłuchaniu" znowu wstrzyknęli mi ta dziwną substancję a ja odpłynęłam...

Tony pov. 

Odwrócił się w naszą stronę z powagą.- Mam na myśli, że Avengers powracają i mam gdzieś co na to rząd

- Mamy rozumieć, że wracamy?- zapytałem dla pewności. Brakowało mi naszych wspólnych misji a ja i Steve przebyliśmy długą rozmowę, co fakt nie do końca z naszej woli ale ważny jest skutek. Do tego żeby było jak dawniej jeszcze daleko ale najważniejsze, że nie chcieliśmy się już pozabijać, a Barnes'a nadal nie lubię i mam mu za złe śmierć moich rodziców, ale wiem, że wtedy to Hydra nim zawładnęła i zacząłem go mniej nienawidzić. Skoro Maya dała mu szansę na lepsze życie to ja też się postaram. 

- Musimy ogłosić, że Barnes nie jest już maszyną do zabijania. Wtedy załatwimy sprawę waszych nakazów aresztowania i resztę, dopiero wtedy będziemy mogli odbić Maye. 

- Więc na co czekasz?- zapytał Steve. 

- Na to kiedy ty i Stark zaczniecie zbierać starą ekipę.-  zrobił przerwę i odszedł do drzwi ale zatrzymał się przed nimi.- Rogers ogłoś, że za godzinę chcę widzieć tutaj wszystkich avengers i tego waszego pajęczaka, a ty Stark załatw mi jakąś konferencję. Mam już dość ukrywania się,  ja ściągnę tu Clinta. 

Każdy poszedł w swoją stronę robić co rozkazał nam Nick. Ja zwołałem konferencje jednak nie powiedziałem czego będzie dotyczyć. 

Maya pov.

To zaczęło się robić rutynowe. Schemat był taki sam za każdym razem, mianowicie połamanie mnie potem wstrzykiwanie mi tego czegoś i obudzenie się w mojej ,,celi". Tak było też tym razem, mogę przyznać się do tego, że się boje i to nie tak sobie tylko bardzo się boje ale muszę dać sobie radę żeby stąd wyjść. 

Usiadłam na skraju łóżka i tylko czekałam aż przyjdzie po mnie strażnik. Nie musiałam długo czekać bo wszedł niemal od razu. Jak zwykle skuł mi ręce i prowadził przez korytarz do pracowni. Kątem oka zauważyłam, że okno, które było rozbite od naszej ucieczki teraz było naprawione. W końcu weszliśmy do pracowni a tam już czekał ekspert, on chyba jako jedyny z nich wszystkich był w miarę możliwości normalny. Strażnik mnie odkuł i bez słowa wyszedł za drzwi.

- Co ci zrobili, że wczoraj tak krzyczałaś?- na prawdę mogę przysiąc, że skądś znam to spojrzenie ale nie mogę sobie przypomnieć skąd. To irytuje. 

- Nieważne, zacznijmy budowę.- podeszłam do biurka i zaczęłam oglądać wstępny projekt naszej broni, która miała zapewnić nam wolność.- Tak myślałam żeby dla zachowania pozorów zbudować jedną broń. Potem i tak Fury zabierze im cały sprzęt. 

Jedna z nas || Maya StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz