Rozdział #10

182 5 0
                                    

Siedziałam w pracowni i chciałam jakoś uporządkować sobie wszystko co muszę zrobić. Na samym początku zajmę się problemem dziadka, potem spróbuje uporać się z tym nieznanym współczynnikiem w mojej krwi a dopiero potem mogę wrócić do pracy nad lekiem. 

Siedziałam przy biurku w swojej pracowni i starałam się przygotować wszystko co będzie potrzebne do wywabienia hydry z mózgu Howarda. Usłyszałam, że drzwi od mojego pokoju się otwierają, poczekałam aż ta osoba przyjdzie do pracowni. To był dziadek. 

- Możemy zacząć?- zapytałam wstając od biurka. 

- Masz swoje zmartwienia, to może poczekać. 

- Bez przesady. Już raz mi się udało więc teraz tylko muszę to odtworzyć.- Wyszłam z pracowni a, że usłyszałam za sobą jego kroki zeszłam schodami do garażu. 

Tony pov.

Od razu po przebudzeniu udałem się do laboratorium żeby dalej badać próbkę krwi Mayi. Skąd kojarzę coś takiego, tak jakbym już kiedyś to widział. Nie pamiętam skąd ale wiem, że skądś na pewno. Postanowiłem, że dam F.R.I.D.A.Y. próbkę do przebadania, już to robiliśmy ale może teraz się uda. 

- F.R.I.D.A.Y. kojarzysz może coś podobnego do tego?- zapytałem. 

- Potrzebuje chwili na analizę. 

- Pośpiesz się. 

- Porównałam krew panny Stark z krwią panny Maximoff.- zaczęła po chwili.- Podobieństwo wskazanego współczynnika 100%- Przetwarzałem w głowie to czego się dowiedziałem. Skoro ten współczynnik jest taki sam jak ten z krwi Wandy to znaczy, że Maya umie robić to samo co ona? 

- To jest pewne?

- Dla pewności zalecam szczegółowe badania obydwu próbek krwi.- Czyli musze jechać do siedziby. Wszyscy avengers oprócz mnie i Mayi znowu mieszkają w siedzibie. Tylko czy Wanda się zgodzi dać mi trochę swojej krwi gdy nie będzie wiedzieć dlaczego, bo Maya by mnie chyba zabiła jakbym powiedział co jej jest. 

Trudno, muszę spróbować...

Maya pov.

- Wszystko jest tak samo jak u Barnesa tylko, że u ciebie jest wyłączony większy obszar.- powiedziałam gdy obydwoje przyglądaliśmy się wynikom badania. 

- Czyli potrzebuje więcej zabiegów.- stwierdził. 

- Myślę, że tak na oko to jakieś osiem, może dziewięć. Potem wyliczę to dokładniej.- odłożyłam zdjęcia rentgenowskie na biurko przed nami.

- Nie czujesz niczego? 

- W jakim sensie?- zapytałam jednak wiedziałam o co mu chodzi. 

- W twojej krwi płynie sobie nieznany współczynnik, a jak myślisz o co może mi chodzić? 

- Wczoraj gdy poszliście stało się coś dziwnego.- zaczęłam trochę niepewnie. 

- Co masz na myśli mówiąc dziwnego? 

- Myłam ręce i woda tak jakby... zawirowała? No wiesz coś takiego.- pokazałam dłońmi coś co miało być wirem. 

- I nic nie powiedziałaś? 

- A no tak przecież sobie od tak podejdę i powiem ,,umiem czarować rękami wir z wody, to normalne?''.- powiedziałam z ironią. 

- Chociażby,  idziemy do twojego taty on musi o tym wiedzieć.- zaczął iść w kierunku wyjścia ale F.R.I.D.A.Y. mu przerwała.

- Pan Stark wyjechał do siedziby avengers. 

- Po co?- zapytałam wstając od biurka. 

- Informacja zastrzeżona. 

- Widzisz, przyjedzie to mu powiem.- Powiedziałam na odchodne i chciałam wyjść z garażu ale dziadek złapał mnie za rękę. 

Wtedy stało się coś dziwnego. Poczułam jakąś siłę w mojej dłoni, która odrzuciła dziadka na drugi koniec garażu. Tylko jak? 

Podbiegłam do niego żeby zobaczyć czy coś poważnego się stało.- Żyjesz? 

- Tak.- Pomogłam m wstać a on się wyprostował.- Nadal twierdzisz, że to nic? 

- Chyba jednak powinnam powiedzieć to tacie teraz.

Tony pov.

Maya do mnie zadzwoniła i powiedziała o tym co stało się w garażu gdy dojeżdżałem do siedziby. Ustałem autem przed budynkiem i ruszyłem w kierunku drzwi, nie pukałem no bo przecież to ja za to wszystko płace.  

- GDZIE JEST WANDA?- krzyknąłem już na wejściu, zauważyłem, że nikogo nie ma.

Jedyne miejsce w jakim teraz mogą być to sala treningowa więc tam poszedłem. Gdy otworzyłem wielkie rozsuwane drzwi zobaczyłem wszystkich, których szukałem. Steve jak zwykle najpierw musiał wygłosić swoją jakże każdemu potrzebną mowę, (kto by się spodziewał) a reszta udawała, że go słucha. 

- Wanda mam do ciebie sprawę.- powiedziałem stając w drzwiach czym zwróciłem na siebie uwagę wszystkich. 

- Stark jakbyś nie zauważył prowadzę trening.

- Właśnie widzę tylko powiedz mi rozmowa z wrogiem to jakaś nowa metoda walki?- zapytałem ironicznie. 

- Wanda idź.- Zgodził się a my w końcu wyszliśmy z sali. 

- Więc o co chodzi? 

- Słuchaj to bardzo skomplikowane ale potrzebuje próbki twojej krwi.

- Do czego potrzebna ci moja krew? 

- I właśnie dlatego to jest skomplikowane, nie mogę ci powiedzieć.- miałem cichą nadzieje, że nie będzie zadawać pytań i się zgodzi, ale nigdy nie może być zbyt łatwo.- To jak zgodzisz się? 

- Stark, chcesz wziąć próbkę mojej krwi i nie powiesz mi o co chodzi. 

- W wielkim skrócie tak. 

- To ja wracam na trening.- odwróciła się i chciała wejść do sali ale zatrzymałem ją. 

- Chodzi o Maye.- odwróciła głowę w moją stronę.

- Obyś mówił prawdę. 

Zrozumiałem przekaz. Pobrałem próbkę krwi i wróciłem do domu. Na razie nie chcę mówić o moich podejrzeniach Mayi, muszę mieć pewność. Od razu gdy przekroczyłem próg drzwi wejściowych poszedłem do laboratorium i zacząłem badać obie próbki. 

Zrobiłam sobie małą przerwę ale powracam. Mam plan żeby z okazji Wielkanocy zrobić jakiś mały maraton. 

Jedna z nas || Maya StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz