Stałam tam i przysłuchiwałam się temu co mówią. Mianowicie w głównej mierze chodziło o to, że ojciec podczas naszej misji w bazie Hydry odkrył JARVISA#2, który był bardziej rozwinięty bla bla bla.
Stałam z założonymi rękoma. Tata chyba zauważył mój ,,zachwyt" tym pomysłem i zaczął mówić jakie to plusy wyjdą z takowego wynalazku.
- Posłuchaj, jeżeli nam się uda otoczymy całą tę planetę pancerzem, doskonale wiesz, że to jest nam potrzebne.- Tata cały czas opowiadał o tym jakie płyną z tego korzyści ale mu przerwałam.
- Właśnie JEŻELI. A jeżeli przykładowo okaże się, że ta wasza sztuczna inteligencja będzie chciała zawładnąć światem. Będziecie na to gotowi? A jeżeli coś nie wyjdzie, prawda są korzyści ale trzeba rozważyć wszystko.
- Damy radę. Z resztą jak się zgodzisz to rozważę twoją prośbę odnośnie szkoły publicznej.- Zagrał tak jak się tego nie spodziewałam. Cały czas wręcz błagałam go o to by posłał mnie do szkoły publicznej, ale cały czas słyszałam to samo czyli ,,nie bo to niebezpieczne". Po tych słowach zaczęłam się kierować ku wyjściu, gdy miałam otwierać drzwi poczułam rękę na swoim nadgarstku. Oczywiście to był nikt inny jak nie ugięty Tony Stark. - Wyobraź to sobie. Możemy w końcu rozpocząć projekt Ultron. Świat będzie bezpieczniejszy jak nigdy wcześniej, ale sami nie damy rady. Potrzebujemy cię.
Tylko westchnęłam i podeszłam do wszystkich ekranów, na których były pokazywane informacje odnośnie projektu.- Jest problem, JARVIS nie przetworzy przez tak krótki czas tylu danych potrzebujemy czasu.- po tych słowach spojrzałam na tatę i Bannera.
- Jakoś to załatwimy, ale ani słowa pozostałym.
- I do tego nic im nie powiecie?- popatrzyłam w stronę doktora Bannera.- Oni nie są głupi, w końcu dowiedzą się, że jest coś nie tak.
- W takim razie bierzmy się do roboty od razu.- Powiedział Banner i zabrał się do roboty, z resztą tak samo jak ja i tata.
Siedzieliśmy przy tym projekcie do jakieś 4:30 w końcu powiedziałam, że idę spać. Poszłam do swojego pokoju, ogarnęłam się i poszłam spać.
Wstałam i popatrzyłam na zegarek, który pokazywał godzinę 10:24. Nigdy nie wstawałam tak późno ale dobra, ubrałam się i rozczesałam włosy, wychodząc zarzuciłam na siebie bluzę ponieważ było mi zimno i skierowałam się do kuchni. Przy stole siedział jak zwykle tata przy wirtualnej gazecie Natasha z wzrokiem w misce płatków i do tego Thor na kanapie więc postanowiłam, że się przywitam.
- Dzień dobry.- powiedziałam z uśmiechem.
- Witam. Coś dzisiaj se pospałaś nie?- powiedziała Natasha, która spojrzała w moją stronę.
- Jak widać.- Usiadłam przy stole na przeciw Natashy i jednocześnie obok taty. Wtedy to przypomniałam sobie o wczoraj i stwierdziłam, że trochę pomogę tacie w podjęciu decyzji o szkole.- Wczoraj do późna siedziałam nad książkami, bo tata powiedział, że zapisze mnie do szkoły publicznej.- Wtedy tata na mnie spojrzał. Wiedział, że już się od tego nie uratuje.
- Tak, dokładnie tak powiedziałem.- powiedział cały czas patrząc na mnie. Po czym wrócił wzrokiem do jakiegoś artykułu. Uznałam, że mi się udało.
- To dobrze. Tylko się zbytnio nie przemęczaj.
- Tak pewnie.- po tej krótkiej wymianie zdań zrobiłam sobie śniadanie a tata powiedział mi, że dzisiaj o 18:00 mają jak on to ujął biesiadę i mam nie wychodzić ze swojego pokoju. Ale nie obchodziło mnie to pomyślałam, że w tym czasie poszukam jakieś szkoły, która będzie mi najbardziej odpowiadać. Poszłam do pokoju i zajęłam się czytaniem książek. Tak czas zleciał mi do 17:50 ponieważ usłyszałam gwar rozmów na dole uznałam, że goście zaczęli się schodzić, ale jak już mówiłam zbytnio się tym nie przejęłam i uznałam że trochę sobie poszperam w internecie.
Mój spokój przerwało mi pukanie do drzwi.
- Proszę!- patrzyłam w kierunku drzwi, w których pojawił się Clint.
- Wszyscy już się zmyli, jak chcesz możesz do nas przyjść.- powiedział stając w progu moich drzwi z rękoma w kieszeniach spodni.
Podniosłam wzrok z nad książki.- Ogarnę się i zejdę.- Clint wyszedł. Zobaczyłam na godzinę, była 23:45 więc ubrałam na siebie czarną sukienkę lekko za kolano, rozczesałam włosy i zeszłam na dół.
Wszyscy siedzieli na kanapie. towarzystwie wyhaczyłam Marie Hill. Szczerze nie lubiłyśmy się. Ona była tą jakże super agentką T.A.R.C.Z.Y a mnie uważała za rozwydrzoną samolubną córeczkę bogatego tatusia czyli w skrócie młodszą wersje mojego ojca, ale nie interesowała mnie jej opinia i też jej nie lubiłam za to, że ocenia mnie jednocześnie mnie nie znając. Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos Steve'a
- Proszę, proszę kto nas zaszczycił swoją obecnością. Siadaj popatrzysz jak Clint siłuje się z młotem.
- Czyli będzie ciekawie. - zajęłam wolne miejsce pomiędzy Rogersem a Thorem i obserwowałam rozwój wydarzeń.
- To na pewno jakaś sztuczka, no błagam ,,kto okaże się godzien moc młota posiądzie" no proszę bzdura.- Clint ewidentnie kozaczył. Ale każdy razem ze mną się śmiał.
- To proszę nie krępuj się.- Thor gestem ręki wskazał na młot.
- Serio?- Każdy zaczął go zachęcać- No to już.- Clint wstał i podszedł do młota, który leżał na stole.
- Clint jesteś po przejściach, więc nie przejmuj się jak nie starczy ci siły.- powiedział z chytrym uśmieszkiem na ustach nikt inny jak mój tata.
Clint już prawą ręką przymierzał się do Mjolnira- Widziałem jak to robisz.- powiedział patrząc w stronę Thora. Próbował go podnieść ale się nie udało.- Ciągle nie wiem jak to robisz.
Oczywiście ojciec musiał skwitować jego porażkę.- Chcesz o tym porozmawiać?
- Jak chcesz to sam spróbuj.- Każdy z towarzystwa zaczął zachęcać tatę do próby. Nie dał się długo prosić.
-Prawdziwy facet młotom się nie kłania.- Powiedział wstając z miejsca. - Prawa fizyki. Czyli podniosę go i jestem królem Asgardu?
- Tak tak, tron jest twój.
- W takim razie mam zamiar przywrócić prawo pierwszej nocy.
Zaczęło się jednak nie skutecznie, ale w sumie to się tego spodziewałam. Ale ojciec się nie poddał potem próbował z rękawicą Iron man'a, jeszcze później z Rhodey'em ale i tak nie wyszło. Później próbował Steve, widziałam, że młot lekko się poruszył ale nie podniósł go.
- To na bank jakaś sztuczka. -Clint zaczął się bronić
- Pewnie na linie papilarne. Tak żebyś nie zostawił go nigdzie po pijaku.- tata jak zwykle miał swoją świetną tezę.
- To bardzo ciekawa hipoteza, ale mam prostszą.- Thor podszedł do młota i go złapał.- Nie jesteście godni.- zaczęliśmy się śmiać ale nasz świetny humor został przerwany...