Oceny z kartkówki

1.2K 33 0
                                    

Szymon odpalił BMW. Zastanawiało go to, dlaczego Marcel i Nikodem są tacy małomówni. Obydwaj chłopcy zwykle tryskali energią i przekrzykiwali się jeden przez drugiego, a tym razem zachowywali się naprawdę spokojnie.
- Coś nie tak w szkole? - odezwał się chwilę po tym jak wyprowadził auto ze szkolnego parkingu. - Co się dzieje chłopaki?
- Nic się nie dzieje - rzekł Nikodem spoglądając smutnym wzrokiem w kierunku bocznej szyby. Wziął głęboki oddech.
- Jak nie? Przecież widzę... Marcel, coś przeskrobaliście? Jeszcze na matmie wszystko było okej.
- A na polskim już nie - rzekł młodszy chłopiec przeciągając się. - Babka mnie wkurzyła i dwóję dostałem... A powinienem dostać piątkę, bo wszystko miałem dobrze.
- Z czego ta dwója? Z tej kartkówki, którą pisaliście w zeszłym tygodniu?
- Tak... - rzekł Marcel.
Szymon spojrzał na Nikodema przez wsteczne lusterko.
- A ty, Niko, jaką ocenę dostałeś? - zapytał.
- Tróję...
- Tróję? Tak słabo? Z czego była ta kartkówka?
Nikodem posmutniał jeszcze bardziej. - No, z części mowy - westchnął przygnębiony.
- Chcesz mi powiedzieć, że dostałeś tróję z części mowy? Nikodem! - rzekł Szymon z niezadowoleniem.
- Przez Marcela...
- Co przeze mnie? - odezwał się młodszy chłopiec. - Tata, to było mega niesprawiedliwe, że ja dostałem dwójkę skoro wszystko miałem dobrze - dodał krzyżując ręce na piersi.
Szymon zamyślił się, zdjął nogę z gazu, a po chwili wycofał auto w jednej z przydrożnych bram.
- Czemu zawracasz? - odezwał się Nikodem.
- Pani Studzińska jest dzisiaj w szkole do piętnastej. Porozmawiam sobie z nią...
- Nie! - krzyknęli obydwaj.
Kilka minut później czarny sedan wjechał z powrotem na szkolny parking.
- Zostajecie w aucie, czy idziecie ze mną? - zapytał Szymon.
- Zostaniemy, co nie Niko? - szepnął Marcel odpinając pas bezpieczeństwa.
Nim Nikodem zdążył cokolwiek odpowiedzieć, przednie drzwi od auta były już zatrzaśnięte, a Szymon szybkim krokiem podążał w kierunku szkolnych drzwi.
Tak się złożyło, że spotkał polonistkę w sekretariacie.
- Klaudia, mam do ciebie sprawę - rzekł.
Kobieta trzymała właśnie dziennik klasy piątej. Uśmiechnęła się do swojego przełożonego.
- Chodź do biura - rzekł Szymon otwierając drzwi swojego gabinetu.
Oboje usiedli naprzeciw siebie w wygodnych fotelach. Dzieliło ich od siebie jedynie zawalone segregatorami i skoroszytami biurko.
- Marcel skarżył mi się, że dostał dwóję chociaż napisał na sprawdzianie wszystko na piątkę. Wiesz, to co mówi Marcel ja biorę na dwa razy, ale z tego, co wiem, to Nikodem dostał tróję z tej samej kartkówki. Klaudia, o co chodzi? - zapytał wpatrując się w uśmiechnięte oczy nauczycielki.
- A o to - odparła ściągając swoją torbę z ramienia. Wyciągnęła z niej plik kartkówek, szybko wyszukała wśród nich pracę Nikodema oraz Marcela.
Szymonowi natychmiast rzucił się w oczy widniejący na kartkówce Marcela napis...

"Bardzo panią proszę o dwójkę, bo się nic nie uczyłem, a muszę dostać z tej kartkówki dobrą ocenę."

- Marcel to napisał? - odezwał się sam do siebie.
- Tak. Sprawdzian rzeczywiście jest napisany na pięć, ale skoro prosił o dwóję to spełniłam jego życzenie - odparła polonistka.
- Ale zaraz, zaraz... To nie jest przecież pismo Marcela, tylko Nikodema. Oczywiście! Klaudia, Nikodem to napisał, nie Marcel - dodał spoglądając na rozmówczynię.
- Faktycznie... Te pisma są różne, nie zwróciłam na to uwagi. Wpiszę Marcelowi piątkę a z Nikodemem się rozmówię. Szymon, ja się martwię o Nikodema, bo on ostatnio się opuścił w nauce. Tylko zobacz... To są naprawdę proste zadania na poziomie czwartej klasy a Nikodem nawet ich nie tknął. Porozmawiaj z nim, niech się weźmie za gramatykę, dobrze?
Szymon podrapał się po głowie.
- No, jasne, że z nim pogadam, ale jestem pewien, że Nikodem potrafi rozwiązać te zadania. Nie wiem, o co tu chodzi... Może on chce zwrócić na siebie twoją uwagę i dlatego napisał sprawdzian tak słabo... - szepnął pod nosem.
- Moją uwagę?
- Wiesz, że chłopcy w jego wieku zakochują się w swoich nauczycielkach. Nikodem to wrażliwy dzieciak...
Klaudia zarumieniła się.
- Twierdzisz, że podobam się twojemu synowi? - spytała z uśmiechem.
- Ja nie twierdzę. Ja to wiem. Klaudia, przyślę go jutro do ciebie, niech poprawi tę tróję...
- Jasne, jeśli tylko się zgłosi to na pewno dam mu szansę - odparła podnosząc się z fotela.
Szymon uśmiechnął się, spojrzał w wyświetlacz swojego telefonu, miał kilka nieodebranych połączeń od Lusi. Postanowił oddzwonić do niej tak szybko jak to tylko możliwe. Pożegnał więc nauczycielkę, oparł się o parapet i wybrał numer do żony.
- Szymon, gdzie wy jesteście? Czekam na was z obiadem - odezwała się.
- Musiałem zostać chwilę dłużej w pracy. Lusia, już idę do samochodu i za dwadzieścia minut jestem w domu - rzekł uspokajająco.
- Dobrze... To czekam na was. Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham.
Zaraz po wejściu do auta, Marcel rzucił na ojca pytające spojrzenie.
- I co? - zapytał.
- Co co? - usłyszał w odpowiedzi.
- Co z moją dwóją?
- Pani Klaudia poprawiła ci na piątkę. Nikodem, jak to się stało, że kartkówka brata znalazła się w twoich rękach, co? - spytał Szymon odpalając auto.
- A skąd to wiesz?
- A stąd, że znam pismo twoje i pismo Marcela. Wiem, że to ty napisałeś w jego imieniu, że prosi o dwójkę. Nikodem, nie podoba mi się takie zachowanie. Gdyby nie to, że poszedłem do pani Klaudii twój brat z twojej winy dostałby dwójkę.
- A powinien dostać jedynkę - westchnął Nikodem.
- Dlaczego tak uważasz? Co?
- E, nic nie powiem więcej - odparł jasnowłosy chłopiec spoglądając z byka na brata.
- No, dobrze. W domu sobie porozmawiamy...
- Nie ma o czym - szepnął Nikodem.
Szymon nie skomentował już tych słów.  Włączył radio ESKA. Gdy tylko zabrzmiała muzyka, zarówno chłopcy jak i ich ojciec, zatopili się każdy we własnych myślach. Po niedługim czasie dojechali do domu.

Ojczym od matematyki 6Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz