Definitywny rozejm

625 20 49
                                    

Kiedy wszyscy zjedli obiad Nikodem podniósł się z krzesła. Nucąc pod nosem muzykę z Minecrafta zaczął zbierać ze stołu brudne naczynia. 
- Nikoś, ja to zrobię - rzekł Szymon wprawiając małżonkę w osłupienie. 
Mężczyzna zakasał rękawy od koszuli, zrobił na stole porządek, pomył naczynia. Nikodem uwielbiał pomagać w domowych obowiązkach. Podszedł do ojca, gdy ten stał przy zlewie, wepchnął się przed niego, wziął do ręki drugą gąbkę, dolał płynu i ciepłej wody. 
- Ja dokończę, tata - odezwał się robiąc zeza.
Szymon poczochrał go ręką od piany.
- No okej, smyku - rzekł uśmiechając się życzliwie do syna. 
Daniela przeniosła się międzyczasie na kanapę. Usiadłszy, wtuliła się w welurowy koc. Ukradkiem spoglądała na męża. Miała nadzieję, że Szymon przysiądzie się do niej i w końcu szczerze ze sobą porozmawiają. 
- Tata, bo woda się gotuje - odezwał się Nikodem.
Mężczyzna wyciągnął z szafki dwa pierwsze z brzegu kubki, nasypał do nich kawę. Nieświadomie spojrzał na Danielę. Zamyślił się. 
- Tata, bo woda...
- Tak, wiem - rzekł odrywając wzrok od ukochanej.
Wziął do ręki czajnik, zaparzył kawę. Podszedł do żony niosąc dwa gorące kubki. 
- Lusia, a napijesz się ze mną kawy? - zapytał uśmiechając się szczerze.
- Tak... Dziękuję - odparła. - Jak tam w pracy? - dodała pociągając nosem.
- Wiesz, nieźle. Nieźle... - przetarł ręką twarz. - Chyba musimy porozmawiać... Nie? 
Kiwnęła głową. 
- To co zrobiłeś było naprawdę chamskie, wiesz? - odparła.
- Wiem - przyznał. - Przepraszam cię... No, zachowałem się jak idiota... Naprawdę mi głupio... 
- Pomyślałeś chociaż przez chwilę o tym, jak ja się czuję? - spytała.
- Yhy... 
- I do jakich wniosków doszedłeś?
Szymon ponownie przetarł ręką twarz. Nie myślał, że rozmowa z żoną będzie taka trudna. 
- Ym... Jesteś smutna... Wolałbym cię widzieć wkurzoną niż smutną - rzekł przygaszony. - Lusia, wybacz mi tę głupotę. Zachowałem się jak dupek... W poniedziałek pojedziemy do banku, odblokujemy ci kartę, a później zabiorę cię do centrum handlowego. Kupimy dla naszych maluszków wszystko, czego zapragniesz. Lusia no, nie gniewaj się już na mnie, no... 
Daniela odwróciła wzrok, by nie patrzeć w pełne miłości oczy Szymona. Czuła, że w momencie, kiedy ich spojrzenia się zetkną, szeroko się uśmiechnie i to będzie oznaczać definitywny rozejm. Chciała dać Szymonowi porządną nauczkę. Chciała mieć pewność, że Szymon nigdy więcej nie odważy się choćby pomyśleć o tym, by zablokować jej kartę. 
Mężczyzna przysunął się bliżej żony. Objął ją nie pytając o zgodę. Swoimi dłońmi zaczął głaskać jej okrągły brzuch. Pochylił głowę.
- Hej chłopaki... Taka przykra sprawa... Mama się na mnie gniewa... Nie wiem za bardzo jak ją przeprosić. Macie jakiś pomysł, he?
Lusia nie potrafiła się dłużej gniewać, zaśmiała się w głos. Szymon momentalnie się rozchmurzył. Dał żonie czułego całusa. Daniela przytuliła się do jego piersi. Odwróciła lekko głowę, by spojrzeć mu w oczy.
- Kocham cię, wiesz? - szepnął, po czym pocałował Danielę w czubek głowy.
- Wiem Szymon... Ja ciebie też kocham - powiedziała niemalże bezgłośnie.







Ojczym od matematyki 6Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz