Rozdział #31

214 7 0
                                    

Tony pov.

Widziałem to... widziałem jak ją dusi a ja nie pomogłem jej. Gdy Barnes uciekł dopiero wyrwało mnie z amoku, słyszałem jak z trudem walczyła o każdy oddech. Zacząłem wołać ją po imieniu ale w końcu zdałem sobie sprawę z tego, że ona ledwo oddycha a co dopiero mówić o odpowiedzeniu na moje wołanie. Podbiegłem do niej a ona leżała nieprzytomna ze śladami duszenia na szyi. Wziąłem ją na ręce a potem nawet nie pamiętam co się działo. 

Od dwóch godzin siedziałem przed salą, w której badali Maye. Wiedziałem tylko, że jest nieprzytomna i na tym kończyła się wiedza o stanie zdrowia mojego dziecka. 

W końcu zobaczyłem lekarza wychodzącego z sali. Wstałem na równe nogi i podszedłem do niego szybkim krokiem.- Co z nią?- zapytałem niemal od razy gdy znalazłem się obok lekarza.

- Zbadaliśmy ją. Metalowa ręka napierała na krtań ale...- zaczął tłumaczyć w tym całym medycznym języku.

- Może pan po ludzku?- przerwałem mu poirytowany. Lekarz otworzył usta i chciał zacząć coś mówić ale przerwał mu lekko ochrypły głos.

- Po ludzku to znaczy, że krtań nie jest uszkodzona i zostanie tylko parę siniaków na szyi, ale znikną. Spokojnie staruszku jeszcze cię pomęczę. - usłyszałem Maye, która wyjechała na wózku z sali. Podbiegłem do niej i ją przytuliłem.- Nie tak mocno bo serio mnie udusisz.

- Tobie jak zwykle humor dopisuje co?- zapytałem z lekkim uśmiechem na twarzy, byłem szczęśliwy, że nic jej nie jest.

- Jak widać, a tobie coś nie bardzo. Więc... mogę już iść? Nie cierpię szpitali, taka mała fobia.

- Możesz wyjść ale uważaj na siebie. A z panem chciałbym zamienić dwa słowa może pan za mną?

- Tak pewnie.- Nie wiedziałem o co chodzi ale co mi tam.

- Pana córka ma dużą wiedze w dziedzinie medycyny. Gdy odzyskała przytomność nie przestawała mówić o wszystkim co znalazła, mimo tego, że ledwo co mogła mówić.

- Wiem, że jest inteligenta.

- Tutaj nie chodzi o inteligencje ogólną, pierwszy raz słyszałem jak nastolatka mówi z takim zainteresowaniem o wszystkim co mam w gabinecie. 

- Naprawdę?- Byliśmy blisko ale myślałem, że bardziej interesuje się fizyką, tak jak ja. A może chciałem tak myśleć...

- Gdyby tak nie było to bym tego nie mówił. Pana córka ma potencjał, który mogłaby wykorzystać. 

- Miło mi to słyszeć.- powiedziałem bo chciałem jak najszybciej skończyć rozmowę.- Więc do widzenia. 

- Do widzenia.

Po jego odpowiedzi poszedłem w stronę wyjścia gdzie czekała już na mnie Maya. Chciałem z nią pogadać o rozmowie z lekarzem. Nie było to coś istotnego ale jak lubi i umie to robić to czemu miałaby nie?

- Możemy już jechać?- zapytała ciągle zachrypniętym głosem.

- Tak jedźmy ty musisz odpocząć.

- Nic mi nie jest, ale nie rozpoczynam kolejnej wojny więc jedźmy. 

- No i dobrze, chodźmy.- Objąłem ją ramieniem i wyszliśmy ze szpitala po czym pojechaliśmy do domu.

Maya pov.

Wróciliśmy do domu, w którym kiedyś tętniło życiem. A teraz? Nie ma tutaj nikogo, oprócz mnie i taty. Gdy tylko wyszłam z winy od razu walnęłam się na kanapę a tata za mną.

Jedna z nas || Maya StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz