Przez trzy dni nie mogłam spać. W nocy szłam pracować przy leku, zaczęliśmy z tatą robić nową zbroję. Czyli w sumie wychodziło na to, że w dzień pracowałam z tatą przy zbroi a w nocy sama nad lekiem, nie chciałam o nim nikomu mówić no bo jeżeli nie uda mi się to wtedy będzie problem. Głównym zamierzeniem było to żeby lek regenerował organizm a konkretniej jak już mówiłam narządy w przypadku ich uszkodzenia, skórę na przykład podczas oparzenia lub jakieś głębszej rany. Chciałam żeby lek podczas podania zaczął bardzo szybko działać. Coś w stylu tych wszystkich eliksirów, które nam pokazywano w bajkach gdy byliśmy mali, chciałam zrobić w końcu coś przydatnego i chociaż w minimalistycznym stopniu zrehabilitować się za Sokovie.
Aktualnie jest już 4:00 a ja pracuje nad lekiem. Usłyszałam jak coś na dole walnęło. Wyszłam z pokoju i skierowałam się na dół do salonu ale nikogo tam nie zastałam więc poszłam do warsztatu taty. Oczywiście był tam i szperał coś przy rękawicy od zbroi. Nie zauważył jak cicho weszłam i usiadłam na kanapie bo cały czas szperał. Siedziałam tak dobre 10 minut aż do momentu gdy coś wybuchło tacie na twarz. Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Odwrócił się zdezorientowany w moją stronę a ja nie mogłam wytrzymać ze śmiechu.
- Coś cię śmieszy?- powiedział wycierając twarz ręcznikiem.
- Niee, kompletnie nic.- Odpowiedziałam uspokajając się.
- Co ty tutaj robisz? Jest 4 nad ranem, powinnaś spać.
- To samo mogłabym powiedzieć tobie.
- Ja jestem dorosły nie potrzebuje tak dużo snu jak ty.
- Ja też nie.- powiedziałam a tata spojrzał na mnie spod ręcznika, którym w końcu wytarł już twarz.
- Zmykaj do pokoju młoda- powiedział podchodząc do mnie i czochrając moje włosy.
- Taa pewnie. - Wstałam i poszłam do pokoju ale nie poszłam spać tylko siedziałam w pracowni do świtu. Ostatnim razem gdy spojrzałam na zegar była godzina 6:30. Jak pewnie idzie się domyślić zasnęłam z twarzą na biurku.
Obudziłam się o 11 i od razu poszłam na dół. Tak jeszcze w piżamie. Weszłam do kuchni i spotkałam mamę pijącą kawę.
- Dzień dobry.-powiedziałam podchodząc do ekspresu i zrobiłam dwie kawy. Dla mnie i taty. Wiedziałam, że pewnie znowu nie spał całą noc i będzie zmęczony.
- Nie za młoda jesteś na kawę? Z resztą nie ważnie idź obudź ojca, jest w warsztacie. Nie mogę go zmusić do tego żeby wstał.- pewnie, że nie mogła. Przecież to graniczy z cudem.
- Niee co ty nie jestem za młoda. Pójdę do taty. - wzięłam kawę i skierowałam się do warsztatu. Weszłam i tata spał w tej samej pozycji jak ja dzisiaj. Czyli twarzą na biurku.
- Tato wstawaj.- powiedziałam trącając go w ramie.
- Tak, tak już.- powiedział ale widziałam, że nie zamierzał wstać. Udałam, że telefon mi dzwoni i przyłożyłam go do ucha.
- Ale jak to?... W sensie, że cały?... Ta jasne powiem mu, ale się wkurzy...- Odchrząknęłam teatralnie i krzyknęłam, żeby się obudził.- TATO MAMA WYWALIŁA CI WSZYSTKIE SZKOCKIE Z BARKU!
- ŻE CO?!- wstał jak poparzony i zaczął biec w kierunku kuchni, w której była mama a ja nie mogąc powstrzymać śmiechu poszłam za nim.
- No widzę, że się udało.- powiedziała mama przyglądając się wkurzonej twarzy taty.
- Co się udało?- zapytał zdezorientowany. Podeszłam do niego i podałam wcześniej zrobioną kawę, podeszłam do jednego z blatów kuchennych i oparłam się o o niego.
- Mama nie mogła cię obudzić więc ja dostąpiłam zaszczytu.
- Czyli nikt nie ruszał barku? Macie szczęście. - odetchnął i usiadł obok mamy popijając kawę.- Jakieś plany na dziś moje panie?
- Ja idę na spacer po mieście, zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.- odpowiedziała mama również popijając kawę.
- A ty?- wskazał palcem w moją stronę.
- Ja siedzę u siebie w pracowni.- gdy już to powiedziałam pytający wzrok mamy uzmysłowił mi, że ona jeszcze nie wie o tym, że wybudowałam sobie z szafie pracownie. Nie miałam nic do roboty a tata jeszcze wtedy nie pozwalał mi grzebać przy czymkolwiek samej więc zrobiłam sobie pracownie. No bo czemu nie?
- Właśnie Pepp nie mówiłem ci jeszcze. Nasza córka wybudowała sobie w szafie pracownie BEZ MOJEJ WIEDZY.- ostatnie słowa wypowiedział głośniej i patrząc na mnie.
- Oj nie przesadzaj. Nudziło mi się.- powiedziałam gdy zaczęłam robić sobie śniadanie. Oczywiście tradycyjnie płatki z mlekiem bo nie chciało mi się robić nic innego.
- Normalne nastolatki gdy się nudzą malują sobie chyba paznokcie czy coś nie?- Powiedział tata gdy skończyłam zalewać płatki mlekiem.
- A starzy ludzie gdy się nudzą to chodzą do parku i karmią chlebem kaczki.- odgryzłam się i usiadłam przy stole. Tata patrzył na mnie gniewnym wzrokiem a mama powstrzymywała parsknięcie śmiechem.
- Już mówiłem nie jestem stary. Ja jestem dojrzały. I wiesz co? W tym momencie SIĘ OBRAŻAM.- teraz ani ja ani mama nie byłyśmy w stanie powstrzymać śmiechu.- Z czego się śmiejecie co?
- Z ciebie staruszku.- Powiedziała mama gdy już się opanowałyśmy.
- Ty też? Super.- powiedział ironicznie i wstał od stołu i włożył kubek po kawie do zmywarki.- A właśnie młoda zapomniałem ci powiedzieć. Mam dla ciebie szkołę.
- Naprawdę? - powiedziałam i wyprostowałam się na krześle.- No to mów.
- Nie tak szybko to trochę bardziej złożone. Przyjdź za jakąś godzinę do warsztatu dobra?- Złożone? No nieźle.
- Co wybrałeś jakąś szkołę dla trudnej młodzieży o zaostrzonym rygorze?- powiedziałam ironicznie.
- Nie, a szkoda bo powinienem.
- Bynajmniej tyle dobrego ale ,,bardziej złożone" mnie nie uspokaja.
- Trudno musisz przyjść bo nie przyjmuję odmowy.
- A jakbym mogła odmówić. W końcu chociaż będę dawać pozory normalnej.- podeszłam do taty i go uściskałam co odwzajemnił.- Dziękuję.
- Nie ma za co mała. Dobra ja spadam na dół.- powiedział gdy już się od siebie oderwaliśmy i ruszył w kierunku schodów do pracowni.
- Tylko żeby nic ci nie wybuchło na twarz!- krzyknęłam za nim.
- Jeszcze słowo a się rozmyśle!- więcej go nie usłyszałam.
- Coś przegapiłam?- odezwała się mama po chwili.
- Co najmniej a wielka szkoda bo to było komiczne. Ja też spadam, popracuje trochę. - Powiedziałam i ruszyłam w stronę mojego pokoju.
Weszłam i zamknęłam się w pracowni. Może innych nudziło by pracowanie ciągle nad jedną rzeczą ale gdyby mi się udało... To byłoby naprawdę coś.
Od razu z góry przepraszam, że te rozdziały takie do dupy ale doszłam do wniosku, że jeżeli będzie się działa akcja za akcją i nie dam bohaterom trochę czasu na odpoczynek to będzie do dupy. Ale mam już trochę pomysłów na akcje a teraz zaczynamy CIVIL WAR.