Tony pov.
Widziałem to... widziałem jak ją dusi a ja nie pomogłem jej. Gdy Barnes uciekł dopiero wyrwało mnie z amoku, słyszałem jak z trudem walczyła o każdy oddech. Zacząłem wołać ją po imieniu ale w końcu zdałem sobie sprawę z tego, że ona ledwo oddycha a co dopiero mówić o odpowiedzeniu na moje wołanie. Podbiegłem do niej a ona leżała nieprzytomna ze śladami duszenia na szyi. Wziąłem ją na ręce a potem nawet nie pamiętam co się działo.
Od dwóch godzin siedziałem przed salą, w której badali Maye. Wiedziałem tylko, że jest nieprzytomna i na tym kończyła się wiedza o stanie zdrowia mojego dziecka.
W końcu zobaczyłem lekarza wychodzącego z sali. Wstałem na równe nogi i podszedłem do niego szybkim krokiem.- Co z nią?- zapytałem niemal od razy gdy znalazłem się obok lekarza.
- Zbadaliśmy ją. Metalowa ręka napierała na krtań ale...- zaczął tłumaczyć w tym całym medycznym języku.
- Może pan po ludzku?- przerwałem mu poirytowany. Lekarz otworzył usta i chciał zacząć coś mówić ale przerwał mu lekko ochrypły głos.
- Po ludzku to znaczy, że krtań nie jest uszkodzona i zostanie tylko parę siniaków na szyi, ale znikną. Spokojnie staruszku jeszcze cię pomęczę. - usłyszałem Maye, która wyjechała na wózku z sali. Podbiegłem do niej i ją przytuliłem.- Nie tak mocno bo serio mnie udusisz.
- Tobie jak zwykle humor dopisuje co?- zapytałem z lekkim uśmiechem na twarzy, byłem szczęśliwy, że nic jej nie jest.
- Jak widać, a tobie coś nie bardzo. Więc... mogę już iść? Nie cierpię szpitali, taka mała fobia.
- Możesz wyjść ale uważaj na siebie. A z panem chciałbym zamienić dwa słowa może pan za mną?
- Tak pewnie.- Nie wiedziałem o co chodzi ale co mi tam.
- Pana córka ma dużą wiedze w dziedzinie medycyny. Gdy odzyskała przytomność nie przestawała mówić o wszystkim co znalazła, mimo tego, że ledwo co mogła mówić.
- Wiem, że jest inteligenta.
- Tutaj nie chodzi o inteligencje ogólną, pierwszy raz słyszałem jak nastolatka mówi z takim zainteresowaniem o wszystkim co mam w gabinecie.
- Naprawdę?- Byliśmy blisko ale myślałem, że bardziej interesuje się fizyką, tak jak ja. A może chciałem tak myśleć...
- Gdyby tak nie było to bym tego nie mówił. Pana córka ma potencjał, który mogłaby wykorzystać.
- Miło mi to słyszeć.- powiedziałem bo chciałem jak najszybciej skończyć rozmowę.- Więc do widzenia.
- Do widzenia.
Po jego odpowiedzi poszedłem w stronę wyjścia gdzie czekała już na mnie Maya. Chciałem z nią pogadać o rozmowie z lekarzem. Nie było to coś istotnego ale jak lubi i umie to robić to czemu miałaby nie?
- Możemy już jechać?- zapytała ciągle zachrypniętym głosem.
- Tak jedźmy ty musisz odpocząć.
- Nic mi nie jest, ale nie rozpoczynam kolejnej wojny więc jedźmy.
- No i dobrze, chodźmy.- Objąłem ją ramieniem i wyszliśmy ze szpitala po czym pojechaliśmy do domu.
Maya pov.
Wróciliśmy do domu, w którym kiedyś tętniło życiem. A teraz? Nie ma tutaj nikogo, oprócz mnie i taty. Gdy tylko wyszłam z winy od razu walnęłam się na kanapę a tata za mną.