Rozdział #10

354 11 0
                                    

- To bardzo ciekawa hipoteza, ale mam prostszą.- Thor podszedł do młota i go złapał.- Nie jesteście godni.- zaczęliśmy się śmiać ale nasz świetny humor został przerwany...

- Tak. Jesteście nie godni.- każdy odwrócił się w stronę głosu. Ujrzeliśmy zniszczonego robota.-Macie ręce we krwi.- podeszłam powoli do Natashy, żeby czuć się bezpieczniej. Steve był zaniepokojony a tata próbował to rozgryźć. - Przepraszam śniło mi się, albo ja się śniłem. Słyszałem hałas i nagle byłem zaplatany, w sznurki.- wszyscy patrzyli na to coś cokolwiek to było a Nat podała mi jeden pistolet.- musiałem zabić tamtego, chociaż był w porządku.

- Zabiłeś kogoś?- zapytał Kapitan z lekkim niedowierzaniem.

- Wolałbym tego uniknąć, ale w życiu czasem trzeba wybrać mniejsze zło

- Kto cię przysłał?- Spytał Thor z młotem w ręku.

W tamtym momencie z zamontowanego głośnika usłyszeliśmy głos ,,musimy uzbroić całą planetę w pancerz" to były słowa mojego taty.

Banner chyba zorientował się o co chodzi- Ultron.

- We własnej osobie, no może nie do końca własnej. Ale jestem gotów, wypełniam misje.

- Jaką misje?

- Pokój na ziemi.- po tych słowach zza ścian zaczęły na nas nadlatywać roboty chciały nas pozabijać ja wzięłam pistolet i starałam się cokolwiek zrobić ale pociski nie robiły zbyt dużego wrażenia na tych blaszakach więc zaczęłam robić coś bardziej pożytecznego i rozbrajałam je z resztą zobaczyłam jak inni sobie radzą. Thor oczywiście ze swoim młotem tłukł maszyny, Clint przybiegł z tarczą Kapitana Ameryki i mu ja rzucił po chwili Steve już rzucał tarczą gdzie popadnie. Zobaczyłam, że Hill leży przyparta o ścianę i nie ma się jak bronić bo miała tylko pistolet, podleciał do niej eden z robotów i zaczął atakować. Podbiegłam do niej i starałam się pomóc, po tym jak już rozbroiłam robota ten padł na ziemie a ja spojrzałam na Hill.

- To nie oznacza przyjaźni- powiedziałam po czym podeszłam do reszty stojącej przed Ultronem. Pokonaliśmy już wszystkie roboty.

-Szalenie efektowne.-  Zaczął swój jakże pouczający i zarazem nikomu nie potrzebny monolog.-Wiem chcecie dobrze, ale działacie bez planu. Chcecie ratować świat, ale nie chcecie by się zmieniał. Jak ludzkość ma przetrwać jeśli nie będzie mogła ewoluować? Pokój zapanuje dopiero gdy wyginą avengersi.- Thor już nie wytrzymał, i rzucił w jego stronę młotem a ten rozpadł się na części. Jednak ja, ojciec i Banner wiedzieliśmy że to nic nie da.

Po tym zebraliśmy się w pracowni ojca, a Thor wybiegł szukać berła, które jak się okazało zniknęło. Wiedzieliśmy, że to Ultron je zabrał.

- Nic z tego Ultron uciekł i schował się gdzieś w internecie.- Powiedział Banner patrząc na informacje pokazujące się na monitorze.

- Widział wszystko, wie o nas więcej niż my sami.

Ojciec, sprawca tego całego zamieszania stał tylko i patrzył na jego rozwalony prototyp leżący na biurku przed nim, ja stałam oparta o to biurko i słuchałam jak wszyscy dyskutowali na ten temat.

- Powiedział, że kogoś zabił.- zaczął ten temat Steve

- Ale nie było tu nikogo oprócz nas.

W końcu tata odwrócił wzrok z biurka- Owszem był- w tym momencie pokazał nam się obraz rozwalonego JARVISA, który był odpowiedzialny za przypilnowanie Ultrona podczas gdy wszyscy byli na dole.

-To jakieś szaleństwo- Doktor Banner stał przy hologramie z rozłożonymi rękoma.

- JARVIS był pierwszą linią obrony, mógł wyłączyć Ultrona, to logiczne - Kapitan stał z wzrokiem utkwionym w ziemi.

- Nie, Ultron mógł wchłonąć JARVISA, to nie jest żadna strategia to jest furia.- Powiedział Banner cały czas patrząc na hologram zmasakrowanego JARVISA.

Do pracowni wszedł wkurzony Thor więc wywnioskowałam, że nie udało mu się odzyskać berła. Podszedł do mojego taty i podniósł go za szyję do góry.

- Może spróbuj się wysłowić- powiedział przez zaciśnięte gardło tata. Byłam przestraszona więc podeszłam do nich.

- Słowa są wobec ciebie bezsilne Stark.- powiedział nadal trzymając mojego tatę w górze. Każdy próbował protestować i ich od siebie rozdzielić ale to nic nie dawało, podeszłam do Thora i złapałam go za rękę.

- Thor! To nic nie da.- chwile się zawahał ale w końcu puścił.

- Co z pościgiem?

- Niestety zgubiłem trop, kierował się na północ. Musimy odzyskać berło jeszcze raz.

- Nic nie rozumiem, stworzyłeś ten program czemu chce nas zniszczyć?

Tata zaczął się śmiać. Nie wiem z czego, pokręciłam głową żeby przestał.

- To jest twoim zdaniem śmieszne?

- Nie. Raczej to koszmar.- powiedział ojciec już starając się stłumić śmiech.

- Nie doszło by do tego gdybyś nie mieszał się w sprawy, których nie rozumiesz.

- Nie, przepraszam to jest śmieszne. To śmieszne, że nie wiesz dlaczego stworzyliśmy Ultrona. To nie my, nic nie zrobiliśmy. Weszliśmy do inerface'u?- skierował pytanie w stronę mnie i Bannera.

- Coś zrobiliście- zaczął Steve- Teraz się nie wykręcaj. Avengers mieli działać inaczej niż T.A.R.C.Z.A.

- Czy w ogóle ktoś jeszcze pamięta jak wyniosłem atomówkę w kosmos? Ocaliłem miasto. Pamiętacie?! Napadła na nas banda kosmitów z innego wymiaru, portal był nad nami. Jesteśmy Avengers, jasne możemy sobie łapać prostych złodziei od rana do wieczora,  ale to coś na górze to jest nasz koniec. Jak wy chcecie temu zapobiec?

- Razem- powiedział Ameryka z kamiennym wyrazem twarzy.

- Przegramy.- powiedział podchodząc bliżej tata.

- Ale przynajmniej przegramy razem.

Powiedziałam, że mi na dzisiaj już dość wrażeń i poszłam do swojego pokoju w celu pójścia spać. 



Jedna z nas || Maya StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz