(Dopełnienie do poprzedniego rozdziału)
Tony pov. ( jeszcze tego samego wieczora)
Konferencja umówiona na jutro rano, avengers poinformowani o spotkaniu a Fury załatwia to żeby Clint mógł przyjechać. Wszystko poszło dobrze, teraz czekam w siedzibie na spotkanie, które ma się odbyć za dziesięć minut w sali konferencyjnej, siedziałem przed nią i czekałem. Zobaczyłem, że korytarzem idzie Parker. Miał siną skórę pod oczami i był bardziej blady niż zwykle, on też to przeżywał. Peter i Maya byli ze sobą blisko, czasami myślę, że to coś więcej niż przyjaźń ale teraz nie mam do tego głowy.
-Jak się pan czuje?- zapytał siadając na krześle obok mnie. Swoją drogą też nie wyglądałem powalająco, ale musiałem ją znaleźć.
- Jakoś się trzymam.- odwróciłem swoją głowę w jego stronę.- A ty?
- Też... Panie Stark znajdziemy ją prawda?- zapytał jak zawsze z nadzieją. Kto jak kto ale ten chłopak nigdy jej nie tracił.
- Na pewno, znajdziemy ją.- W tym momencie z sali wyszedł Fury i dał nam znak ręką żebyśmy weszli.
W środku był Clint i Steve. Zgadywałem, że reszta za chwilę się zjawi.
- Skoro cię tu widzę wnioskuje, że się udało.- powiedziałem patrząc na Clinta.
- Nawet gdyby się nie udało to mam gdzieś ten cały areszt. I tak bym pomógł, a emerytura mi się zaczęła nudzić.
- Dobra zaraz możemy zacząć.- przerwał nam Fury gdy przez drzwi weszli Rhodes, Sam, Nat, Vision i Wanda. Brakowało tylko Thora i Bannera ale ten pierwszy był na innej planecie a Bruce'a gdzieś wywiało, więc nie wiedziałem na kogo jeszcze czekamy.
- Kto jeszcze tu będzie?- zapytałem siadając na jednym krześle. Jak na zawołanie do pomieszczenia wszedł Barnes.- Tylko mi nie mów, że on.- Tak samo jak szybko znalazłem się na krześle, tak samo szybko z niego zszedłem podchodząc w stronę Barnes'a.
- Każda pomoc się przyda, Stark.- odpowiedział z opanowaniem Fury.
Jakimś cudem powstrzymałem się od złośliwego komentarza.- Masz szczęście, że chce ją szybko znaleźć.- On na te słowa pokiwał głową i przeszliśmy do konkretów spotkania. Usiedliśmy wszyscy przy wielkim stole i zaczęliśmy rozmawiać.
- Więc- zaczął Nick.- Stark załatwił na jutro rano konferencje. Ludzie w końcu muszą dowiedzieć się, że nie jesteście niebezpieczni.- Nikt tego nie kwestionował bo wiedzieliśmy, że Fury dobrze mówi. Nawet Barnes się nie stawiał. On też chciał spokojnie wyjść na ulicę nie martwiąc się tym, że zaraz go zakują.
Fury powiedział nam o tym jak będzie przebiegać konferencja i co Bucky ma mówić. Ale gdy przeszliśmy do omawiania planu odbicia Mayi doszło do swojego rodzaju kłótni.
- Dobra więc, Rhodes ty weźmiesz zbroje i wlecisz do środka tym samym oknem jakim uciekła Hill, reszta wejdzie normalnie. Musimy ich zaskoczyć i otoczyć żeby nie mieli możliwości ucieczki. Barnes ty zajmiesz się znalezieniem Mayi...- słysząc to przerwałem mu.
- Ja dobrze słyszę? Chcesz dać JEMU znalezienie Mayi?
- Stark nie stawiaj się.- próbował mnie skarcić ale tym razem się nie dałem.
- A co jeżeli tak na przykład czystym przypadkiem ją zabije? No wiesz taki EFEKT UBOCZY hm?
- Wiesz co? Dobra dość, powiem ci coś.- Barnes wstał z krzesła i było widać jak już puściły mu nerwy.- Wiesz czemu uciekła i poszła na tą misje?- zapytał oskarżycielskim tonem.