Strażnicy związali mnie i posadzili na krześle po czym podszedł do mnie Strucker.
- Powiedz nam..- powiedział podchodząc bliżej.-... ile T.A.R.C.Z.A. o nas wie.- Nie odpowiadałam mu, nie miałam zamiaru mu nic mówić czego od razu pożałowałam...
Strucker wyprostował moją rękę i skinął głową w stronę do jednego ze strażników, a ten zabrał jakąś metalowa pałkę i z całej siły uderzył nią w moja rękę. Krzyknęłam z bólu słysząc łamiącą się kość.
- Teraz nam coś powiesz?- nadal próbował coś ze mnie wyciągnąć ale ja nie odpowiadałam.- Szkoda. Złamania są bolesne...
Łamał kolejno chyba wszystkie moje kości. Nie miałam pojęcia jakim cudem nie padłam tam z wycieńczenia. Gdy skończył ,,przesłuchanie" jeden z tych jego strażników wstrzyknął mi jakąś substancję i powiedział, że się zagoi.
Tony pov.
Byłem już w gabinecie Furego a on tylko powiedział, że zaczekamy na resztę i musi coś załatwić po czym wyszedł. Postanowiłem, że zadzwonię do Parkera, chłopak przejmował się tym tak jak ja. Nie raz proponował, że pomoże mi w MOICH poszukiwaniach ale zazwyczaj odmawiałem, sam nie wiem czemu ale po prostu odmawiałem. Wyjąłem telefon i wybrałem jego numer. Niemal od razu odebrał.
- Parker coś się ruszyło. Przyjedź do tarczy.
- Panie Stark znaleźli ją?- zapytał z nadzieją.
- Raczej nie. Sam nie wiem dużo.- zacząłem tłumaczyć aż do momentu, w którym przez drzwi wszedł Fury, Steve i... Hill? Od razu wstałem i bez słowa rozłączyłem się.- Gdzie ona jest?- zapytałem trochę ostro podchodząc do nich.
- Powoli Stark, zaraz wszystko będzie jasne.- odpowiedział Fury i usiadł w fotelu natomiast my na krzesłach.
- Więc mów, co tam się działo? I czemu Maya nie wróciła.
- Wiedzieli, że tam będziemy... chcieli żeby Maya zrobiła im broń a ona się zgodziła ale nie robiła działającej broni tylko atrapy. Dzisiaj rano przyszedł po nią strażnik a ona wykorzystała to, że był słaby i go powaliła. Wzięłam broń i wyszliśmy na korytarz do okna, miałyśmy przez nie uciec ale było kuloodporne.- Zrobiła chwilę przerwy na oddech a każdy słuchał z uwagą tego co miała do powiedzenia.- Zaczęli przychodzić strażnicy... ona kazała mi rozwalić okno krzesłem i udało się ale... ich było za dużo a mi kazała uciekać i...- miała dalej mówić ale jej przerwałem
- I co? I po prostu uciekłaś zostawiając nastolatkę w paszczy lwa?
- Kazała przekazać, że żyje.
-No to się uspokoiłem.- powiedziałem z ironią i zdenerwowaniem jednocześnie.
- Wystarczy.- Fury wstał z fotela i zaczął chodzić po pomieszczeniu i jak wnioskuje myślał.- Clint ma więzienie domowe ale gdyby ogłosić, że Barnes nie jest niebezpieczny może by go zwolnili...- zaczął głośno myśleć.
- Co masz na myśli Fury?- zapytał Steve z zaciekawieniem na twarzy.
Odwrócił się w naszą stronę z powagą.- Mam na myśli, że Avengers powracają i mam gdzieś co na to rząd...
Maya pov.
Obudziłam się w moim pokoju... albo raczej pokoju, w którym przetrzymywano mnie i Hill ale teraz byłam tutaj sama. O dziwo nie czułam żadnego bólu od złamań, pewnie to coś co mi wstrzyknęli sprawił, że moje kości się zrosły. Nawet nie miałam czasu na przemyślenia bo przez drzwi wszedł Strucker w towarzystwie strażnika.
- Świetnie, śpiąca królewna się obudziła. Pójdziesz z nami poznać twojego partnera pracy.- mówiąc to szczerzył się jak psychopata przez co miałam ochotę mu przywalić.
Strażnik mnie skuł i wyprowadził na korytarz. Szliśmy nim aż dotarliśmy do drzwi pracowni, którą już znałam. Weszliśmy a w środku stał jakiś gość, był odwrócony do nas tyłem ale gdy usłyszał zamykające się drzwi odwrócił się a ja zobaczyłam faceta może przy czterdziestce miał ciemnobrązowe włosy i oczy, kogoś mi przypominał i dałabym sobie głowę uciąć, że skądś go znam ale nie wiedziałam jeszcze skąd.
- Ani jednemu z was nie będzie się nudzić, szczęśliwi?- zapytał gdy strażnik mnie odkuł.
- Bardzo. Kolejny psychopatyczny agent hydry, po prostu bosko.- zaczęłam oddalać się od Struckera jednocześnie przybliżając się do biurka z całym potrzebnym sprzętem.
- A więc, skoro zniszczyłaś naszego zimowego żołnierza musieliśmy zrobić sobie nowego. Został nim tak jakby troszkę nie z własnej woli ale kogo to obchodzi. Więc miłej pracy życzę.- Obydwoje wyszli a strażnik znając życie stał po drugiej stronie drzwi. Ten ich cały ekspert od broni też podszedł do biurka ze sprzętem i zaczął przeglądać części.
- Podobno pan jest ekspertem więc... proszę.
- Mieliśmy pracować razem.- Mówił nie odrywając wzroku od części do budowy broni.
- Nie znam się na broni.- Obeszłam biurko i podeszłam do krzesła, na którym usiadłam.
- A na czym się znasz jeśli można wiedzieć.- tym razem skierował na mnie swój wzrok. Na pewno skądś znałam takie spojrzenie ale jakoś nie wiedziałam skąd.
- Można- wstałam z krzesła żeby nie było, że się obijam.- Znam się na biologii chemii i trochę na fizyce, dzięki tacie. Przed... no... tym, dużo razem budowaliśmy.- mówiąc to uśmiechnęłam się na wspomnienie o czasie spędzonym z tatą w pracowni.
- Też lubię budować, to uspokaja.- powrócił wzrokiem do części na stole.
- Podobno jest pan...- zaczęłam ale mi przerwał.
- Proszę, tylko nie pan.
- Więc, podobno jesteś ekspertem od broni a tego chcą.
- Prawda.
- Mam plan na to jak stąd uciec.- Powiedziałam na co on zaciekawiony powrócił do mnie wzrokiem.- Umiałbyś zbudować coś małego i silnego co pomogło nam by stąd uciec?
- Pewnie tak, tylko chce coś w zamian.
- mianowicie?- zapytałam zaciekawiona czego może ode mnie chcieć.
- Oni mówili, że usunęłaś hydrę z mózgu James'a Barnes'a.
- Tak to prawda.
- Dasz radę wyciągnąć ją tez ze mnie?
- Pewnie tak ale najpierw musimy stąd uciec więc lepiej bierzmy się do roboty...