Silna babka

565 21 11
                                    

To był pracowity dzień. Gdy tylko Szymon i chłopcy pojechali do szkoły, Daniela zakasała rękawy i zabrała się do pracy.
Roboty było sporo. Trzeba było przytargać z piwnicy słoiki, nakrętki. Umyć je, dokładnie osuszyć, obrać jabłka - zetrzeć je później na tarce. Z większości jabłek Daniela przygotowała mus. Międzyczasie udało jej się nawet zrobić szarlotkę na kruchym cieście - ulubione ciasto Szymona.
Daniela kończyła myć naczynia, gdy ktoś zapukał do drzwi. Przekonana, że to Szymon z chłopakami stroją sobie żarty, zbagatelizowała stojącego pod drzwiami niezapowiedzianego gościa.
Zdziwiła się, gdy chwilę później do kuchni weszła Emilia.
- Nie przeszkadzam?
Jasińska przerwała mycie naczyń. Uśmiechnęła się na widok sąsiadki.
- Jasne, że nie przeszkadzasz. Siadaj sobie. Zrobić ci kawy?
- Yhym. Tak, proszę...
Daniela wsypała kawę w dwie identyczne filiżanki w purpurowe kwiaty. Emilia usiadła przy stole. Wyglądała mizernie. Miała smutne oczy.
- Ciasto mam jeszcze w piekarniku - szepnęła Daniela siadając naprzeciw Emilii.
- Nie szkodzi. Lusia, może źle zrobiłam, że tu przyszłam, ale ja już po prostu nie wiem, co mam zrobić.
Emilia wybuchnęła płaczem. Zakryła oczy piąstkami. Daniela poderwała się z krzesła. Przytuliła Emilię.
- Już dobrze... Bardzo dobrze zrobiłaś, że przyszłaś do mnie. Powiedz mi co się stało... Chodzi o Janka?
Młynarczykowa pokiwała głową. Wytarła łzy w rękaw zielonego swetra.
- Bo... Bo Oliwer ukradł jakieś, jakieś pieniądze. Pięćset złotych. Zakopał je pod drzewem, ale, ale ich tam nie ma. Do Janka to nie dociera. Myśli, że Oliwer kłamie, ale ja znam swoje dziecko, Lusia... Oli nie ma tych pieniędzy. Nie ma ich... Ja już nie wiem, co robić.
Daniela podała Emilii pudełko z chusteczkami.
- Janek jest cięty na Oliwera, prawda? - odezwała się.
Zrozpaczona kobieta pokiwała tylko głową.
- Lusia, musisz mi pożyczyć te pięćset złotych... Dam je Oliwerowi, żeby oddał ojcu. Inaczej Janek go rozszarpie... Oli od wczoraj chodzi załamany. Nie wie, co zrobić. Serce mi się kroi, kiedy na niego patrzę.
Daniela uśmiechnęła się.
- Oczywiście, że ci pożyczę - powiedziała pocieszającym głosem. - Czekaj... Nie mam w domu pieniędzy... Wszystkie środki mamy z Szymonem na wspólnym koncie... Mam coś w skarbonce na lodówce, ale wątpię, żeby było tam pięćset złotych...
Daniela poszła za kuchenną wyspę. Zalała wrzątkiem kawę. Sięgnęła po skarbonkę. Wysypała jej zawartość na kuchenny blat.
- Pięćdziesiąt... Siedemdziesiąt złotych... Mam tylko siedemdziesiąt złotych - szepnęła.
Emilia ponownie przetarła oczy palcami.
- Janek w ogóle nie daje mi pieniędzy. Sam płaci rachunki, robi zakupy... Nie daje też dzieciom kieszonkowego. To dlatego Oliwer zaczął kraść...
- Nic nie usprawiedliwia kradzieży... Wiesz co zrobimy? Napiszę do Szymona, żeby wypłacił z banku te pięć stów i wieczorem ci je podrzucę. Nie smuć się już.
- Naprawdę to zrobisz? - szepnęła Emilia ocierając kolejne łzy.
Daniela uśmiechnęła się.
- Tak Emilka, ale pod jednym warunkiem. Weźmiesz się w garść i przestaniesz się mazać. Jesteś silna babka. Janek nie jest wart żadnej z twoich łez.
- Nie mów tak... On troszczy się o mnie, o dzieci... Ciężko pracuje... Od rana do wieczora...
- Napiszę do Szymona...

Ojczym od matematyki 6Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz