Tosty

566 24 13
                                    

Około dziesiątej piętnaście Marcel podniósł się z łóżka. Chłopiec nie wiedział, która jest godzina. Starannie pościelił swoje łóżko. Schodząc na dół po schodach, zastanawiał się nad tym, kto wypuścił Misia z jego pokoju.
Szymon siedział w salonie w fotelu. Miał na sobie szarą bluzę z kapturem i luźne dresy.
Marcel nie przywykł do takiego widoku ojca. Zwykle Szymon nosi koszule z bawełnianego dżerseju, które zdaniem chłopca są obciachowe. Malec uśmiechnął się do taty.
- A ty nie w pracy? - zagadnął.
- A ty nie w szkole?
- No nie... Nikt mnie nie obudził...
Szymon podniósł się z fotela. Wolnym krokiem poszedł za kuchenny blat.
- Mama źle się dziś czuje... A ja spałem z Nikodemem... Jestem cały poobijany. Jutro mi wyjdą siniaki - powiedział uśmiechając się do syna.
- Aaa... No i spoko. To mi pasuje... To znaczy, nie to, że jesteś poobijany, tylko to, że nie poszliśmy do szkoły... Tata, ja z tą wiatrówką żartowałem. Wiesz?
- Tak, smyku... Wiem... Nutella się skończyła. Zrobię ci tosty z dżemem...
Marcel usiadł na kuchennym blacie. Wziął słoik po kremie czekoladowym. Zanużył w nim rękę.
- Jeszcze trochę jest... - rzekł uśmiechając się szczerze. - Ale wiesz co, tata? Oliwer naprawdę postąpił źle. Ja myślę, że to on ukradł te pieniądze. Nie robi się tak. Zgadzasz się ze mną?
Szymon skinął lekko głową. Było mu wstyd, że poprzedniego dnia nie uwierzył synom, kiedy zapewniali go, że nie mają z kradzieżą pieniędzy nic wspólnego.
- Jak mam ukarać Oliwera, tata? Myślałem o tym, żeby przebić mu opony przy rowerze albo posmarować mu siodełko tawotem... Co myślisz?
Szymon uśmiechnął się do Marcela. Poczochrał go.
- Moja propozycja jest taka. Ty skup się na szkole, na nauce, a resztą ja się zajmę.
W oczach chłopca pojawił się błysk.
- To znaczy, że rozprawisz się z Olim? - spytał zadowolony.
- No, wygląda na to, że będę musiał. Trzymaj, twoje kanapki...
Marcel zeskoczył z kuchennego blatu. Ostrożnie chwycił talerz.
- A zrobisz mi do tego kakao, tatuś? - zapytał.
- No pewnie smyku. Zrobię.
Chłopiec poszedł z talerzem do stołu. Nim zaczął jeść, oblizał z palców resztki kremu czekoladowego.
- Tata, a pojedziemy gdzieś później? Bo chodzi o to, że trzeba zrobić duże zakupy... Nutella właśnie się skończyła...
Szymon uśmiechnął się.
- Tak, synek... Jedz...
- Yhym...

Ojczym od matematyki 6Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz