Dni mijały szybciej niż wcześniej. Spędzałam prawie każdy poranek i popołudnie na arenie, ćwicząc mój występ oraz słuchając reszty uczestników. Wieczorami spędzałam czas z moimi przyjaciółmi i siostrą, a w nocy spałam w pokoju Damiano, który trzymał mnie w swoich ramionach i szeptał mi do ucha, dopóki nasze oczy się nie zamknęły.
Czułam się, jakbym była w Rotterdamie już od kilku miesięcy, lecz tak naprawdę minęło niewiele ponad dwa tygodnie. Finał Eurowizji zbliżał się wielkimi krokami, a wraz z upływem czasu wzrastał mój entuzjazm.
Mój ojciec się ze mną nie kontaktował, dziennikarze również o nim nie wspominali. To wydawało się spokojem przed burzą, zupełnie jakby wszechświat brał głęboki oddech przed zesłaniem na mnie przeraźliwej katastrofy.
W wieczór pięć dni przed finałem, odbywającym się w sobotę, siedziałam z przyjaciółmi w restauracji, do której poszłyśmy z Sophią naszego pierwszego dnia w tym mieście. Miałam na sobie sukienkę kupioną podczas wyjścia do galerii z Vic i moją siostrą.
Zaczynało się robić coraz cieplej, wiatr zamienił się w delikatny powiew odgarniający mi włosy
z twarzy. Na stole przede mną stała duża szklanka wypełniona drinkiem zamówionym dla mnie przez Sophię. Smakował dość dziwnie i miał nazwę, której nigdy wcześniej nie słyszałam.Siedzący po mojej prawej Damiano trzymał ramię na oparciu mojego krzesła. Na lewo miałam Victorię śpiewającą razem z moją siostrą piosenkę wydobywającą się ze stojących nieopodal głośników.
– Chyba o czymś zapomniałem – wymamrotał Ethan, dotykając się po kieszeniach. Thomas i Damiano wymienili rozbawione spojrzenia.
– Klucza? – zapytała Sophia, która siedziała obok niego, ale pokręcił głową.
– Jak wymawiać literkę „R"? – zasugerował Thomas, na co wszyscy się zaśmiali, nawet Ethan przewrócił oczami z uśmiechem.
– Dzięki, Thomas.
Blondyn nadal śmiał się ze swojego żartu, kiedy kelner podszedł do naszego stolika, by zapytać, czy chcemy zamówić coś jeszcze. Postanowiliśmy już zapłacić, a kilka minut później opuściliśmy restaurację.
Na zewnątrz było już ciemno, ale widzieliśmy wszystko dzięki latarniom ulicznym. Vic i Damiano dyskutowali o niewydanej piosence, co nie było rzadkością — dość często się ze sobą nie zgadzali. Zamyśliłam się, wpatrując w ulicę przed nami podczas drogi.
Wielki finał miał odbyć się za zaledwie pięć dni, a później wszyscy wrócimy do domu. Czas w Rotterdamie się skończy i nie wiedziałam, co będzie dalej. Nie rozmawialiśmy z Damiano o tym, co wydarzy się po jego powrocie do Włoch, a moim do Anglii, który nieubłaganie się zbliżał. Nie wiedziałam, czy mogłam wrócić do Włoch. Nie wiedziałam, czy Sophia wróciłaby do Włoch.
W tamtym momencie wszystko wydawało się być dobrze, jakbyśmy nie mieli żadnych zmartwień, a jednak nic nie było idealne. Ciemna chmura problemów nadal wisiała na skraju horyzontu i nie wiedziałam, czy będę w stanie przywołać do siebie czające się za nią słońce.
– Gdzie jesteś? – Usłyszałam głos Vic, która się do mnie odwróciła. Szłam kilka metrów za nimi, a przez jej słowa pozostali również na mnie popatrzyli.
Szybko ich dogoniłam i złapałam za wyciągniętą do mnie dłoń Damiano. Nasze palce splotły się ze sobą, ściskałam je trochę mocniej niż zwykle. Chłopak zdawał się to zauważyć.
– Wszystko dobrze? – spytał cicho, aby nikt inny nie usłyszał.
– Tak, po prostu się zamyśliłam – odrzekłam takim samym tonem.
CZYTASZ
CORALINE ━ DAMIANO DAVID
Fanfiction❝ Pragnie morza, ale boi się wody i może morze jest w niej? ❞ Podczas zmieniającej życie nocy w Rzymie Coraline zostawiła Damiano. Cztery lata później ponownie spotkała go w Rotterdamie i wygląda na to, że wszechświat znowu chce ich ze sobą połączyć...