Tony pov.
Nie czekałem na żadne karetki bo sam szybciej dojechałem do szpitala. Gdy niosłem ją przez korytarze szpitala czułem jaka była lekka. Winiłem się za to, że nie zareagowałem wcześniej.
Przyjął ją ten sam lekarz, który zajmował się nią po tym jak została zaatakowana przez Barnesa. Czekam już może od pół godziny przed salą a w międzyczasie do szpitala zdążyli przyjechać Pepper i Howard. Pepper martwiła się tak samo jak ja z resztą Howard też. Mogę chyba powiedzieć, że uspokoiłem się gdy zobaczyłem, że Maya i Howard się dogadują. Byłem spokojniejszy o to, że jej życie powoli zaczyna wyglądać w miarę normalnie bo w końcu tego dla niej chce a jednocześnie wiem, że o niemożliwe.
Zobaczyliśmy lekarza wychodzącego z sali i nie miał miny jakby wszystko było dobrze. Podszedłem do niego i zacząłem pytać.
- Co z nią?
- Porozmawiajmy w moim gabinecie. Mam parę pytań.- Stwierdził trochę smutno i poszedł na przód więc ja i Pepper poszliśmy za nim.
Weszliśmy do gabinetu a ja już się niecierpliwiłem bo ten lekarz jakby specjalnie wszystko przeciągał, albo mi się tak wydawało? On usiadł na fotelu a my na dwóch krzesłach przed nim.
- Zacznijmy od tego, że obudziła się, a jej stan jest stabilny ale nie wygląda to najlepiej.
- Co ma pan na myśli?- zapytałem coraz bardziej zniecierpliwiony i już lekko zły. Nie wiem czy na tego lekarza czy na siebie.
- Maya jest wycieńczona i do tego odwodniona.- Wiedziałem, że się przepracowuje ale nie wiedziałem, że to aż takie poważne. Powinienem to zauważyć i kazać jej trochę zwolnić a i tak wyszło jak wyszło. To moja wina.- Rozmawiałem z nią dosyć dokładnie. Powiedziała mi, że odkąd wróciła do domu ma koszmary i od dwóch tygodni nie śpi. Myślę, że może mieć to podłoże psychologiczne więc skonsultuje się z psychologiem.
- Ale czemu z psychologiem? Może pan w końcu powiedzieć co się dzieje?- zapytałem trochę podniesionym głosem ale kto w takiej sytuacji byłby spokojny?
- Wszystko będzie wiadome po rozmowie z psychologiem. Ja nie mogę zrobić nić oprócz podania odpowiednich leków i kroplówek. Zapewniam jeszcze dzisiaj będziemy wszystko wiedzieć. Możecie państwo do niej wejść ale pojedynczo i musi unikać stresu.
Wyszliśmy z gabinetu i jak powiedział ten lekarz ja wszedłem pierwszy.
- Jak się czujesz?- trochę się uspokoiłem gdy zobaczyłem, że żyje.
- Jest dobrze. Naprawdę nie masz się o co martwić.
- Uwierz mi, zawsze będę.- Zastanawiałem się czy powiedzieć jej o tym co powiedział lekarz, przez co nastała chwilowa cisza, ale chyba szybciej przyzna się mi niż jakiemuś psychologowi.- Lekarz powiedział, że załatwi psychologa. Może chcesz porozmawiać?
- Nie chce o tym rozmawiać. Powiedziałam już wszystko temu lekarzowi.
- Nie odwoła psychologa ani ja tego nie zrobię. Może oni będą w stanie mi powiedzieć co ci jest.- zrezygnowałem z dalszej rozmowy. Wstałem z krzesła i wyszedłem z sali.
Teraz weszła tam Pepper. Na korytarzu zostałem tylko ja i Howard. Usiadłem obok niego i chyba potrzebowałem jakieś rady bo sam już nie wiedziałem co robić.
- Potrzebuje rady. Myślisz, że powinienem jej zabronić siedzenia w tej pracowni?
- Nie wiem czy moje rady w czymś ci pomogą.
- Może pomogą.- Może i mi odbiło prosząc o pomoc mojego ojca, tego samego, który nie interesował się mną ale wtedy sam nie wiedziałem co robić.