LXIV

983 52 41
                                    

Siedziałam na dachu... Zażywałam świeżego powietrza... Wcześniej czegoś takiego  mi bardzo brakowało. Nic mi już nie brakuje... Cisza i spokój... Musiałabym sobie kiedyś zrobić taki dzień bez nikogo kompletnie nikt.... Ja i cisza nikt więcej.

Siedziałam to dosyć długo więc chyba czas żeby wracać nie może wcale nie chciałam.

Kiedy weszłam na korytarz zobaczyłam wściekły wzrok nie zgadniecie kogo......

-to jesteś-powiedział Levi w innym głosem podchodząc do mnie...

-Levi???.-powiedziałam dlaczego twoim zdaniem oczywiście podążała Lili

-byłaś w moim gabinecie???-zapytał nagle ale jego głos nie wyrażał zadowolenia ze zdjęcia czy one w ogóle widział???

-no tak byłam-powiedziałam lekko speszona

-widzisz mówiłam że ją widziałam a ty mi wierzyć nie chciałeś....-odezwała się ta szmata

-ale o co chodzi???-zapytałam

-o co chodzi? Grzebałas mi w dokumentach!!!-krzyknął nagle kobaltowa oki...

-co?? Nie nie nie grzebałem tam ....-powiedziałam

-więc po co byłaś w moim biurze?!!?? Wszystkie papiery które były poukładane były rozwalone jakbyś czegoś tam szukała!! W tym momencie powinienem iść do twojego ojca i powiedzieć że szpera w dokumentach-mówił to z taką nienawiścią myślałam że chociaż jak zobaczę to zdjęcie że jest naprawione to choć trochę zmieni to mnie nastawienie będzie potrafił ze mną normalnie rozmawiać.

Już tutaj nie mówię o miłości bo wiem że mu się skończyła ale ja chciałam chociaż troszeczkę szacunku....

-ale ja naprawdę nie szperalam jak tylko-powiedziałam ale zostało mi to przerwane

-ty tylko co??? Naprawdę jesteś głupia-powiedział mnie naprawdę to zabolało dlaczego niektórych momentach jestem zimną suką a w niektórych jestem miękka jak kluska???

-przestań..... Jestem naprawdę nie klamie ja tylko ci tam coś zostawiłam-powiedziałam a ty nic poziomowanie zdziwiony

-niby co???-zapytał a ja już wiedziałam że .....że nie widział

-nie widziałeś .... Prawda???-zapytałam czułam jak w moich oczach gromadzą się łzy

-czego?-zapytał I chwycił dłońmi moje ramiona.... Ale ja jak poparzona odsunęłam się od niego..... Dlaczego to ja mam się starać... Skoro ja nic nie zrobiłam złego.....

Spojrzałam na Lili która w tym momencie się do mnie uśmiechała....

-ty to wzięłaś....... Widziałaś jak chodzę do gabinetu Levi'a... Weszłaś w po mnie wzięłaś to co dla niego zostawiłam a sama zrobiłaś tak jakbym tam mu grzebała.....-powiedziałam wrzucając się do Lili

-co??? No wiesz jestem wredna... Ale mam swoją godność nigdy bym tak nie zrobiła a na pewno ojcu mojego dziecka-powiedziała a mi się zachciało rzygać jak ona może być taka pewna siebie

-przepraszam bardzo takiego dziecka???-powiedziałam na co ta spojrzała na mnie zdziwiona.....-zresztą nieważne co ja mam do gadania....

Powiedziałam a po moich policzkach kolejny raz przez niego popłynęły łzy..... Po prostu uciekłam słysząc jeszcze jak....

-Aya!!!-jak krzyczał za mną czarnowłosy....

Tak naprawdę nie chciałam wracać do pokoju... Do T4..... Po prostu nie chciałam.... Kiedy chciałam zejść ze wschodu prawie się potknęłam i leżałabym jak długa gdyby nie czyjeś ręce.

-Aya....-powiedział ktoś to był mój przyjaciel

-Eren??-zapytałam-co ty to robisz??? Dlaczego nie jesteś w swojej celi???

-byłem się napić wody stołówce... A później słyszę jakieś dźwięki więc chciałem to sprawdzić..... Dlaczego znowu płaczesz???-zapytał eren

-eren......-powiedziałam i jeszcze bardziej się rozpłakałam.... Udawać silną..... A być to jest coś innego.....

-chodź zaprowadzę cię do pokoju-powiedział Eren przytulając mnie bardziej

-ja nie chcę-powiedziałam że ledwo co mówiąc-ja nie chcę proszę....

-to oni coś ci zrobili???-powiedział odklejający się ode mnie widocznie zły

-nie... To nie oni.... Tylko kapitan i Lili.... Po prostu chcę dziś być sama to chociaż przez chwilę....-wiedziałam pociągając nosem

-przecież cię nie zostawię samej.... Chodź-powiedział i zaczął mnie ściągnąć sobie tylko znanym kierunku.... Ale nie ciągnął mnie tak jak zawsze cię do mnie Levi.... Trzymał mnie za rękę i nie szedł szybko.... Szedł wolny żebym mogła za nim nadążyć.

Byliśmy u niego w lochach, to trochę przykre że on musi tutaj spać a my mamy normalnie pokoje...

-siadaj i mów-powiedział a ja usiadłam na jego łóżku a on sam uklęknął przede mną

-co mam ci powiedzieć znowu zostałam oskarżona bezpodstawnie-powiedziałam słabo

-opowiedz mi wszystko.... Ja cię słucham...

-jakiś czas temu.... Ja i kapitan dosyć mocno się pokłóciliśmy przez co ucierpiało takie zdjęcie które było jego pamiątką.... Przez przypadek zostało przez nas podarte... To mniej więcej o to jest na mnie zły.... Naprawiłam to zdjęcie i po prostu dzisiaj położyłam mu u niego na biurku.... Ale Lili wiedziała jak wchodzę do biura i pomyślała że to dobry moment żeby mnie znowu wcis wrobić.....-mówiłam a on uważnie słuchał-kiedy wyszłam z tego biura ona zapewne weszła zaraz po mnie wzięła to zdjęcie i zrobiła tam bałagan tak jakby mu tam szperala..... Oczywiście Lili na mnie naskarżyła a ja nie wiedzac co tu chodzi powiedziałam że faktycznie byłam u niego w biurze.....

Eren słuchał mojej całej historii zmartwiony.....

-dlaczego to ja mam się starać???? Dlaczego tak wybrałam???

-nie przejmuj się.... Naprawdę.... jesteś silna...

-Ja nie jestem silna ja tylko udaje.....

-wiem o tym-powiedziałam na co się lekko zdziwiłam-zawsze wiedziałem że masz tylko taką twardą skorupę.... A w środku jesteś małą wrażliwą istotka..... Która.... Potrzebuję wiele osób które będą stały za nią murem.... Bo sama sobie nie poradzi...

-głębokie słowo jak na ciebie-powiedziałam uśmiechając się i ocierając łzy było mi zdecydowanie lepiej-dziękuję... To naprawdę miłe z twojej strony

-a od tego są przyjaciele tak???-powiedziała po czym zostałam przytulona od razu to co ja miałam...

-Jest już sporo po północy.... Muszę wracać bo będą się martwić-powiedziałam

-na pewno cię nie odprowadzić??? A co jeżeli spotkasz znowu kapitana??-zapytał

-nie wiem ale nie będę przecież cię wyciągała z twojego lokum-powiedziałam wstając on zrobił to samo

-śmieszy cię że mieszkam w lochach???

-może tak troszeczkę-wiedziałam-,Eren.... Chciałabym żebyś jutro przyprowadził kapitana na korytarzu tam przy tych schodach co dzisiaj...

-no dobrze o której???

-myślę że tak w południe..... I trzymajmy się planu okej???

-oczywiście szefowo.... Dobrej nocy ci życzę....

-tobie też... jeszcze raz dziękuję-powiedziałam przytuliłam ostatni raz mojego przyjaciela i poszłam do pokoju.... Pokoju oczywiście zostaną przesłuchana ale byłam tak zmęczona że powiedziałam Tylko .......że jutro im powiem usnęłam bardzo szybko.....

Zakochany W Gówniarze (Levi x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz