Otworzyłam oczy i zobaczyłam pakującą się Pepper. Odruchowo spojrzałam na złamaną rękę bo czułam jak mnie boli. Pomyślałam, że jak wrócę do domu to wezmę coś przeciwbólowego ale teraz musiałam jakoś sobie radzić.
- Proszę, proszę kto raczył się obudzić.- powiedziała Pepper z uśmiechem wkładając kolejne rzeczy do torby.
- Która godzina?- powiedziałam wstając przez chwilę odwzajemniając uśmiech ale ten zszedł od razu gdy ręka mnie zabolała i skrzywiłam się z bólu. Nie wiedziałam czy Pepper to zauważyła.
- Co się stało?- no świetnie czyli jednak zobaczyła.
- Nic tylko wiesz, trochę boli mnie głowa.- powiedziałam starając się brzmieć jak najbardziej naturalnie co chyba mi się udało.
- Wracając to jest... 11:30. Pościele łóżko i możemy się zbierać.
- Świetnie. To co taksówka czy spacer?
- Wiesz chętnie bym się przeszła ale chce już wrócić do tower.
- Jak wolisz. Wezmę torbę i poczekam przed salą.- powiedziałam chwytając w rękę torbę i wychodząc. Ustałam przed salą i zadzwoniłam po taksówkę.
Byliśmy z Pepper już w drodze do avenger tower. Nie chciałam tam wracać. Pewnie tata zaraz zrobi mi wielką awanturę czy coś. Więc plan jest prosty, wchodzę najszybciej jak się da biorę z kuchni coś przeciwbólowego i spadam do pokoju. Pozostało tylko czekać i zacząć się modlić żeby nikogo a zwłaszcza taty nie było w kuchni ani w salonie.
Stałyśmy już przed drzwiami do siedziby lub jak dla mnie domu. Pepper otworzyła drzwi a ja od razu szybkim krokiem poszłam do kuchni, wzięłam tabletkę i przeszłam już do salonu żeby szybko przejść do windy i potem do mojego pokoju. Ale nie no bo po co? Jak zwykle moje szczęście nie zna granic. Salon oczywiście nie był pusty. Ba! jeszcze lepiej stał w nim tata z założonymi rękoma i wściekłym wyrazem twarzy. No po prostu super.
- Wiesz jak się martwiłem?! Po prostu znikasz sobie na noc i teraz wracasz jak gdyby nigdy nic?!
- Wysłałam ci wiadomość, że zostaje u mamy nie widziałeś? - powiedziałam i chciałam go wyminąć, ale nie pozwolił mi i zagrodził drogę łapiąc mnie za rękę. I oczywiście którą? No oczywiście, że za tą złamaną no po prostu jakie ja mam szczęście. Tak mnie zabolało, że syknęłam z bólu mimo, że tata nie złapał jej jakoś mocno. Gdy zobaczył, że coś jest nie tak puścił mnie i patrzył na tą rękę tak samo jak mama.
- Co to było? Ledwo co cię dotknąłem? - Pytał ze zdziwioną miną nie odrywając wzroku od ręki.
- To nic. Idę do pokoju.- Chciałam go wyminąć ale znowu złapał mnie za rękę nie jakoś mocno ale znowu zabolało.- Możesz puścić tą rękę?!- nawet nie wiedziałam, że krzyknęłam tak głośno ale bardzo mnie zabolała.
- Coś jest nie tak. Pokaż ta rękę. - powiedział a mama cały czas nam się przyglądała.
- Nic mi nie jest, nie będę ci nic pokazywać jak nie ma takiej potrzeby.- wiedziałam, że to już koniec ale nadal próbowałam.
- Kochanie pokaż tą rękę.- powiedziała tym razem mama.
- To nic naprawdę.
- Skoro nie chcesz to sam zobaczę.- powiedział i szarpnął mnie za rękę odsłaniając bluzę ale i tak zobaczył tylko odznaczające się coś wzdłuż ręki co było drutem, który ją usztywniał jednak nie wiedzieli co to. Gdy tata szarpnął krzyknęłam z bólu.- Mówiłam puść tą rękę!
- To powiedz o co chodzi i mnie nie okłamuj!- tym razem to on znowu podniósł głos.
- Jak chcesz!- powiedziałam i odsłoniłam rękę tym samym ukazując bandaż.