Lekcje 2

1.3K 33 0
                                    

Marcel dobrze wiedział, że ojciec mu nie odpuści. Toteż, gdy tylko wszedł do swego pokoju, zabrał się za naukę. Język polski i uczenie się na pamięć definicji nie były Marcela najlepszą stroną. Chłopiec denerwował się, bo chociaż starał się czegoś nauczyć, nic nie wchodziło mu do głowy. Czas płynął nieubłaganie. Po godzinie do jego pokoju wszedł Szymon. Mężczyzna był w dobrym humorze. Usiadł obok Marcela i wziął do ręki jako zeszyt.
- I co, mistrzu? Uczyłeś się trochę? - zapytał.
- No, uczyłem, ale szkoła to nie moja bajka - odparł malec uśmiechając się do taty.
Szymon pogłaskał go po głowie. Otworzył zeszyt Marcela na ostatniej stronie.
- Więc co to jest bajka? - zapytał.
- No i właśnie tego nie mogę spamiętać...
- To jest raptem jedno zdanie definicji. Marcel, chcesz mi powiedzieć, że przez godzinę nie nauczyłeś się jednego zdania na pamięć?
Chłopiec wzruszył ramionami, po czym spuścił głowę na dół.
- I co ja mam z tobą teraz zrobić? Mam przełożyć przez kolano?
- Nie - szepnął chłopiec. - Umiem wymienić bajki i wiem, że to nie są takie jak w telewizji, tylko wiersze zakończone morałem... Chociaż może, może też być ten morał na początku a nie na końcu... Ale przeważnie to jest na końcu właśnie.
- No to coś już wiesz. A bohaterowie bajek, kim są zazwyczaj? - spytał Szymon.
- No, to różnie, ale nie, że smerfy czy gumisie... Bohaterami bajek są zwierzęta, ale też mogą być przedmioty ludzie albo rośliny i jak jest lis to wiadomo, że będzie chytry, a jak sowa to wiadomo, że będzie mądra.
- No świetnie, a jakie bajki poznaliście na lekcji?
- "Paweł i Gaweł", "Ptaszki w klatce", "Przyjaciele"...
- No pięknie. Marcelek, pięknie się nauczyłeś. Jaki morał płynie z bajki pod tytułem "Przyjaciele"?
Chłopiec uśmiechnął się
- To było takie najzabawniejsze. Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie - rzekł.
- A "Ptaszki w klatce" jaki morał?
- No, że lepiej nie być w niewoli tylko na wolności? Nie wiem...
- Marcelek, tutaj w zeszycie w ramce, którą pięknie narysowałeś masz napisane, jaki jest morał bajki o ptaszkach. Proszę to wszystko jeszcze trzy razy przeczytać, nauczyć się definicji bajki i jak wszystko ładnie będziesz umiał to w nagrodę pod wieczór pojedziemy na pizzę. Okej?
Chłopiec uśmiechnął się. Zdawał sobie sprawę, że przed nim jeszcze dużo nauki. Mimo to, nabrał otuchy.
Szymon zostawił go samego w pokoju, po czym poszedł zajrzeć do Nikodema.
- Uczysz się - zapytał?
- No, lekcje robię - odpowiedział chłopiec unosząc w górę swój zeszyt od matematyki.
- No dobrze, to ci nie przeszkadzam.
- No okej - szepnął Nikodem pochylając się nad książką.
Zaraz po wyjściu z pokoju Nikodema Szymon poszedł na dół do salonu. Daniela obierała ziemniaki na obiad. Jej mąż postanowił mieć jakiś wkład przyrządzaniu posiłku.
- To ja może klopsy zrobię, co? - odezwał się spoglądając na miskę z mielonym mięsem.
Lusia uśmiechnęła się.
- No zrób - szepnęła. - Właściwie miałam cię o to prosić, bo nie wiem czemu, ale odtrąca mnie sam zapach surowego mięsa. - Pewnie przez tą ciążę...
- Ale smażone mięso się nie odtrąca? - zapytał wyjmując z szafki koszyk z przyprawami.
- No, nie - przyznała. - Mogłabym jeść i jeść za dwóch.
- Chyba za trzech - poprawił ją.
- No, może i za trzech...

Ojczym od matematyki 6Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz