- Nie ma dzisiaj matmy, a to znaczy, że spadówa! - zawołał Marcel siadając w ostatniej ławce obok Aleksandry.
- Marcel, spadaj! - obruszyła się jasnowłosa dziewczynka. - My z Gabi tu siedzimy!
- Serio? A mi się zdaje, że ja z Nikodemem - odparł wyjmując książki ze swojego plecaka.
Aleksandra wzruszyła ramionami. Nie zamierzała jednak ustępować Marcelowi. Skrzyżowała ręce dając chłopcu do zrozumienia, że nie ma zamiaru się nigdzie przesiadać.
Po chwili do klasy wbiegł Nikodem. Chłopiec jak gdyby nic usiadł w pierwszej ławce.
- Marcel, a ty co? Nie siedzisz ze mną? - zwrócił się do brata.
- Przecież dzisiaj wtorek. Nie ma matmy! - zawołał Marcel.
- Ale dwa polskie są. Ja na polskim siedzę w pierwszej...
- Niko, no weź się! Chodź, zająłem ci miejsce... Ola, wyjazd!
- To mnie zmuś - odparła.
- Co za debilka! Niko, no! Chodź, nie będę przecież siedział w jednej ławce z dziewczyną! - wydarł się.
Wtem do klasy weszła Klaudia Studzińska. Kobieta położyła na biurku swoją czerwoną torebkę, po czym zaczęła ją rozpakowywać.
- Ma pani piękna torbę w kolorze serca - odezwał się Nikodem.
- Dziękuję - odparła polonistka. - Marcela nie ma dziś w szkole?
- Przesiadł się do ostatniej ławki, ale ja do niego nie idę - wyznał.
- Marcel, co to jest za przesiadanie się? W tej chwili wracaj na miejsce! - zawołała nauczycielka.
Chłopiec udał głuchego. Wyciągnął z piórnika swój cyrkiel.
- Odejdziesz stąd po dobroci, czy mam ci zrobić zastrzyk? - odezwał się do Oli.
Dziewczynka naburmuszyła się. Podniosła rękę w górę.
- Proszę pani! Marcel grozi mi cyrklem!
- Jeszcze nie było dzwonka na lekcje a ty już stwarzasz problemy! - krzyknęła nauczycielka.
- Ona zmyśla! - odparł chłopiec.
- Marcel, proszę w tej chwili wziąć swój plecak i usiąść w pierwszej ławce. Jeśli nie zrobisz tego w ciągu dziesięciu sekund wpiszę ci do dziennika uwagę.
Malec niechętnie podniósł się z ławki. Zaczął powoli pakować swoje rzeczy z powrotem do plecaka.
Rozległ się dzwonek na lekcje. Do klasy weszli pozostali uczniowie.
- Marcel, pośpiesz się - odezwała się Studzińska.
- Niech mu pani wpisze uwagę - rzekł Nikodem. - Albo jeszcze lepiej... Niech go pani wyśle do taty... Ło...
Nauczycielka bez słowa spojrzała w stronę swego ucznia.
- Już idę... Momencik... Ołówek mi gdzieś spadł... Muszę go poszukać, bo to był bardzo dobry ołówek... - szepnął Marcel pod nosem.
Nauczycielka otworzyła dziennik. Wpisała Marcelowi uwagę, sprawdziła obecność, po czym podeszła do tablicy. Zabrała się za prowadzenie lekcji. Marcel tymczasem doczołgał się do pierwszej ławki. Usiadł obok Nikodema.
- Chcesz żelka? - zwrócił się do brata.
- No...
- Czaisz, jakby zrobić żelkowi operację cyrklem? Zrobię mu zastrzyk...
Nauczycielka odwróciła się w kierunku klasy. Spojrzała na Marcela.
- Czym ty się chłopcze zajmujesz? - odezwała się.
- Językiem polskim - rzekł chłopiec.
- Przypomnij klasie jakie znasz części mowy.
- Czasownik, rzeczownik, przymiotnik - odparł.
- Liczebnik, przysłówek... - szepnął Nikodem pod nosem.
- Liczebnik i przysłówek... - powtórzył młodszy chłopiec.
- Nikodem, dlaczego podpowiadasz Marcelowi? Dostajesz minus. Trzy minusy dają jedynkę.
Niko spuścił głowę na dół. Marcel również.
- Na jakie pytania odpowiada czasownik?
- Co robi...
- Co się z nim dzieje, w jakim jest stanie... - szepnął Nikodem.
- Co się z nim dzieje...
- Nikodem, dostajesz uwagę za podpowiadanie - powiedziała Studzińska. - Dzienniczek poproszę.
Malec zarumienił się.
- Przepraszam - rzekł. - Już się nie odezwę...
- Odezwie się. On mi podpowiada, a przecież ja i bez jego podpowiadania wszystko umiem - odezwał się Marcel. - Weź się Niko, nie odzywaj, okej? Kosmitę sobie narysuj, jak ci się nudzi.
Ostatecznie nauczycielka zrezygnowała z wpisania Nikodemowi uwagi. Chłopiec rzeczywiście zaczął się pilnować. Przestał podpowiadać bratu.
- Na jakie pytania odpowiada liczebnik? - padło kolejne pytanie.
- Nie pamiętam... Nie wiedziałem, że pani będzie z tego pytała - szepnął Marcel.
- Skup się na lekcji i odłóż ten cyrkiel. Ostatni raz zwracam ci uwagę.
Marcel kiwnął głową. Schował cyrkiel do piórnika, zjadł przebitego żelka i do końca lekcji zachowywał się w miarę porządnie.