━━ 13. TORNA A CASA

2K 190 49
                                    


                Obudziły mnie promienie słońca padające na moją twarz. Kiedy otworzyłam oczy, początkowo pomyślałam, że byłam w moim pokoju hotelowym, ale po usłyszeniu cichego oddechu Sophii obok wspomnienia z poprzedniej nocy powróciły.

Nadal chciało mi się spać, zatracić się w świecie snów, gdzie nie było żadnych zmartwień. Gdy mieszkałam we Włoszech, zawsze byłam bardzo zmęczona i często spałam w wolnych chwilach. Moja terapeutka w Anglii wytłumaczyła mi, że była to reakcja obronna mojego organizmu, ponieważ będąc przytomna, zawsze panikowałam, a podczas snu mogłam tego uniknąć.

Nie chciałam ponownie wyrobić sobie tego nawyku, więc podparłam się na łokciach i rozejrzałam po pokoju. Na podłodze było wiele kupek z ubraniami, których nie zauważyłam ubiegłej nocy. Sophia nadal głęboko spała, co prawdopodobnie było efektem alkoholu. Nie chciałam jej budzić, dlatego ostrożnie podniosłam kołdrę i przemieściłam się z łóżka do drzwi.

Moje buty stały przed nimi, dzięki czemu mogłam je od razu włożyć. Wczoraj Sophia dała mi swoje legginsy i koszulkę, które nadal na sobie miałam. Postanowiłam zostawić moje ubrania u niej.

Na korytarzu było jasno, słońce wpadało przez okna i musiałam kilka razy zamrugać, żeby się do tego przyzwyczaić. Słabo pamiętałam, jak Sophia mówiła, że Vic ma moje rzeczy, więc udałam się w stronę windy oraz przycisnęłam guzik. Naprawdę miałam nadzieję, że nie wpadnę na Damiano.

Maszyna się otworzyła i na całe szczęście była pusta. Moje buty piszczały, gdy wchodziłam do środka, następnie naciskając przycisk piętra wyżej. Już kilka sekund później znalazłam się pod drzwiami Victorii. Nawet nie myśląc o tym, ile wiedziała o wczorajszej kłótni, zapukałam.

– Boże, czego znowu chcesz? – zawołała zirytowana, na co zmrużyłam oczy.

Vic otworzyła drzwi i szeroko otworzyła oczy.

– Och. Myślałam, że to ktoś inny.

– To nic. Właściwie to przyszłam tylko po moje rzeczy. Sophia powiedziała, że je masz – powiedziałam szybko po włosku, a ona przytaknęła.

– Tak, jasne. Chcesz na chwilę wejść?

– Wolałabym nie. Najpierw muszę pójść do siebie.

Tak naprawdę powodem było to, że bałam się, o czym chciała ze mną rozmawiać.

– Okej, poczekaj chwilę.

Kiwnęłam głową. Dziewczyna zniknęła w głębi pokoju, przez co już jej nie widziałam. Kilka sekund później wróciła z moją kurtką w dłoni.

– Twoje rzeczy powinny być w kieszeniach – wytłumaczyła z uśmiechem.

W tamtym momencie usłyszałam, jak drzwi za nami się otwierają. Na twarz Victorii wstąpił grymas. Kiedy się odwróciłam, moje oczy padły na nikogo innego jak na samego Damiano.

– Ech – mruknęła niezręcznie, podczas gdy sięgnęłam po moje ubranie.

– Dzięki, Vic. – Mój głos był zachrypnięty, więc odchrząknęłam.

Wzrok Damiano wypalał dziurę w moich plecach.

– Cora... – zaczął, ale szybko mu przerwałam, zwracając się do jego przyjaciółki.

– Muszę już iść, do zobaczenia później.

Następnie szybko przeszłam obok nich. Chłopak wyciągnął rękę, jakby chciał mnie złapać, ale w ostatniej chwili wydawał się zmienić zdanie. Choć starałam się nie patrzeć mu w oczy, na krótką chwilę zerknęłam na jego twarz i zabolało mnie serce. Wyglądał na całkowicie wykończonego, jego potargane włosy opadały na czoło, pod oczami miał ciemne worki, był również bledszy niż zwykle, ale może tylko to sobie wyobraziłam z powodu jasnego światła.

CORALINE ━ DAMIANO DAVIDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz