Zaczęło mnie to denerwować, znowu wstałam z okropnym bólem głowy. Wstałam na chwilę ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa więc upadłam, na szczęście na łóżko. Strażnik wszedł z kajdankami a ja siedziałam i z bólu trzymałam dłonie na czole.
- Idziemy.- powiedział jak zawsze twardym i zdecydowanym tonem.
-Dacie mi coś na ból głowy. Wiesz jakby nie patrzeć to przez was zaraz mi mózg wybuchnie.- popatrzył na mnie chwilę i widziałam, że się zastanawiał.- No co mam błagać?
- Chodź za mną, zaraz kogoś wyśle po coś.- wyciągnął w moją stronę kajdanki więc dałam mu swoje ręce, które on zakuł.
Szliśmy korytarzem a on widząc jakiegoś marnie zbudowanego strażnika kazał mu przynieść do pracowni coś na ból głowy. Myślałam o tym jakie ja musze mieć szczęście. Wystarczy tylko go powalić gdy wejdzie i zabrać mu mundur, wyjść i podrzucić każdemu strażnikowi nadajnik. Niby proste ale zawsze może pójść coś nie tak jak powinno.
Weszliśmy do pracowni a strażnik mnie odkuł i wyszedł za drzwi. Jak zwykle ekspert tam już był i grzebał przy jakimś pistolecie. Zrobił już trzy bronie dla Struckera i dał je mu natomiast kazał mi zrobić jeszcze więcej.
Podeszłam do biurka i przyglądałam się temu co robi. Coś tam rozpoznawałam bo tata pokazywał mi co i jak ale i tak nie umiałabym zbudować broni.
- Już wszystkie są skończone?- zapytałam opierając się dłonią o biurko.
- Wszystkie są gotowe. Teraz pytanie czy ty wiesz co robić.
- Zawsze wiem co robić.- odpowiedziałam pewna swoich słów.- Dobra, zaraz przyjdzie tutaj strażnik, ja się nim zajmę i zabiorę mundur. Za godzinę od mojego wyjścia uruchomisz wszystkie nadajniki a ja tutaj po ciebie wrócę, potem wolność.
- Zdążysz je podrzucić w godzinę?
- Godzina mi na pewno wystarczy.- odpowiedziałam a po moich słowach do pomieszczenia wszedł ten strażnik. Zamknął za sobą drzwi a w dłoni miał coś, zapewne jakieś tabletki na ból głowy.
Gdy tylko do mnie podszedł kopnęłam go w brzuch na co on się za niego złapał. Od razu uderzyłam go z pięści w gardło, w miejscu gdzie powinna znajdować się krtań aby uniemożliwić mu krzyk a na samym końcu ogłuszyłam go i kopnęłam w kolano aby nie mógł stąd wyjść. On upadł na ziemie a ja się wyprostowałam i odgarnęłam do tyłu włosy, które znalazły się na mojej twarzy. Odwróciłam wzrok na eksperta a on stał jak wryty.
- No co? Treningi z Kapitanem dają rezultaty.
Ubrałam na siebie mundur w którego skład wchodziła czapka, spodnie i coś w rodzaju kurtki. Ten strażnik miał w kieszeni okulary przeciwsłoneczne, więc je też na siebie założyłam. Nadajniki miałam w kieszeni kurtki.
- Włóż włosy pod czapkę.- nakazał mój wspólnik a ja to zrobiłam.
- Teraz dobrze?
- Teraz tak.- Chwile stał i zastanawiał się co powiedzieć.- Więc powodzenia.
Odwróciłam się w stronę drzwi i złapałam za klamkę.- Dzięki, przyda się.- otworzyłam drzwi a za nimi stał ten sam strażnik, który co rano mnie tutaj przyprowadza. O dziwo nie rozpoznał mnie tylko skinaą głową w moją stronę co też zrobiłam. Miałam szczęście, że ten strażnik, którego tak jakby okradłam był tego samego wzrostu co ja.
Odeszłam i zaczęłam kręcić się po całej bazie w poszukiwaniu innych strażników i Struckera. Znalazłam swoją pierwszą ,,ofiarę" i podrzuciłam mu jeden z nadajników. Poszło gładko, teraz tylko jeszcze ze dwadzieścia takich akcji i będzie po wszystkim...
Tony pov.
Fury jakimś cudem załatwił sprawy z nakazami aresztowania wszystkich, którzy je mieli w tym Barnesa też. Przekonał rząd argumentami i zapiskami Mayi na temat tego, że Barnes już nie ma w sobie Zimowego Żołnierza.
Stałem na scenie z innymi avengersami. Ludzie o dziwo nie wpadali w panikę widząc Zimowego Żołnierza. Fury właśnie wszedł i podszedł do mównicy.
- Na sam początek, witam i dziękuje za przybycie. Chcieliśmy oficjalnie ogłosić, że avengers wracają do poprzedniej służby, jeżeli rząd ma do tego jakikolwiek problem to mnie nie obchodzi.- Chyba pierwszy raz słuchałem Furego i nie nudziłem się. Mówił sensownie i nie tym swoim całym oficjalnym językiem co wpływało pozytywnie na zebranych ludzi.- Jak już pewnie zdążyli państwo zauważyć jest z nami BYŁY Zimowy Żołnierz.- Fury ruchem ręki przekazał Barnesowi, że ma do niego podejść co zrobił.- Teraz zostaje pytanie, dlaczego były? Jednemu z naszych naukowców udało się zapanować nad mózgiem Jamesa Buchanana Barnesa, tym samym wypędzając trening Zimowego Żołnierza i zostawiając racjonalnie myślącego człowieka, który nie jest zagrożeniem. Tak samo jak żadne z nas.- Ludzie, albo raczej dziennikarze słuchali z uwagą i spokojem. Nie robili niepotrzebnej nikomu paniki.
Potem Fury mówił o tym, że nakazy zostały anulowane i te wszystkie inne rzeczy aż nadszedł czas na pytania.
- Są tutaj wszyscy avengers ale brakuje Morgan i Spider-mana.- Powiedziała jakaś dziennikarka.
- Jeżeli chodzi o Spider- mana to on nie należy do avengers. Jeżeli o Morgan, nie mogła się dzisiaj pojawić.
To jedyne pytanie jakie usłyszałem bo na resztę konferencji się wyłączyłem. Siedzieliśmy tam już dobre półgodziny aż do jej końca. Wróciliśmy do siedziby T.A.R.C.Z.Y. i każdy z nas szybko przebrał się w swój strój.
Jechaliśmy dużym białym vanem do miejsca, w którym była baza Hydry. Znajdowała się praktycznie w centrum NY więc musieliśmy zrobić to po cichu żeby nie wzbudzać paniki. Każdy z nas znał swoje zadanie więc przystąpiliśmy do ich realizacji. Ustaliśmy vanem za budynkiem i już mieliśmy tam wchodzić gdy zobaczyliśmy, że w ścianę budynku uderzyło coś czerwono-niebieskiego, to coś potem okazało się Peterem Parkerem.
- Parker co ty tu robisz?- zapytałem lekko zły zdejmując hełm mojej zbroi.
- Ja chciałem pomóc panie Stark.- powiedział wstając na równe nogi.
- Nie ma takiej opcji. Zamiast pomóc tylko wszystko zepsujesz.
- Stark, każda pomoc się przyda.- powiedział Kapitan. Już wiedziałem, że nie mam najmniejszej szansy na odmowę więc czekałem aż będziemy mogli wejść do budynku...