Gladiator

593 20 4
                                    

Za domem Młynarczyków znajdował się stos starych opon. Oliwier siedział na samym szczycie tego stosu. Rzeźbił scyzorykiem w jednej z opon.
Marcel i Nikodem szli niepewnie w jego kierunku.
- Tata jest za mądry - odezwał się Marcel. - Każe nam pogodzić się z Olim. Myśli, że to takie proste...
- Bo to jest proste. Wystarczy podać rękę na zgodę - odparł Nikodem.
- Nic nie rozumiesz, Niko. Tu chodzi o honor... Wiesz, dlaczego gladiatorzy walczyli na arenie? Wiedzieli, że prędzej czy później i tak zginą. Ale honor nie pozwolił im się poddać.
- Tata mówi, że prawdziwa odwaga jest wtedy, kiedy robisz coś dobrego wbrew sobie - rzekł Nikodem z namysłem. - Nie chcesz czegoś zrobić, ale to robisz, bo wiesz, że tak trzeba...
Marcel zaśmiał się drwiąco.
- Tata jest głupi. Nie wie, co to odwaga. On zna się tylko na matmie i trochę na informatyce. Oli idzie... To co robimy?
Nikodem wysunął się naprzód. Wyszedł Oliwerowi naprzeciw.
- Przyszliśmy pogadać z tobą - rzekł. - Tata kazał nam się z tobą pogodzić.
Oliwer zmarszczył brwi. Zastanowił się chwilę.
- To zasadzka - rzekł badawczo obserwując Nikodema i stojącego z tyłu Marcela.
Nikodem pokiwał przecząco głową.
- To nie jest zasadzka. Jak nie wierzysz to idź do siebie do garażu. Tam jest nasz tata z twoim tatą.
- Nie wolno mi wchodzić do garażu - burknął Oliwer.
- Czemu? - zainteresował się Marcel.
Oliwer spuścił nisko głowę. Przetarł oczy.
- Nie ważne. Serio chcecie się pogodzić?
- Musimy - odparł Marcel.
Oliwer uścisnął dłonie obydwu chłopcom.
- Okej. To mogę wam pokazać bazę, którą robię z Aleksem... Chcecie zobaczyć?
Marcel i Nikodem uśmiechnęli się do siebie. Ruszyli z Oliwerem w kierunku lasku. Każdy z nich zerwał po gałązce dzikiego bzu.
- Tata ma w warsztacie tyle fajnych maszyn... Kładziesz belkę a maszyna ci ją tnie na gotowe deski. Potem jest świder, którymi kruszysz pieńki na mniejsze kawałki. Chcieliśmy z Amelią obczaić co i jak - rzekł Oliwer patrząc w ziemię. - Amelia oparła się o włącznik. Maszyna się włączyła, zaczęła hałasować. Nie wiedzieliśmy jak ją zatrzymać. Pokreciłem jakąś fajchą, ale to nic nie dało. Szkoda gadać... Tata nas przyłapał i... Szkoda gadać - machnął ręką.
Nikodem popatrzył na Oliwera. Położył mu rękę na ramieniu.
- Nie gadaj tyle tylko pokaż w końcu tę bazę.
Oliwer kiwnął głową.
- No, to już niedaleko... Za tamtymi drzewami...

Ojczym od matematyki 6Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz