Nastepnego dnia obudziłam sie w nie swoim łóżku tylko u Levia. Ale jego nie było, zerknełam na zegar 8.30 super.... Wstałam z łozka i zaczełam sie ubierac. Strasznie bolała mnie dolna część ciała. Chyba juz rozumiem znaczenie, bardziej boli nastepnego dnia. Ale jakos dałam rade chodzić. Po cichutku wymknełam sie z jego sypialni i gabinetu ruszajac do swojego pokoju. Weszłam i cicho zamkłam drzwi.
-gdzies ty była-zapytała osoba za mną na co podskoczyłam.
-Emily! - wystraszyłam sie-nie strasz mnie tak
-ja mam cię nie straszyc, to ciebie nie było całą noc gdzies ty była!?
-emmm.....
-Aya.... Mow prawde
-u Kapitana...
-co!? Zrobił ci cos!? - zaczeła mnie ogladac z kazdej strony-co to za malinki!
-Emily! - szybko zakryłam szyję zawstydzona
-o matko... Czy ty? I on? - zapytała a ja potwierdziłam kiwnociem głowy-no nie... Hange cos gadała ze ze soba kręcicie ale by odrazu do łóżka?
-ze co? Jak to hange mowiła!? - zapytałak wystaszona.. - jestem beznadziejna...
-hej spokojnie... Nic sie nie stało, chociaz osobiscie uwazam ze jestes za młoda na TE rzeczy ale miłosci sie nie wybiera - powiedziała z usmiechem, co mnie uspokoiło
-dzięki - powedziałam i przytuliłam ją
-a teraz musimy jakos zakryc te zaczerwienia, chba mam jakis golf-powedziała i pokazała ni czarny golf-ale ze wy tak na Trzeźwo??
-a co ty z Leo nie na Trzeźwo? - zapytałam na co ona sie zaczerwieniła
-głupia jestes!! Ja i on... Nigdy-zrobiła głupią minę i rzuciła we mnie czarnym golfem.
Załozyłam go, nie było wiedac malinek. To dobrze. Załozyłam wojskowe spodnie, pasy, buty i kurtkę. Włosy rospuszczone na wszelki wypadek.
-to co teraz? Jest juz po sniadaniu-powedziałam na co ta rzuciła we mnie bułką
-ciesz sie ze przyjaciele o tobie pamoetają-powedziała, pewnie Sasha
-dzięki - powedziałam i zaczełam jeść
-wypytywały czemu nie byłas na treningu, powiedziałam ze zle sie czułas i poszłas sie umyć.... Masz szczescie ze cie chronie-powedziała
-dziekuje jestes najleprza-przytuliłam ją
-ta ta.... - zasmiała sie gdy nagle do naszego pokoju wparował Leo
-oi nie przeszkadzam księżniczką? - zpaytał i zamkną drzwi
-nie no co ty - powedziała z uśmiechem
-dzisiaj o 12.00 za murem chce zobzczyc co jest nie tak z twoją przemianą-powedział do mnie-moze Emka po prostu robi cos zle
-ej ja robie wszytko dobrze mądralo-zaczeli sobie dogryzać a ja zaczęłam sie smiec.
-to co Emily jedzoecie na trzeźwo?? - zapytałam na co ta sie zaczerwiniła i zaczeła mnie bic po głowie
-ej o co chdzi? - zapytał
-nie twoja sprawa-warkneła Emka cała czerwona na co ten podniusł tylko rece w obronie
- nie no uwielbiam was-przytuliła obojga-jestescie zabawni
-wiesz co zrobic żeby poprawoc komus chumor? - zapytał mnie Leo
-?? - jestem ciekawa co wymyslił, po chwili zostałam rzucona na łóżko i łaksotana przez czarnowłosego a Emily sie tylko smiała.
Po wygłupach przeszlismy do kakretow i zaczelismy gadac o naszych matkach i ich histori. W poprzednim T4 były cztery kobiety u nas sa trzy i Leo... Później ciekawili sie jak moge wygladac jako tytan. Potem szybkie omowienie wiczoru, zebym była przygotowana bo jak to ujoł Leo "dostaniesz w łep jak nie przyjdziesz i nie obcgodzi mnie ze jestes Ymir" miły... A powiem tyle bo ci sie znowu kłocą jak stare małżeństwo. Jak onie nie bedą razem to ja nie jestem tytanem...
-dobra zostawiam was zakochance-powedziałam, chciałam isc do Levia
-sama idziesz do swojego romeo co? - zpaytała brazowowłosa
-spadaj o demnie klusko
-klusko? - zdziwił sie chłopak
-oi zamknij sie juz i idz-zasmiałam sie na jej słowa i wyszłam, ruszyłam do kapitana, zapukałam lekko, po chwili usłysyszałam "wejsc"-dzien dobry to ja...
Siedział on przy biurku wypelniajac papiery. Usmiechłam sie do niego
-przyszłas po cos waznego? - zapytał nie odwracajac wzroku do papieru
-w zasadzie to nie.... - powedziałam troche speszona, czy załuje ze przyszłam tu? Jeszcze nie wiem.
-wybacz aya ale jestem zajety-powedział łagodnie i spojzał na mnie z troską nie z obojetnoscią
-rozumiem, niec sie nie stało... Juz nie będę przeszkadzać - powedziałam i chciałam wyjsc
-Aya podejdz na chwilę - porposił wiec podeszłam do biurka, on wstał i pocałował mnie-wszytko dobrze, nic cie nie boli? - zpaytał głaszczac moj policzek
Nie spodziewałam sie takiego zachowania po nim... Ale było to miłe
-jest wszysko dobrze - powedziałam na co ten sie uśmiechną, chba była jedyna osoba ktora widzi jak sie usmiecha. Pocałował mnie w czoło, po czym usiadł a mnie posadził na swoich kolanach wypełniejac dalej dokumety.
Oparłam sie o niego, i wpatrywała sie w jego poczynania.
Po jakims czasie zaczeło mi sie robic niewygodnie wiec zaczełam sie wiercic.
-mogłabys. Przestać sie wiercic? - zpaytał odkładajac piruro i podczymujac mnie na biodrach.
-ale mi jest niewygodnie.... - spojrzałam na jego twarz, na co ten znow mnie pocałował, ale ten pocałunek był dłuższy i namiętny. Nagle ktos zapukał do drzwi. A ja oderwałam sie od niego, i zeszłam z jego kolan. Ja szybko sie ogarnełam, on tez sie poprawił i jeszcze szybko wstał cmoknął mnie w policzek na co się zasmiałam, usiadł spowrotem.
-wejsc-warknął jak by był calkiem inną osobą.
-oi Leviii widziałes gdzis Aye, Erwin ch.... O tu jestes-powedziała wesoło
-Erwin co chce?? - zpaytał marszczac brwi
-chce z nią porozmawiac-powedziała i podeszła do mnie.
-ide z wami-powedział wstajac
-nie! - krzykneła nagle brazowo włosa-ty.... Nie mozesz
-dalczego? - warknął zownu
-bo..... Masz duzo roboty wiec lepiej nie-powedziała i pociagła mnie do wyjscia
-i tak sie dowiem-powedział na odchodne gdy Okularnica trzeasła za nami drzwiami
-po co che Erwin ze mną gadać? - zpaytałam
-ma cos ci do powedzenia.... Cos waznego co odmieni całe twoje życie - mowiła bardzo spokojnie
-mam sie bac?? - zapytałam
-nie.... Mysle ze bedzie dobrze.... - mowiła az za spokojnie nie jak Hange!!
-no dobrze....
Gdy dotarliśmy.. Hange zapukała i otworzyłam mi drzwi bym weszła.
-powodzenia - i wyszła byłam sama z Erwinem...
-wzywałes mnie?? - dowidca tylko na mnie spojzał i wstał, by usiasc na kanapie obok i schowac twarz w dłoniach. - cos sie stało?
-zbierałem sie do tego od mometu naszej rozmowy na dachu-zaczoł blondyn na co ja rowniez usiadłam tylko ze na pufie na przciwko niego-mysle ze wielki czas bys poznała całą prawde o mnie i o twojej matce.......
(sorka miał byc rodzial wczoraj ale nata nie miałam...... 😑)
CZYTASZ
Zakochany W Gówniarze (Levi x OC)
Короткий рассказZAKOŃCZONA Opowieść o niezwykłej dziewczynie i jej niezwykłym świecie . Tyle ile ona przeszła nie przeszedł nikt. ...i to właśnie ją wyróżnia. I Levi w książce jest młodszy :)))