XXVII

1.4K 58 28
                                    

Nastepnego dnia obudziłam sie w nie swoim łóżku tylko u Levia. Ale jego nie było, zerknełam na zegar 8.30 super.... Wstałam z łozka i zaczełam sie ubierac. Strasznie bolała mnie dolna część ciała. Chyba juz rozumiem znaczenie, bardziej boli nastepnego dnia. Ale jakos dałam rade chodzić. Po cichutku wymknełam sie z jego sypialni i gabinetu ruszajac do swojego pokoju. Weszłam i cicho zamkłam drzwi.

-gdzies ty była-zapytała osoba za mną na co podskoczyłam.

-Emily! - wystraszyłam sie-nie strasz mnie tak

-ja mam cię nie straszyc, to ciebie nie było całą noc gdzies ty była!?

-emmm.....

-Aya.... Mow prawde

-u Kapitana...

-co!? Zrobił ci cos!? - zaczeła mnie ogladac z kazdej strony-co to za malinki!

-Emily! - szybko zakryłam szyję zawstydzona

-o matko... Czy ty? I on? - zapytała a ja potwierdziłam kiwnociem głowy-no nie... Hange cos gadała ze ze soba kręcicie ale by odrazu do łóżka?

-ze co? Jak to hange mowiła!? - zapytałak wystaszona.. - jestem beznadziejna...

-hej spokojnie... Nic sie nie stało, chociaz osobiscie uwazam ze jestes za młoda na TE rzeczy ale miłosci sie nie wybiera - powiedziała z usmiechem, co mnie uspokoiło

-dzięki - powedziałam i przytuliłam ją

-a teraz musimy jakos zakryc te zaczerwienia, chba mam jakis golf-powedziała i pokazała ni czarny golf-ale ze wy tak na Trzeźwo??

-a co ty z Leo nie na Trzeźwo? - zapytałam na co ona sie zaczerwieniła

-głupia jestes!! Ja i on... Nigdy-zrobiła głupią minę i rzuciła we mnie czarnym golfem.

Załozyłam go, nie było wiedac malinek. To dobrze. Załozyłam wojskowe spodnie, pasy, buty i kurtkę. Włosy rospuszczone na wszelki wypadek.

-to co teraz? Jest juz po sniadaniu-powedziałam na co ta rzuciła we mnie bułką

-ciesz sie ze przyjaciele o tobie pamoetają-powedziała, pewnie Sasha

-dzięki - powedziałam i zaczełam jeść

-wypytywały czemu nie byłas na treningu, powiedziałam ze zle sie czułas i poszłas sie umyć.... Masz szczescie ze cie chronie-powedziała

-dziekuje jestes najleprza-przytuliłam ją

-ta ta.... - zasmiała sie gdy nagle do naszego pokoju wparował Leo

-oi nie przeszkadzam księżniczką? - zpaytał i zamkną drzwi

-nie no co ty - powedziała z uśmiechem

-dzisiaj o 12.00 za murem chce zobzczyc co jest nie tak z twoją przemianą-powedział do mnie-moze Emka po prostu robi cos zle

-ej ja robie wszytko dobrze mądralo-zaczeli sobie dogryzać a ja zaczęłam sie smiec.

-to co Emily jedzoecie na trzeźwo?? - zapytałam na co ta sie zaczerwiniła i zaczeła mnie bic po głowie

-ej o co chdzi? - zapytał

-nie twoja sprawa-warkneła Emka cała czerwona na co ten podniusł tylko rece w obronie

- nie no uwielbiam was-przytuliła obojga-jestescie zabawni

-wiesz co zrobic żeby poprawoc komus chumor? - zapytał mnie Leo

-?? - jestem ciekawa co wymyslił, po chwili zostałam rzucona na łóżko i łaksotana przez czarnowłosego a Emily sie tylko smiała.

Po wygłupach przeszlismy do kakretow i zaczelismy gadac o naszych matkach i ich histori. W poprzednim T4 były cztery kobiety u nas sa trzy i Leo... Później ciekawili sie jak moge wygladac jako tytan. Potem szybkie omowienie wiczoru, zebym była przygotowana bo jak to ujoł Leo "dostaniesz w łep jak nie przyjdziesz i nie obcgodzi mnie ze jestes Ymir" miły... A powiem tyle bo ci sie znowu kłocą jak stare małżeństwo. Jak onie nie bedą razem to ja nie jestem tytanem...

-dobra zostawiam was zakochance-powedziałam, chciałam isc do Levia

-sama idziesz do swojego romeo co? - zpaytała brazowowłosa

-spadaj o demnie klusko

-klusko? - zdziwił sie chłopak

-oi zamknij sie juz i idz-zasmiałam sie  na jej słowa i wyszłam, ruszyłam do kapitana, zapukałam lekko, po chwili usłysyszałam "wejsc"-dzien dobry to ja...

Siedział on przy biurku wypelniajac papiery. Usmiechłam sie do niego

-przyszłas po cos waznego? - zapytał nie odwracajac wzroku do papieru

-w zasadzie to nie.... - powedziałam troche speszona, czy załuje ze przyszłam tu? Jeszcze nie wiem.

-wybacz aya ale jestem zajety-powedział łagodnie i spojzał na mnie z troską nie z obojetnoscią

-rozumiem, niec sie nie stało... Juz nie będę przeszkadzać - powedziałam i chciałam wyjsc

-Aya podejdz na chwilę - porposił wiec podeszłam do biurka, on wstał i pocałował mnie-wszytko dobrze, nic cie nie boli? - zpaytał głaszczac moj policzek

Nie spodziewałam sie takiego zachowania po nim... Ale było to miłe

-jest wszysko dobrze - powedziałam na co ten sie uśmiechną, chba była jedyna osoba ktora widzi jak sie usmiecha. Pocałował mnie w czoło, po czym usiadł a mnie posadził  na swoich kolanach wypełniejac dalej dokumety.

Oparłam sie o niego, i wpatrywała sie w jego poczynania.

Po jakims czasie zaczeło mi sie robic niewygodnie wiec zaczełam sie wiercic.

-mogłabys. Przestać sie wiercic? - zpaytał odkładajac piruro i podczymujac mnie na biodrach.

-ale mi jest niewygodnie.... - spojrzałam na jego twarz, na co ten znow mnie pocałował, ale ten pocałunek był dłuższy i namiętny. Nagle ktos zapukał do drzwi. A ja oderwałam sie od niego, i zeszłam z jego kolan. Ja szybko sie ogarnełam, on tez sie poprawił i jeszcze szybko wstał cmoknął mnie w policzek na co się zasmiałam, usiadł spowrotem.

-wejsc-warknął jak by był calkiem inną osobą.

-oi Leviii widziałes gdzis Aye, Erwin ch.... O tu jestes-powedziała wesoło

-Erwin co chce?? - zpaytał marszczac brwi

-chce z nią porozmawiac-powedziała i podeszła do mnie.

-ide z wami-powedział wstajac

-nie! - krzykneła nagle brazowo włosa-ty.... Nie mozesz

-dalczego? - warknął zownu

-bo..... Masz duzo roboty wiec lepiej nie-powedziała i pociagła mnie do wyjscia

-i tak sie dowiem-powedział na odchodne gdy Okularnica trzeasła za nami drzwiami

-po co che Erwin ze mną gadać? - zpaytałam

-ma cos ci do powedzenia.... Cos waznego co odmieni całe twoje życie - mowiła bardzo spokojnie

-mam sie bac?? - zapytałam

-nie.... Mysle ze bedzie dobrze.... - mowiła az za spokojnie nie jak Hange!!

-no dobrze....

Gdy dotarliśmy.. Hange zapukała i otworzyłam mi drzwi bym weszła.

-powodzenia - i wyszła byłam sama z Erwinem...

-wzywałes mnie?? - dowidca tylko na mnie spojzał i wstał, by usiasc na kanapie obok i schowac twarz w dłoniach. - cos sie stało?

-zbierałem sie do tego od mometu naszej rozmowy na dachu-zaczoł blondyn na co ja rowniez usiadłam tylko ze na pufie na przciwko niego-mysle ze wielki czas bys poznała całą prawde o mnie i o twojej matce.......

(sorka miał byc rodzial wczoraj ale nata nie miałam...... 😑)

Zakochany W Gówniarze (Levi x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz