Ta rozmowa była bardzo długa. W skrócie to Peter i ja powiedzieliśmy jej o wszystkim... a raczej prawie wszystkim. Ominęliśmy fakt eksperymentu M.S-15 i mojego dzieciństwa bez ojca, ale przecież to drugie jest mało ważne. Powiedzieliśmy jej też, że poznaliśmy się z Peterem przy okazji stażu u mojego taty. Jakoś udało mi się wyciągnąć z ręki szpitalny wenflon więc teraz zostaje kwestia tego gdzie będę spać. May siedzi przed nami i patrzy w jakiś punkt przed sobą bez słowa. Chyba długo tutaj nie pobędę.
- May powiedz coś.- Stwierdziłam, że zdam się na niego a sama się nie odzywałam. Mam nadzieje, że tego nie pożałuje.
- Wiecie, że ten wasz plan nie ma sensu. Z tego co mówicie Stark wie, że masz kontakt tylko z Peterem więc chyba wiemy gdzie będzie szukał.
- Na pewno tu przyjdzie. Może i zachował się źle ale nie jest głupi.- W końcu to ja się odezwałam. Miałam w dłoni swój telefon i zdałam sobie sprawę z tego, że teraz to nie jest tylko telefon...
- Co jest?- Zapytał gdy zobaczył moją minę.
- Mam pomysł...
Tony pov.
- Ale jak to jej nie ma?!- Wręcz krzyknąłem gdy znaleźliśmy się z Pepper i Howardem w sali, w której już był lekarz i miała być Maya tylko był jeden problem. Nie ma jej tu.
- Naprawdę nie wiem jak to mogło się stać panie Stark, ochrona jest już powiadomiona ale myślę, że na terenie szpitala jej nie znajdziemy...- zaczynał się tłumaczyć ale nie miałem zamiaru tego słuchać. Po prostu wyszedłem stamtąd, nie widziałem sensu w bezczynnym staniu tam, sam się tym zajmę...
Maya pov.
-Jesteś pewna?- Zapytał Peter gdy już objaśniłam mu plan.
- Parker czy ty serio nie wiesz, że jest do tego zdolny? Na pewno mam w telefonie jakiś nadajnik a skoro już go mam to wykorzystajmy to. Sprawdź czy nie ma nikogo w moim pokoju, wejdź do niego przez okno i weź wszystko co potrzebne a telefon gdzieś schowaj i tyle.- Plan wydawał się łatwy ale jeżeli ktoś tam zobaczy Petera to wszystko się schrzani a ja będę mogła wyrzucić moją ciężką prace do kosza... pozostaje mieć nadzieje, że wszystko pójdzie dobrze. Od naszej rozmowy z May minęło może dziesięć minut, a ona stwierdziła, że Peter nie może mieć więcej zaległości w szkole więc musiał do niej iść ale on uparł się, że chcę jak najszybciej załatwić mi rzeczy potrzebne do leku. Nie powiedzieliśmy jej też tego, że Peter weźmie rzeczy z mojego pokoju bo przecież ona nie wie o tych całych jego ,,pajęczych zdolnościach".
- Dobra dam radę ale na pewno nikogo nie będzie?
- Nie mam pojęcia, dlatego uważaj.- Podałam mu swoją maskę, którą jeszcze kiedyś ja musiałam nosić... teraz już nie muszę, a bardzo bym chciała. Peter był ubrany w normalne rzeczy do tego miał maskę na twarz żeby nikt nie zobaczył twarzy nastolatka, który wspina się po budynkach, bo ludzie zaczęliby szybko łączyć fakty.
- A F.R.I.D.A.Y? Nie da od razu znać panu Starkowi?
- Kompletnie o niej zapomniałam. Daj mi chwilę, muszę pomyśleć.- Usiadłam na chwilę na fotelu przy biurku w jego pokoju, w którym teraz się znajdowaliśmy i zaczęłam myśleć. Może i parę razy F.R.I.D.A.Y dla mnie okłamała tetę ale wątpię żeby zrobiła to znowu. Mogłabym spróbować ją zhakować ale to system mojego taty, a aż tak dobra nie jestem. Ale chyba dziesięć minut wystarczy.
- Masz coś?
- Chyba.- Włączyłam komputer, który stał na biurku i zaczęłam robić zwoją robotę.- Postaram się zhakować system ale posłuchaj, masz tylko dziesięć minut. Musisz zabrać ze sobą wszystkie rzeczy z pierwszej szafki od lewej strony wejścia do pracowni. Pamiętaj LEWEJ strony i wszystkie rzeczy, które są na głównym biurku więcej rzeczy do leku nie mam. Ubrań nie musisz brać bo nie wiem ile zyskam na czasie, a rzeczy do leku są najważniejsze. Zostawisz telefon gdzieś w pracowni i tyle wystarczy.- Odwróciłam na chwile wzrok sprzed monitora na Parkera, a przez to, że mam maskę nie mogłam wyczytać czy zrozumiał to co powiedziałam więc wolałam się upewnić.- Rozumiesz?