Dobranoc

1.2K 35 11
                                    

W Zajezierzu byliśmy późnym wieczorem. Nie goniłem już chłopaków do lekcji. W poniedziałek mają w zasadzie jedynie lekcje ze mną, z Klaudią i z Michałem Konarskim. Powiem im, żeby odpuścili moim chłopakom i po sprawie.
Ale się zdziwiłem, gdy wchodząc do pokoju Marcela zauważyłem, że obaj moi synowie leżą w jednym łóżku. Podszedłem do nich, usiadłem na krześle, które chwilę wcześniej wysunąłem spod biurka.
- I co chłopaki? - odezwałem się do nich. - Razem będziecie dzisiaj spać?
- Niko do mnie wlazł i nie mogę się go pozbyć - rzekł Marcel. - Tata, może ty coś poradzisz, co?
- Bo mi nogi marzną jak śpię sam - rzekł Nikodem.
Uśmiechnąłem się i wziąłem swego pierworodnego na kolana.
- Nogi ci marzną? Czemu nie założysz skarpetek do spania? - zapytałem spoglądając na jego blade, bose stópki.
Nikodem chwycił się za kolano i uniósł swoją stopę w górę. Dotknął nią mojego policzka.
- Zimne, nie? - odezwał się.
Marcel wsunął głowę pod kołdrę, zachichotał. Podnieśliśmy się z Nikodemem z krzesła.
- Czas spać... Marcel, zgaszę ci światło.
- To nic, że nie mam zrobionych lekcji? - zapytał.
- To nic - powiedziałem krótko a moi synowie spojrzeli na siebie z uśmiechem.
Ucałowałem Marcela w czoło. Poprawiłem mu kołdrę, a on objął swoimi dłońmi moją szyję.
- Tata, tak już będzie zawsze? - zapytał patrząc na mnie bystrym wzrokiem.
- Ale co masz na myśli?
- No, już nigdy nie będziemy musieli robić z Nikodemem lekcji?
Uśmiechnąłem się.
- A jak myślisz? - zwróciłem się do niego. - Marcel, chyba jesteś już naprawdę zmęczony, skoro majaczysz. Śpij, skarbie...
Poszliśmy z Nikodemem do jego sypialni. Położyłem go do spania.
- Tata, nie idź - zatrzymał mnie.
Popatrzyłem na niego. Mimo zmęczenia miał promienne, błyszczące oczka. Pogłaskałem go i usiadłem tuż obok.
- Co Nikoś? - odezwałem się.
- Tata, ja wlazłem na tę barierkę, bo ja kocham panią Klaudię - wyszeptał uśmiechając się do mnie.
Wiedziałem, że chłopaki mają jakieś tam swoje sekrety i, że któryś z nich się w kimś zakochał, ale nie przypuszczałem, że obiektem zainteresowania Nikodema jest moja polonistka.
- Pani Klaudia ci się podoba?
Popatrzyłem na jego roześmiane oczy. Chwycił swoją bladą dłonią moją rękę i zaczął wyginać mi palce na wszystkie strony.
- Tata, chciałbym, żeby była moją dziewczyną...
- No tak... Ale co ma do tego wchodzenie na barierkę? Chciałeś zaimponować pani? Tak?
Pokiwał głową. Pogłaskałem go po jasnej grzywce.
- Nikoś, jak chcesz mądrze zaimponować pani Klaudii to przykładaj się do nauki i bądź dla niej miły. Nie wydaje mi się, żebyś przez wspinanie się na barierce jej zaimponował. Pewnie Marcel ci to doradził, mam rację?
Mój syn pokiwał głową.
- Nikoś, nie słuchaj Marcela. On nie zawsze ma rację.
Znów pokiwał głową, a ja ucałowałem go w czoło. Popatrzyłem na niego jeszcze przez kilka chwil. Wtulił się w kołdrę i zamknął śpiące oczka.
- Dobranoc, smyku - odezwałem się, po czym zgasiłem lampkę i poszedłem na dół do siebie.
Gdy wszedłem do sypialni, Lusia leżała na boku. Spała. Położyłem się obok niej.
Za niedługo w naszym domu pojawią się dwa łóżeczka, podwójny wózek i tona pampersów. To będzie dopiero przeprawa... Oczyma wyobraźni już widziałem Lusię wstającą w nocy do bliźniaków i siebie jak chodzę po domu półżywy...
Z jednym niemowlakiem jest naprawdę dużo zachodu, a co dopiero z dwójką? Całe szczęście, że chodzę do pracy... A Lusia... A Lusia jest dzielna. Da sobie radę.

Ojczym od matematyki 6Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz