Maya pov.
Lekko otworzyłam oczy, białe światło wręcz wdzierało mi się pod powieki. Automatycznie podniosłam materiał swojej koszulki i zobaczyłam, że na moim brzuchu nie ma śladu po strzale z repulsora. Czyli Peter dał radę.
- Nic nie ma.- usłyszałam obok siebie głos taty.- Nie wiedzą jak ale nie ma ani śladu.
- To chyba dobrze nie?
- Przepraszam. Wiem, że nie zasłużyłem na twoje wybaczenie ale...- zaczął gorączkowo przepraszać ale mu przerwałam.
- Po pierwsze, zaraz głowa mi wybuchnie więc cicho. Po drugie jeszcze jedno ,,przepraszam" a proszę o przeniesienie.- powiedziałam lekko się uśmiechając co udzieliło się tez tacie.- A tak na poważnie, nie masz za co. Miałam mundur, skąd mogłeś wiedzieć, że to ja?- poprawiłam się lekko w łóżku szpitalnym, usiadłam i oparłam plecy o oparcie łóżka.- Gdzie jest...- chciałam zapytać ale mi przerwał.
- Gdzie jest Howard?- dokończył za mnie, wiedząc co miałam powiedzieć.
- Tak.
- Przychodził tutaj. Mówił, że wszystko wyjaśni ale dopiero gdy się obudzisz.
- Więc proszę, obudziłam się.
- Musisz odpocząć.
- Czuje się dobrze.
- Nie przekonam cię. Dam znać Rogersowi żeby go przywiózł...- gdy usłyszałam tylko to, że ma jakikolwiek kontakt z Rogersem musiałam przerwać.
- Ja się przesłyszałam czy ty zasugerowałeś, że masz kontakt z Rogersem?- zapytałam z uśmiechem.
- No tak zapomniałem. Ty nie na bieżąco. Teraz słuchaj bo możesz mi nie uwierzyć ale pogodziliśmy się i avengers znowu są razem.- gdy to usłyszałam od razu rzuciłam mu się na szyje, z początku był trochę zdezorientowany ale odwzajemnił gest.- Wiedziałem, że tak zareagujesz. Ale dość tego dobrego.
- No i zepsułeś chwilę.- odsunęłam się od niego i ponownie oparłam plecami o oparcie łóżka.- Co jeszcze?
- Sama zobacz.- wyjął telefon i pokazał mi na nim nagranie na youtubie. Było tam pokazane to co stało się na chodniku a najgorsze było to, że było na nim widać moją twarz i słychać było jak tata mówi do mnie ,,córeczko", po prostu super. Zabrałam tacie z ręki telefon i przejechałam na dół do komentarzy, większość z nich to było coś w stylu ,, Iron man ma córkę?!" albo ,,nasz arogancki miliarder jednak ma serce". Oddałam tacie telefon.
- Czyli dzieciństwa koniec.- Stwierdziłam zmarnowana.
- Gdzie się podział ten twój prostoduszny optymizm? Wiem, że tego nie chciałaś ale stało się.
- Dobra teraz nie mam do tego głowy.- położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy.- Sprowadź tutaj Howarda. Trzeba chyba wyjaśnić parę kwestii.
- Jasne, już idę.- słyszałam zamykające się drzwi sali więc uznałam, że wyszedł.
Tony pov.
Zadzwoniłem do Rogersa a on powiedział, że przywiezie tutaj Howarda. Chciałem wiedzieć co się stało i jakim cudem on żyje ale nie chciałem przemęczać Mayi zwłaszcza dlatego, że leży tutaj przeze mnie. Rozłączyłem się i na chwilę spojrzałem na krzesła przed salą na których spał Parker. Od czasu gdy przywieźliśmy tutaj Maye on nie wyszedł ze szpitala nawet na chwilę. Co prawda jego ciocia się martwiła a wydało się, że Maya to moja córka więc nie było już po co tego ukrywać. May była zdziwiona ale to zrozumiała.