Rozdział #7

198 7 0
                                    

Maya pov.

Lekko otworzyłam oczy, białe światło wręcz wdzierało mi się pod powieki. Automatycznie podniosłam materiał swojej koszulki i zobaczyłam, że na moim brzuchu nie ma śladu po strzale z repulsora. Czyli Peter dał radę. 

- Nic nie ma.- usłyszałam obok siebie głos taty.- Nie wiedzą jak ale nie ma ani śladu. 

- To chyba dobrze nie? 

- Przepraszam. Wiem, że nie zasłużyłem na twoje wybaczenie ale...- zaczął gorączkowo przepraszać ale mu przerwałam. 

- Po pierwsze, zaraz głowa mi wybuchnie więc cicho. Po drugie jeszcze jedno ,,przepraszam" a proszę o przeniesienie.- powiedziałam lekko się uśmiechając co udzieliło się tez tacie.- A tak na poważnie, nie masz za co. Miałam mundur, skąd mogłeś wiedzieć, że to ja?- poprawiłam się lekko w łóżku szpitalnym, usiadłam i oparłam plecy o oparcie łóżka.- Gdzie jest...- chciałam zapytać ale mi przerwał.

- Gdzie jest Howard?- dokończył za mnie, wiedząc co miałam powiedzieć. 

- Tak. 

- Przychodził tutaj. Mówił, że wszystko wyjaśni ale dopiero gdy się obudzisz. 

- Więc proszę, obudziłam się. 

- Musisz odpocząć. 

- Czuje się dobrze.

- Nie przekonam cię. Dam znać Rogersowi żeby go przywiózł...- gdy usłyszałam tylko to, że ma jakikolwiek kontakt z Rogersem musiałam przerwać. 

- Ja się przesłyszałam czy ty zasugerowałeś, że masz kontakt z Rogersem?- zapytałam z uśmiechem. 

- No tak zapomniałem. Ty nie na bieżąco. Teraz słuchaj bo możesz mi nie uwierzyć ale pogodziliśmy się i avengers znowu są razem.- gdy to usłyszałam od razu rzuciłam mu się na szyje, z początku był trochę zdezorientowany ale odwzajemnił gest.- Wiedziałem, że tak zareagujesz. Ale dość tego dobrego.

- No i zepsułeś chwilę.- odsunęłam się od niego i ponownie oparłam plecami o oparcie łóżka.- Co jeszcze? 

- Sama zobacz.- wyjął telefon i pokazał mi na nim nagranie na youtubie. Było tam pokazane to co stało się na chodniku a najgorsze było to, że było na nim widać moją twarz i słychać było jak tata mówi do mnie ,,córeczko", po prostu super.  Zabrałam tacie z ręki telefon i przejechałam na dół do komentarzy, większość z nich to było coś w stylu ,, Iron man ma córkę?!" albo ,,nasz arogancki miliarder jednak ma serce". Oddałam tacie telefon.

- Czyli dzieciństwa koniec.- Stwierdziłam zmarnowana. 

- Gdzie się podział ten twój prostoduszny optymizm? Wiem, że tego nie chciałaś ale stało się. 

- Dobra teraz nie mam do tego głowy.- położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy.- Sprowadź tutaj Howarda. Trzeba chyba wyjaśnić parę kwestii. 

- Jasne, już idę.- słyszałam zamykające się drzwi sali więc uznałam, że wyszedł. 

Tony pov.

Zadzwoniłem do Rogersa a on powiedział, że przywiezie tutaj Howarda. Chciałem wiedzieć co się stało i jakim cudem on żyje ale nie chciałem przemęczać Mayi zwłaszcza dlatego, że leży tutaj przeze mnie. Rozłączyłem się i na chwilę spojrzałem na krzesła przed salą na których spał Parker. Od czasu gdy przywieźliśmy tutaj Maye on nie wyszedł ze szpitala nawet na chwilę. Co prawda jego ciocia się martwiła a wydało się, że Maya to moja córka więc nie było już po co tego ukrywać. May była zdziwiona ale to zrozumiała. 

Jedna z nas || Maya StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz