━━ 47. OJCIEC NIEBĘDĄCY OJCEM

1K 117 21
                                    


                Następnego poranka obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Ramię Damiano było owinięte wokół mojego ciała, a ja musiałam przekręcić się na drugi bok, by sięgnąć do szafki nocnej. Chłopak coś powiedział, ale nie zrozumiałam tego przez głośność melodii. Na ekranie nie pojawiało się żadne imię, tylko numer, którego nie miałam w kontaktach.

– Halo? – odezwałam się.

Przez kilka sekund nikt nie odpowiadał.

– Halo? Kto tam? – powtórzyłam trochę głośniej. Mój głos nadal był lekko zachrypnięty po niedawnej pobudce.

– Witaj córko.

O nie. Tylko nie mój ojciec, błagam.

– Widzę, że jesteś we Włoszech. Z Damiano.

Przeklęłam pod nosem. Pojechanie do tamtego domu było głupim pomysłem. Obejrzał nagranie z kamery.

– Czego chcesz? – zapytałam roztrzęsionym tonem. Gdy usłyszałam jego cichy śmiech w tle, zrobiło mi się niedobrze.

– Może cię odwiedzę – stwierdził, a mi zakręciło się w głowie. Przed oczami widziałam czarne kropki.

– Dlaczego nie możesz po prostu zostawić mnie w spokoju? – Brzmiałam płaczliwie, choć o wiele bardziej chciało mi się krzyczeć.

– Jesteś moją córką, Coraline.

Sposób, w jaki wypowiedział moje imię, był najwstrętniejszym, jaki w życiu słyszałam. Mój żołądek się przekręcił.

– Wolno mi rozmawiać i widywać się z moją córką.

– Zostaw mnie w spokoju. I tak od zawsze mnie nienawidziłeś, ciesz się, że już ci w niczym nie przeszkadzam – syknęłam wściekła.

Nigdy nie znała miłości
Tylko ojca, który nie miał w sobie nic z ojca

– Och, Coraline, nie bądź taka. Okaż swojemu ojcu trochę szacunku. – Był tak zadowolony z siebie, że nie mogłam w to uwierzyć. – Przez tyle lat zajmowałem się tobą i twoją siostrą, zasługuję na trochę wdzięczności. Powinnaś przynajmniej oddać mi pieniądze, które na was wydałem. W końcu ty i twój chłopak odnosicie takie sukcesy.

Więc o to mu chodziło. Chciał pieniędzy na alkohol i narkotyki, które miały zniszczyć jego i tak już wyczerpane ciało.

– Tylko twoim zdaniem. Nie jestem ci nic winna.

– Jeszcze zobaczymy, Coraline. Nie jesteś przypadkiem w studiu z twoim chłopakiem i jego zespołem, co? Sophia też tam jest?

Miałam ochotę zwymiotować, kiedy to powiedział.

– Nienawidzę cię – odparłam słabo, a on się zaśmiał i rozłączył. Było mi niedobrze, czułam się, jakbym lada chwila miała stracić przytomność.

– Kto to był? – spytał cicho Damiano. Jego głowa nadal leżała na poduszce, prawdopodobnie nie słyszał ani słowa tej rozmowy. Wyglądał na strasznie zmęczonego.

– Mój ojciec... – wymamrotałam, po czym przyłożyłam dłoń do czoła, chcąc się trochę uspokoić, ale nie mogłam.

Byłam taka wykończona. Położyłam się blisko Damiano, przyciskając do siebie nasze ciała i pozwalając mu ukoić moje nerwy. Lekko się wyprostował.

– Twój ojciec? – upewnił się.

– Tak – odpowiedziałam, nagle brzmiąc na wykończoną. – Czego chciał?

CORALINE ━ DAMIANO DAVIDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz