Perpetum Mobile

1.1K 32 6
                                    

Poszliśmy z Nikodemem do babci, ale ani jej ani dziadka nie było w domu. Pewnie tata zapomniał do nich zadzwonić, że przyjdziemy. To nieźle!
Ani ja ani Nikodem swoich iPhonów do szkoły nie nosimy, bo tata zabrania. Mówi, że są nam w szkole nie potrzebne, bo jak coś by się stało, to przecież wiemy, gdzie go szukać...
No usiedliśmy na schodach i tak sobie z Nikodemem rozmyślaliśmy nad tym, co zrobić. Niko mówił, że najlepiej, jakbyśmy poszli do taty i mu powiedzieli, że babci nie ma. Ale ja miałem inny pomysł. Po co chodzić w tę i z powrotem? Przecież to bezsensu! Poza tym, tata jakiś wyjazd miał, więc niewiadomo, czy w ogóle jest jeszcze w szkole.
No to połaziliśmy sobie trochę po osiedlu. Nikodem zna te miejsca, jak własną kieszeń. Pokazał mi, gdzie mieszka Gabi, a potem poleźliśmy do samoobsługowego zobaczyć co jest. Niko miał dziesięć złotych, no to kupiliśmy sobie na spółkę żelki i picie i poszliśmy w stronę domu babci.
I znów pukanie, dzwonienie. Nikogo w domu nie było. Nie, żeby mi to przeszkadzał, ale to trochę nieodpowiedzialne ze strony taty tak nas wystawić.
Zjedliśmy, wypiliśmy i poszliśmy na kolejny obchód. Tym razem trochę dalej, bo w sumie doszliśmy aż pod Lidl. Powygłupialiśmy się chwilę na barierkach, a potem przypomnieliśmy sobie, że w parku są jakieś tam maszyny gimnastyczne. No to pobiegliśmy tam, ale jakoś tak wyszło, że parę domów za Rossmanem, szok normalnie, Niko dojrzał Tymka z naszej budy.
Polecieliśmy tam. Szok, w jakim domu mieszka Tymek. On ma taki mały domek, w ogóle nieotynkowany a na podwórku rupieciarnia! Ja sam dojrzałem tam jakąś starą pralkę, połamane rowery i jakieś tam inne klamoty. Też chciałbym mieć takie sprzęty u siebie na podwórku! A u nas nic... Tylko ważące tonę pręty, do których i tak nie wolno nam się zbliżać...
Ja patrzę, co robi Nikodem, a ten czubek otwiera furtkę. Nic tylko złapałem go za rękaw.
- Niko, nie widzisz tabliczki, że PIES? - odezwałem się do niego, a on zmierzył mnie wzrokiem.
- A widzisz tu jakiegoś psa?
No to weszliśmy na to podwórko. W sumie nie było zagracone, tylko w jednym miejscu było pełno tych rupieci. Niko jest niewychowany. Ja poszedłem do ich domu, żeby zadzwonić czy tam zapukać a Nikodem polazł oglądać złom. Czubek.
Drzwi otworzył mi tata Tymka. No to mu powiedziałem, że jestem jego kolegą i, że wpadłem z bratem, żeby go odwiedzić. Ale zrobił oczy! Chyba nikt nigdy nie odwiedzał Tymoteusza, bo jego ojciec naprawdę bardzo się zadziwił moim oświadczeniem. Zawołał  mego odwiecznego wroga i po chwili z głębi domu wyłonił się Tymek.
Jak on był ubrany! Miał na sobie takie mega wieśniackie dresy i bluzę z minionkiem. Jak go zobaczyłem to zacząłem się śmiać. Aż Niko przyleciał sprawdzić, co jest grane. On też wybuchnął śmiechem. A po chwili to nawet Tymek zaczął się rerotać...
- Masz fajne rzeczy - odezwał się mój brat. - Po co ci one?
- A, bo to nie moje - odpowiedział. - Tata złom zbiera i sprzedaje...
- Jak sprzedaje?
Niko naprawdę się zasmucił. Podrapał się po głowie. Nie rozumiałem co go to obchodzi, ale po chwili wszystko stało się jasne.
- To ja bym od twojego taty odkupił parę rzeczy, tylko, że teraz to jestem spłukany... Ale w domu mam kasę. Serio.
Tymek wskoczył do korytarza i ubrał buty i kurtkę. Po chwili wyszedł z domu i zaprowadził nas do wózka, na którym znajdowała się ta cała rupieciarnia.
- Co byś chciał? - zapytał się.
- No, na pewno tą tubę aerodynamiczną - rzekł Niko wskazując ręką na pralkę Franię. Masakra, co za czubek. - No i napęd do statku kosmicznego - dorzucił łapiąc za pordzewiały składak. - Na pewno wziąłbym te wszystkie kable i rury tlenowe i tą bańkę...
Walnąłem Nikodema ręką w jego pustą głowę.
- Niko, po co ci to? Będziesz robił statek kosmiczny? - zapytałem się.
Nikodem złapał rękoma za pralkę i z pomocą Tymka udało mu się ją wyciągnąć z tego wózka. Mój brat to naprawdę oszołom, jakich mało. Usiadłem na ławce i patrzyłem, jak Niko i Tymek wyciągają z wózka niemalże cały złom.
- Tylko, że tata pewnie nie zgodzi się przewieźć tych rzeczy do Zajezierza...
- No, raczej - zaśmiałem się pod nosem.
- No to niech te rzeczy będą u ciebie na podwórku. Ja dam ci jutro kasę i będę po lekcjach przychodził tu z tobą konstruować statek NikoFriko.
Tymek uśmiechnął się i to bardzo. Podskoczył z radości, a po chwili poleciał do domu chyba powiedzieć o tym swojemu ojcu. Z pewnych źródeł wiem, że Tymek mieszka sam z tatą, nie ma ani mamy ani rodzeństwa. No to do kogo mógł lecieć? Jedynie do swojego starego.
- Tata się zgadza! Możemy wziąć wszystko! - krzyknął wybiegając z domu. - Moja baza jest w ogrodzie!
No i zaczęło się. Chłopaki na nowo zaczęli pakować rupiecie na wózek. No wstałem z tej ławki, żeby im trochę pomagać.
Zaprowadziliśmy wózek z klamotami z tyłu. Tymek miał tam swoją bazę. Ja się nie dziwię, że on ma w szkole same pały. Jak ja bym miał taką bazę, jak on to całe dnie spędzałbym na dworze i miałbym w dupie szkołę i naukę!
Baza Tymka to mistrzostwo świata! Ściany z blachodachówki, dach z przezroczystej pleksy, drzwi z metalowej żaluzji... Wchodzisz do środka, a tam obłęd. Tysiące narzędzi, sprzętów gotowych do robienia tortur! Piły, obcęgi, gwoździe, haczyki, rurki, pręty, nakrętki, śrubki, kółka metalowe, plastikowe, krany, węże od wody, garnki, patelki, pędzle, puszki z farbami, tarcze, czajnik. Tam było po prostu wszystko! Zakochałem się w tym miejscu i przebaczyłem w tym momencie Tymkowi to, że jest słabym piłkarzem i w ogóle wszystko mu przebaczyłem. Tymek to równy gość. Od dzisiaj jest moim kumplem.
No zwaliliśmy ten złom, odłożyliśmy plecaki na ławkę, która też znajdowała się w tej bazie, no i Niko przystąpił do kompletowania swojego statku kosmicznego.
My z Tymkiem donosiliśmy mu potrzebne rzeczy. Można powiedzieć, że on był pomysłodawcą i wykonawcą, a my z Tymkiem jedynie pomocnikami.
Statek kosmiczny Nikodema stanowiła tuba aerodynamiczna połączona z zasilaniem rurą od odkurzacza. Odwrócony do góry nogami rower to był jak gdyby silnik całej machiny. Niko wyjaśnił nam, że kiedy on znajdzie się w tubie i zacznie odliczać, my będziemy musieli kręcić pedałami... Ale potem wpadł na pomysł, że obmyśli jakąś koncepcję, żeby nam to kręcenie ułatwić. Mówił coś o Perpetum Mobile, ale nie bardzo wiedziałem, co ma na myśli.
Tak więc wtorkowe popołudnie spędziliśmy sobie u Tymka. W sumie super wyszło, że babci nie było w domu, bo z babcią to wiadomo, nudno. A tak to mieliśmy super frajdę... No a ja przy okazji miałem polewkę z Nikodema, bo serio się nakręcił na ten statek kosmiczny...
Ja kiedy dorosnę, będę super ważnym gościem, a Niko jak dorośnie będzie, cóż, ufoludkiem.

Ojczym od matematyki 6Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz